Pierwszy Człowiek: jak daleko sięga miłość.

23.10.2018

„Pierwszy Człowiek” Damien’a Chazelle’a z poruszającą rolą Ryana Goslinga (minimalizm ekspresji – skąd taka ocena roli wybrzmi w dalszej części tekstu), to klasyczny film biograficzny o amerykańskim lądowaniu na księżycu, które zapisało Neila Armstronga w annałach najważniejszych wydarzeń w dziejach ludzkości.
W zasadzie tyle wystarczy o samej fabule, ponieważ opowiadać filmu nie chcemy.
Niech każdy obejrzy i sam sprawdzi, czy historia wciąga i porusza.

Chazelle w epicko – kameralny sposób opowiada o bezprecedensowym wydarzeniu na niewyobrażalną skalę w dziejach gatunku homo sapiens, które wymagało przekroczenia tego, co do tej pory nieprzekraczalne.
Taki kontekst jest już psychologicznie wystarczająco ciekawy.
To co stanowi dla nas figurę na tle tej wielkiej opowieści to człowiek.
Jednostka skonfrontowana z zadaniem, którego nikt nigdy wcześniej się nie podjął.
Dlatego oglądanie filmu z perspektywy głównego bohatera jest tak interesujące psychologicznie, bo przecież astronauci skonfrontowani ze skalą wyzwania, to metafora walki Dawida z Goliatem.
Kruchości ludzkiej zderzonej z ogromem sił natury.
W tym przypadku doprowadzenia do możliwości opuszczenia Ziemi i spojrzenia na nią z perspektywy Księżyca.
Sam pomysł może wydawać się absurdalny, a jednak człowiek tego dokonał i jak mówi bohater: „to zmienia perspektywę i nadaje temu celowi głębszy, egzystencjalny sens.”

Mamy więc postać, która podlega presji emocjonalnej, fizycznej, technologicznej i interpersonalnej większej, niż możemy sobie my – przeciętniacy – wyobrazić.

A teraz coś więcej o psychologii w filmie:

Zjawiska transowe.

Psychologia „Pierwszego Człowieka” daje nam filmowe przykłady występowania tzw. zjawisk transowych, opisanych w ramach ericksonowskiego podejścia w psychologii, którego twórcą był amerykański psychiatra i psycholog Milton Erickson.

Zjawiska transowe najprościej rzecz ujmując to objaw tego, jak nasza nieświadomość wpływa na nasze funkcjonowanie i m.in. pozwala nam przeżyć w różnych trudnych sytuacjach, w których stosujemy nieświadome mechanizmy obronne, by móc przetrwać.

Postać głównego bohatera charakteryzują przede wszystkim dwa zjawiska transowe:

  • Dysocjacja – to stan, w którym oddzielamy nasze emocje, nie czujemy ich, nie mamy z nimi kontaktu, nie potrafimy ich nazwać, ani umiejscowić w ciele.
    Jest to nieświadomy stan, który często staje się mechanizmem obronnym w sytuacjach trudnych, w których emocje mogą utrudniać funkcjonowanie, a nawet paraliżować.
    W skrajnie traumatycznych doświadczeniach dysocjacja jest po prostu sposobem na przetrwanie.
    Odnosząc się do filmu warto podkreślić, że postać Armstronga to astronauta w czasach pionierskich, kiedy każdy lot stanowił niewiadomą i balansował na granicy życia i śmierci.
    Wielu jego kolegów zginęło przecież w fazie testów.
    Taki ciężar emocjonalny jest niemal niemożliwy do udźwignięcia i dysocjacja staje się sposobem na przetrwanie, gdy silny stres utrudnia działanie.
    Podobnego stanu doświadczają m.in. żołnierze, kontrolerzy lotu, neurochirurdzy, których praca to ciągły i skrajny stres, zagrożenie oraz odpowiedzialność za czyjeś życie, ale również zwykli ludzie doświadczają skrajnie silnego napięcia na przestrzeni wielu lat życia (traumy z dzieciństwa, przemoc fizyczna i psychiczna, utrata bliskiej osoby) i dysocjacja staje się wtedy nieświadomym sposobem na przetrwanie.

Postać Armstronga w sugestywny sposób to pokazuje.

  • Znieczulenie – to kolejny stan manifestacji nieświadomości, który u głównego bohatera widzimy w relacjach z żoną (Claire Foy – bardzo dobra rola, równie minimalistyczna jak w przypadku Ryana Goslinga), dziećmi, w relacjach z innymi astronautami.
    Kruchość życia, której bezpośrednio doświadcza, podobnie jak żołnierze na polu walki niemalże wymusza wystąpienie takiej reakcji obronnej.
    Niestety pociąga za sobą skutki uboczne w postaci wycofania z głębokich relacji emocjonalnych.
    Jeśli nie okazuje się emocji, to więzi z bliskimi w naturalny sposób na tym cierpią. Nieświadomość mimo, negatywnej strony w postaci opisanych skutków jest mądra.
    Chroni nas przed zranieniem, rozpadem, niemożnością funkcjonowania.
    Taki mechanizm obserwujemy w procesie zmiany głównego bohatera na przestrzeni filmu.

Żałoba i nadanie sensu po stracie.

To co widzimy na ekranie to również proces żałoby na skutek utraty bliskiej osoby, kochanej najmocniej na świecie.
Nie będziemy podawać więcej szczegółów, aby nie spoilerować, ale historia osobista Neila Armstronga to wyrazisty przykład procesu przechodzenia przez żałobę, który występuje, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy ponad wszystko.
I jeśli byłoby to możliwe, to oddalibyśmy własne życie, za zdrowie tej osoby.
Opisane powyżej zjawiska transowe, to również mechanizmy chroniące przed tzw. psychologicznym rozpadem.
Bohater przecież odcina emocje, „zamraża” swoją wrażliwość znajduje nowy cel, angażuje w niego swoje wszystkie zasoby (wiedza, umiejętności, energia, czas, nawet poświęca na swój sposób rodzinę), po to, aby nadać swojemu życiu nowy sens, a w konsekwencji przeżyć stratę po swojemu i ją symbolicznie pożegnać (jedna z ostatnich scen filmu).
Finalnie okazuje się, że tak ogromne przedsięwzięcie jak loty w kosmos mogą stać się intymnym i osobistym sposobem na przeżycie straty i domknięcie procesu żałoby.

Kroki, które zostały przedstawione na przykładzie historii astronauty spotykają każdego człowieka. Stratę trzeba zanegować, przeżyć protest wobec tego co nas spotyka, opłakać ją, a potem zacząć na nowo żyć..
Każdy z nas przeżywa ten proces indywidualnie, w swoim czasie, nie zawsze radząc sobie z tak dojmującą stratą jak śmierć najbliższych.
Czasem – jak w przypadku Armstronga – potrzebne jest postawienie pierwszego kroku na powierzchni Księżyca, aby stało się on jednocześnie domknięciem osobistej tragedii.
Ta symbolika pokazuje jak wielkie historycznie wydarzenia składają się z indywidualnych historii konkretnych ludzi.

Rozwojowa funkcja kryzysu.

Ostatni duży kawałek psychologii w filmie to klasyka zapracowanych pasjonatów czyli zepchnięcie rodziny na dalszy plan i kryzys w związku.

„Kariery w nocy w łóżku nie przytulisz” – lubimy to powiedzenie, które w prosty sposób oddaje rozstrojenie kluczowych wartości i priorytetów w życiu.

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, dlaczego lubimy tak bardzo być głaskani przez osoby bliskie?
I dlaczego dotyk drugiego człowieka, choć fizycznie taki sam jak to, gdy głaszczemy się sami, jest odczuwany inaczej?

Ponieważ bliski fizyczny i emocjonalny kontakt z drugim człowiekiem, to jedna z najważniejszych i naturalnych potrzeb człowieka.

Historia Neila Armstronga to również przykład spustoszenia w świecie relacji z bliskimi, które niesie za sobą zatracenie w pracy oraz definiowanie się poprzez zawodowe sukcesy.
Jak wielkie i spektakularne by one nie były.
To co mówi większość pacjentów w naszych gabinetach przechodzących przez kryzysy rodzinne, partnerskie i małżeńskie, to potrzeba zmiany swojego życia, jeśli mogliby cofnąć czas i odbudować relacje. Nie zawsze jest to możliwe. Czasem opamiętanie przychodzi za późno. Niekiedy nie ma już do czego wracać.
Ale zdarza się również tak, że kryzys – podobnie jak u bohatera filmu – to szansa na wejście związku na wyższy poziom, większą bliskość, bardziej scementowaną wieź emocjonalną między partnerami.

To co widzimy na ekranie, to taki właśnie proces, w którym trudne momenty, przy ogromie miłości, wzajemnej przychylności oraz chęci do pracy, stanowią szansę na restaurację związku.
W przypadku Neila Armstronga i jego żony, czynnikiem kryzysowym jest jeszcze utrata najbliższej osoby, trauma i żałoba.
Już poza filmem, a w życiu pary różnie sobie z tym radzą.
Nie wszystkie są na tyle silne co główni bohaterowie, żeby z kryzysu wyjść mocniejszym w związku.
Z pełną świadomością nie zdradzamy więcej szczegółów czego kryzys dotyczy, aby widz mógł doświadczać filmu po swojemu.

Podsumowując „Pierwszy człowiek” to bardzo ciekawe psychologicznie studium przypadku tego, jak nasza nieświadomość objawia się w życiu oraz jak nas chroni w trudnych sytuacjach, co się nami dzieje w żałobie, jakie kryzysy wywołuje pasja, gdy staje się zawodem i przede wszystkim jak ważna jest w życiu miłość, której pomiędzy Ziemią, a Księżycem jest więcej, niż nam się wydaje.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.

Kliknij, polub, udostępnij.

„Nina”: miłość wypalona, miłość bez granic.

7.10.2018

Nowy film Olgi Chajdas podejmuje tematy ocierające się o społeczne tabu w naszym kraju w natężeniu bliskim granicy wiarygodności psychologii postaci zbudowanych przez autorkę.

W końcu mamy tu parę w długoletnim związku, których tysiące w Polsce.
To co stanowi dramaturgiczną wartość, to starania się o dziecko, które nie przynoszą wyczekiwanego rezultatu.
Proces emocjonalnych trudności i fizycznych wyrzeczeń prowadzi do kryzysu, a może nawet rozpadu więzi między ekranowymi małżonkami.
Film porusza również temat możliwości sprowadzenia na świat oczekiwanego dziecka za pomocą surogatki czyli „wynajęcia” kobiety, która urodzi za bohaterkę.
Proceder jest nielegalny w naszym kraju i konfrontuje się z tradycyjnym światopoglądem na temat metod zajścia w ciążę.
Kolejną warstwą narracyjną opowieści jest rodzące się uczucie pomiędzy dwiema kobietami, niedoszłą matką, cierpiącą z tego powodu żoną, która na skutek przegrywanej walki o macierzyństwo staje się emocjonalną „kostką lodu”, a młodą, pełną energii witalnej kobietą, potencjalną surogatką.
Na uwagę w filmie zasługuje szczególnie (uwielbiana przez nas) Julia Kijowska czyli tytułowa Nina, która w mocny emocjonalne sposób ilustruje postać polskiej trzydziestokilkulatki żyjącej na dobrym materialnym poziomie (choć status ekonomiczny pary w kontekście ich sytuacji zawodowej wydaje się mało realistyczny) w związku, który przechodzi głęboki kryzys, a więź emocjonalna zmierza ku rozpadowi.

Z perspektywy psychologii to temat ważny społecznie, ponieważ dotyczy wielu pacjentek i pacjentów, którzy trafiają do gabinetu psychoterapeutycznego, sygnalizując poczucie nieszczęścia, pustki czy samotności w relacjach, w których żyją.
Gdy egzystencjalnym celem życiowym dla kobiety jest zostanie matką, a nie jest to możliwe, staje się to przyczyną głębokiego procesu traumy, której skutkiem są kryzysy i rozpady związków.
Bardzo często osoby, które przez świat zewnętrzny mogą być postrzegane jako szczęśliwe, spełnione, mające ciekawe i dobre pod względem materialnym życie, w głębi serca przeżywają dojmujący smutek i osobistą tragedię, której nie jest w stanie zastąpić nic innego.
To powoduje, że nawet partnerzy, którzy robią wszystko, aby tworzyć dobrą relację i związek są bezsilni.
Niedoszłe matki na skutek emocjonalnego poranienia często stają się obojętne wobec partnerów czy obarczają siebie (nie mogę dać Ci dziecka) lub partnera (nie możesz dać mi dziecka) odpowiedzialnością za osobistą tragedię.
Ciężar tych emocji bywa nie do udźwignięcia dla pary.
Widzimy to w pracy psychoterapeutycznej z pacjentami znajdującymi się w podobnych sytuacjach, jak pokazana w filmie.
Tytułową Ninę można potraktować jako symboliczną ilustrację takich problemów. Pełne materialne życie, a w środku pustka emocjonalna na skutek walki o macierzyństwo w postaci mechanicznego seksu, kolejnych prokreacyjnych porażek, mozolnego poszukiwania skutecznych metod na zajście w ciążę.
Taki proces potrafi wyniszczyć wiele par, ponieważ głęboka relacja z najważniejszą osobą potrafi zamienić się w synonim cierpienia.

Film dotyka takich procesów stawiając między wierszami pytania:

Co prowadzi do kryzysów w relacji?

Jak kryzysy wpływają na osłabienie więzi  i prowadzą do rozpadu relacji między partnerami?

Jak trauma niepłodności odkłada się na związku i partnerach?

Filmowi małżonkowie Nina i Wojtek (Andrzej Konopka) znajdują się w tego typu sytuacji, próbując znaleźć wyjście z impasu tak jak tylko potrafią.
Tak jak w filmie, tak często w życiu występują opisane wcześniej procesy, które najpierw prowadzą do kryzysu, a potem rozpadu związku.
To co stanowi zwrot w filmie, to pojawienie się Magdy (Eliza Rycembel), będącej żywym synonimem wszystkiego co świeże, witalne, energetyzujące.
Zderzenie poranionych wzajemnych emocji małżonków z pulsującą hardością dziewczyny stwarza nowe dramatyczne okoliczności, które widzimy w filmie, ale nie chcemy zdradzać zbyt wiele, więc tu stawiamy kropkę.

Olga Chajdas próbuje pokazać jak istotne w naszym życiu są żywe emocje, które świadczą o tym, że oddychamy, a nie tylko staramy się wegetować emocjonalnie z dnia na dzień.
Relacja Niny i Magdy to odpowiedź na kryzys w relacji małżonków.
Tam gdzie nie ma poczucia szczęścia, pojawia się impuls, świeżość, odskocznia od problemów, możliwość oczyszczenia głowy z traum, których doświadcza tytułowa bohaterka.
Trudno oceniać motywy i wybory Niny, jeśli uwzględni się procesy, przez które przechodzi.
Nie jest łatwo oceniać emocjonalne reakcje jej męża dokładnie z tego samego powodu.
Bardzo często okazuje się w życiu, czerpiąc inspiracje z tej filmowej historii, że nowe uczucie, zakochanie nie jest logiczne, racjonalne i nie można przewidzieć w co się rozwinie.
Film pokazuje scenariusz, w którym głęboki kryzys stwarza okoliczności dla pojawienia się nowych uczuć.
Nie chcemy oceniać i jednoznacznie kategoryzować, choć psychologicznie ten wątek filmu można by poddać pod dyskusję.
Twórczyni filmu – o czym mówi w wywiadach – nie chce, aby „Ninę” traktować jako film z gatunku LGBT, a jako opowieść o miłości, która może pojawić się zawsze i nieoczekiwanie pomiędzy dwojgiem ludzi, niezależnie od płci.
Proces budzenia się takich emocji widzimy na ekranie.

Z perspektywy psychologicznej to co ciekawe w „Ninie” to, m.in.:

  • Jak rodzi się kryzys w związku
  • Jak radzimy i nie radzimy sobie z kryzysem
  • Czy człowiek szczęśliwy w związku może zakochać się w kimś innym
  • Jakie trudności emocjonalne napotykają pary bezskutecznie starające się o dziecko
  • Czy dziecko jest rozwiązaniem na rozpad więzi
  • Czy orientacja seksualna ma znaczenie w procesie zakochania

Film Olgi Chajdas na pewno wzbudzi emocje i kontrowersje, ponieważ osadza powyższe tezy w konflikcie światopoglądowym, gdzieś na kontinuum pomiędzy konserwatywnymi wartościami i tradycyjnym wychowaniem, a skrajnie liberalnym podejściem do świata i związków.
Dlatego zachęcamy każdego widza, aby zmierzył się ze swoją perspektywą na historię przedstawioną na ekranie, wybierając się do kina.
Od strony realizacyjnej i scenariuszowej „Nina” nie jest filmem idealnym, ponieważ wizja artystyczna autorki to również długie statyczne sceny, granie ciszą, a zasygnalizowana psychologia postaci i sytuacja zaaranżowana w filmie jest mało prawdopodobna i po prostu trudno w nią uwierzyć. Przynajmniej nam, psychologom.
Jedocześnie tematy, które podejmuje film są współczesne, ważne psychologicznie i na pewno warto co najmniej dla tych powodów obejrzeć ten film.

Zwiastun:

W celach psychoedukacyjnych i kontekście tematyki poruszanej przez film polecamy artykuł:

http://psychologwlodzi.pl/kryzys-w-zwiazku/

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

Via Carpatia: wrażliwość i obojętność łączy kręta droga.

19.07.2018

Wielki budżet i możliwości produkcyjne nie gwarantują wartościowego kina.
Znak jakości filmowej mogą dawać trudne warunki i oszczędne okoliczności.
Tak jest w przypadku nowego i niezależnego filmu Klary Kochańskiej i Kaspra Bajona „Via Carpatia”, który z ogromnym zainteresowaniem obejrzeliśmy wczoraj podczas Transatlantyk Festiwal 2018.
Twórcy pokazują, że w 75 minut można w kameralny sposób opowiedzieć dużą społeczną historię, będącą zaproszeniem do dyskusji o kondycji emocjonalnej członków bogatych społeczeństw, do których my Polacy też należymy.
Możemy oczywiście o sobie myśleć inaczej porównując się do jeszcze bogatszych zachodnich krajów, niż nasza ojczyzna, ale może warto punkt odniesienia przyłożyć do większości miejsc na świecie, w których ekonomicznym wyznacznikiem statusu jest dostęp do wody i posiadanie własnego stada zwierząt hodowlanych?
Punktem wyjścia do historii, którą opowiada „Via Carpatia” jest kryzys migracyjny z 2016 roku i szlak uchodźczy wiodący przez Bałkany ku lepszemu życiu w Europie Zachodniej.

Aby nie opowiadać zbyt wiele o stronie scenariuszowej i fabularnej powiemy tylko tyle, że główni bohaterowie to para trzydziestokilkulatków Julia (Julia Kijowska, jedna z ulubionych aktorek Seansu Psychologicznego) i Piotr (Piotr Borowski rozpoznawalny ze względu na południową urodę m.in. z ról obcokrajowców w polskim kinie – zwracamy na to uwagę, ponieważ uroda aktora ma znaczenie dla historii, którą opowiada „Via Carpatia”).
W osobach głównych bohaterów obserwujemy polską ,wielkomiejską klasę średnią żyjąca pomiędzy pracą, przyjemnościami wynikającymi z konsumpcji dóbr zachodniego świata z wyczekiwanymi długo wakacjami na czele.
Sielankę dnia powszedniego przerywa potrzeba sprowadzenia do Polski z ogarniętej wojną Syrii, ojca Piotra – Syryjczyka.
I tu rozpoczyna się wielka podróż na południowo – wschodnie pogranicze Unii Europejskiej, w której obserwujemy kontrasty pomiędzy wartościami społeczeństwa dobrobytu, a pozostałą częścią świata, marzącą o tym co dla nas bywa już oczywiste.

„Via Carpatia” to świetnie opowiedziane kino społeczne, którego przesłanie przypomina nam filmy Kena Loacha.
Jaka jest kondycja wartości świata zachodu?
Co z wrażliwością społeczną i empatią?
Ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiego człowieka bezinteresownie?
Czy konsumpcjonizm w którym żyjemy stał się naszą kluczową wartością?
Film jest zbudowany na symbolicznych scenach, czasem opartych na oszczędnych dialogach, czasem gra sam obraz, konkretne kadry, uchwycone momenty, które mówią o nas więcej niż tysiąc słów i stawiają te pytania w niewypowiedziany sposób.
Siłą filmu jest scenariusz i prostota w jakiej twórcy prowadzą widza.
Wiemy, że była inspirowana osobistą  historią jednego z członków rodziny Piotra Borowskiego oraz obserwacjami zebranymi rok przed zdjęciami podczas dokumentalnej podróży twórców szlakiem bałkańskim.

„Via Carpatia” to kino dla wrażliwego widza, ale również kino, które taką wrażliwość uruchamia.
Jako że wierzymy w naturalne, wręcz organiczne zasoby emocji, które tkwią w każdym z nas, to jesteśmy głęboko przekonani, iż film powinien trafić do jak najszerszej dystrybucji.

Dzięki temu może stanowić filmową psychoterapię w celu przejścia od obojętności do wrażliwości, która jest podstawą do zobaczenia drugiego człowieka.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.

„Dzikie róże”: bolesny wymiar codzienności.

29.12.2017

Na koniec roku 2017, obfitującego w dobre polskie kino, chcemy Wam polecić kameralny film Anny Jadowskiej „Dzikie róże” z kolejną ciekawą rolą Marty Nieradkiewicz.

„Dzikie róże” to oszczędne kino poruszające ważne psychologicznie i społecznie tematy.

Film opowiada historię młodej kobiety, żony i matki samotnie wychowującej dzieci w małej społeczności na prowincji.
Mąż i ojciec (Michał Żurawski) pracuje za granicą i nie funkcjonuje w codziennym życiu rodziny.
Taka rama opowieści wpływa na wiele psychologicznych i społecznych konsekwencji, które oczami głównej bohaterki oglądamy na ekranie.
Po raz kolejny Marta Nieradkiewicz pokazuje talent do portretowania kobiet uchwyconych w kryzysowych i przełomowych jednocześnie momentach swojego życia, budzących się do podejmowania własnych decyzji na skutek procesu trudnych wydarzeń.

Tym razem towarzyszymy głównej bohaterce zmagającej się z silną presją, którą nakłada na nią kontekst w jakim się znajduje.
Ze względów ekonomicznych i aby utrzymać rodzinę mąż zarabia pieniądze za granicą.
Ewa jest sama, wychowuje dzieci, żyje gdzieś na prowincji życiem które pogłębia jej poczucie osamotnienia (rutyna dnia codziennego, zbiory tytułowych dzikich róż, opieka nad dziećmi).

Reżyserka Anna Jadowska w subtelny sposób pokazuje jak określony kontekst (wieś, mała społeczność, wpływ kościoła, konieczność zarabiania pieniędzy na przeżycie i budowę domu, macierzyństwo, wszechogarniająca bylejakość) i wynikające z niego poczucie samotności wpływa na bohaterkę, rodzinę i więzi małżeńskie oraz jakie wywołuje konsekwencje.

Dramatyzm sytuacji głównych bohaterów zawiera się w problemach naszych czasów: rodzin żyjących na odległość; eurosierot wychowywanych przez dziadków lub jednego z rodziców; mężów i żon tęskniących za bliskimi, skazanych na odkładanie pieniędzy na remont mieszkania w Polsce czy budowę domu; dodając do tego piekiełko prowincjonalnej obyczajowości, w której rytm życia nadają wizyty w kościele i spotkania młodzieży na autobusowym przystanku na końcu wsi.
Oczywiście po części to stereotypy, ale jest w nich zawarty również kawałek prawdy opowiadanej poprzez losy głównej bohaterki „Dzikich róż”.

Znajdziecie w tym filmie wątki dotyczące: poczucia samotności; niemożności realizowania pewnych potrzeb ze względu na rozłąkę; osłabienia więzi; wpływu małomiasteczkowej społeczności i kościoła na jednostkę; stereotypizacji ról; skutków narażenia na długotrwały stres; trudnych emocji związanych z procesem rozłąki partnerów, w których ofiarami są obie strony, choć obie strony chcą dobrze; dochodzenia do własnych, autonomicznych decyzji.

„Dzikie róże” to ciekawy film, który za pomocą symbolicznych środków wyrazu opowiada historie, które przytrafiają się ludziom w sytuacjach kryzysowych.

Z pełną świadomością nie piszemy o wszystkim co opowiada film, aby nie zdradzać zbyt wiele.

Najlepiej wybrać się do kina i przekonać się w jak dobrej formie jest polska kinematografia.

W obszarze psychoedukacji odnoszącej się do tematów poruszanych w filmie polecamy artykuły:

http://psychologwlodzi.pl/zwiazek-na-odleglosc/

http://psychologwlodzi.pl/kryzys-w-zwiazku/

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny

Kliknij, polub, udostępnij.

Na karuzeli życia: emocje kobiet w stylowych latach 50 – tych.

3.12.2017

Woody Allen od piątku gości w kinach ze swoim nowym filmem „Na karuzeli życia / Wonder wheel”.
Coż.. niestety to film typu „obejrzeć / zapomnieć”.
Z całym szacunkiem dla dorobku legendy kina, w naszym odbiorze ostatni wartościowy film autora to „Blue Jasmine”.
W miejsce opowiadania tragikomicznych historii o życiu, z których słynie reżyser, mamy tu wprawdzie piękną wizualnie rekonstrukcję estetyki lat 50 – tych (bogactwo dekoracji i strojów z epoki), ale w gruncie rzeczy mało interesującą próbę opowiedzenia historii emocji kobiet oraz uczuciowych rozczarowań dotyczących relacji z mężczyznami.

Znajdziecie w filmie wątki psychologiczne dotyczące:

– kryzysów w związkach

– rozpadu więzi między małżonkami

– poczucia samotności w związku

– rozpaczliwego poszukiwania namiętności i uczuć w ramionach innego mężczyzny

– lęku przed procesem starzenia i przemijaniem atrakcyjności w oczach mężczyzn

– prób radzenia sobie z rzeczywistością za pomocą takich mechanizmów obronnych jak: fantazjowanie, marzycielstwo, idealizowanie przeszłości

– kulturowej dominacji mężczyzn nad kobietami w tamtej epoce

– przemocy psychicznej i fizycznej wobec kobiet.

Film Woody Allena to sentymentalna podróż reżysera do czasów własnej młodości i mamy nieodparte wrażenie, że w ostatnich latach właśnie to jest motywacją twórcy – dążenie do podsumowań oraz sentymentalizm naturalny dla wieku dojrzałego, świadomego nieuchronności upływającego czasu.

„Na karuzeli życia” to w naszym odczuciu właśnie taka melancholijna próba reżysera zatrzymania czasu w miejscu poprzez powrót do okresu młodzieńczego i być może zmniejszenia dzięki temu lęku przed przemijaniem?

Nowy film Allena w naszym odbiorze nie ma mocy, ani w samej historii, ani w scenariuszu.
Co oznacza, że wyprawa do kina może zostać nagrodzona tylko dzięki bogactwu wizualnemu filmu.
Za co należą się brawa ekipie technicznej, ponieważ ekanowa Coney Island lat 50 – tych jawi się jak miejsce z krwi i kości.
Niestety to wszystko co dobre w tej produkcji.

Polecamy tylko zagorzałym fanom Woody Allena.

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny

Cicha noc: rodziny portret własny

25.11.2017

Film Piotra Domalewskiego to misternie opowiedziane społeczne kino gatunkowe.
Cenimy i lubimy filmy, które opowiadają historie o ludziach w sposób wiarygodny psychologicznie, budując w widzu odczucie bycia tuż obok, niemego towarzyszenia bohaterom w zdarzeniach pokazanych na ekranie.

„Cicha noc” daje możliwość przyjrzenia się od środka wielu problemom przed którymi stoją rodziny, trudnym emocjom w relacjach, napięciom międzypokoleniowym, niewypowiedzianym pretensjom i próbom okazania miłości w taki sposób w jaki tylko potrafi się to zrobić.
Nie zawsze dojrzale i niestety nie zawsze najlepiej, choć intencje najczęściej są dobre. Brakuje za to umiejętności komunikacji i rozmowy.

Opowieść o polskiej rodzinie spotykającej się w trakcie przygotowań do świąt Bożego Narodzenia to punkt wyjścia do pokazania tego, co w polskich domach dzieje się każdego roku między łamaniem się opłatkiem, nakrywaniem do stołu i śpiewaniem kolęd.
To coroczne spotkanie rodzinne bywa okupione napięciem i trudnymi emocjami, ponieważ w ciągu roku, na co dzień nie rozmawiamy o sprawach ważnych, aby w tym tradycyjnym dniu usiąść przy wspólnym stole i spróbować ze sobą nie zwariować, pomimo wzajemnych uprzedzeń, jednocześnie kochając się jak tylko potrafimy.

Jak to w polskiej rodzinie.
Miłość i nienawiść, radość i ból często siedzą obok siebie.


Wszystkie skrajne emocje opisujące relacje w rodzinie możemy zobaczyć w tym filmie.
Dlatego też jest tak mocnym psychologicznie obrazem.
W naszym odczuciu dzięki sile scenariusza i grze aktorskiej (wszystkie role świetne) realistycznie pokazuje wiele mechanizmów psychologicznych i problemów występujących w rodzinach, dla których wspólny czas podczas świąt bywa trudnym testem cierpliwości i wytrzymałości w relacji.

Jeśli chcecie znaleźć w kinie odrobinę refleksji na temat jakości relacji w rodzinach, to „Cicha noc” przeglądowo obrazuje to z jakimi problemami i wyzwaniami borykają się Polacy każdego dnia.

Od strony emocji i psychologii rodziny film porusza tematy takie jak:

  • Potrzebę uniezależnienia się młodego pokolenia i wyjścia spod dominacji rodziny i rodziców, aby żyć na własnych zasadach;
  • Rywalizację w rodzeństwie, która w naturalny sposób występuje w każdej rodzinie i najczęściej jest dobrym i bezpiecznym treningiem zachowań społecznych przydatnych w dorosłym życiu w kontaktach z innymi ludźmi;
  • Postawę „matki Polki” żyjącej domem, obowiązkami i poświeceniem wobec dzieci, często z poczuciem żalu bycia niedocenioną i próbami „przytrzymania” przy sobie dorosłych już dzieci, utrudniając im tym samym „opuszczenie gniazda” i wyjścia w samodzielność;
  • Wpływ choroby alkoholowej jednego z rodziców na relacje w rodzinie i bardzo realistycznie ujęte próby radzenia i nie radzenia sobie chorego i rodziny z uzależnieniem;
  • Problem rozluźnienia więzi w rodzinie poprzez zarobkową pracę na emigracji i jak taka separacja wpływa na relacje w rodzinach, problemy w małżeństwie, trudności we wspólnym wychowaniu dzieci;
  • Przemoc domową, agresję psychiczną i fizyczną w związku;
  • Funkcje dużej rodziny wielopokoleniowej w podtrzymywaniu relacji (dziadek, ciotki, wujkowie).

„Cicha noc” to wartościowe kino społeczne, wiarygodny psychologicznie scenariusz, świetna gra aktorska i historia jakich w naszym kraju tysiące. Dlatego warto wybrać się do kina, aby z pozycji widza po seansie pokusić się o refleksję nad stanem relacji we własnej rodzinie.

W obszarze psychoedukacji warto po filmie zadać sobie pytania:

  • Co lubię i kocham w swojej rodzinie?
  • Co mi przeszkadza?
  • Co daję swojej rodzinie?
  • Jak jestem odbierany / odbierana przez najbliższych?
  • Nad czym mogę pracować, aby relacje były możliwie dobre?
  • Czy potrafię rozmawiać o swoich emocjach z szacunkiem do innych?
  • Czy dbam o to, aby moje emocje były szanowane?
  • Jak mogę ochronić siebie w trudnych sytuacjach podczas rodzinnych spotkań?

Jako rozwinięcie mechanizmów psychologicznych w filmie polecamy artykuły:

Zdrowa rodzina: http://psychologwlodzi.pl/zdrowa-rodzina/

Jak dbać o bliskość w związku: http://psychologwlodzi.pl/jak-poglebic-bliskosc/

Przemoc w związku: http://psychologwlodzi.pl/dlaczego-ona-od-niego-nie-odchodzi-rzecz-o-przemocy/

Życie z uzależnionym: http://psychologwlodzi.pl/pod-jednym-dachem-z-uzaleznionym/

Radzenie sobie ze zdradą: http://psychologwlodzi.pl/zycie-po-zdradzie-dla-zdradzonych/

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny