Pierwszy Człowiek: jak daleko sięga miłość.

23.10.2018

„Pierwszy Człowiek” Damien’a Chazelle’a z poruszającą rolą Ryana Goslinga (minimalizm ekspresji – skąd taka ocena roli wybrzmi w dalszej części tekstu), to klasyczny film biograficzny o amerykańskim lądowaniu na księżycu, które zapisało Neila Armstronga w annałach najważniejszych wydarzeń w dziejach ludzkości.
W zasadzie tyle wystarczy o samej fabule, ponieważ opowiadać filmu nie chcemy.
Niech każdy obejrzy i sam sprawdzi, czy historia wciąga i porusza.

Chazelle w epicko – kameralny sposób opowiada o bezprecedensowym wydarzeniu na niewyobrażalną skalę w dziejach gatunku homo sapiens, które wymagało przekroczenia tego, co do tej pory nieprzekraczalne.
Taki kontekst jest już psychologicznie wystarczająco ciekawy.
To co stanowi dla nas figurę na tle tej wielkiej opowieści to człowiek.
Jednostka skonfrontowana z zadaniem, którego nikt nigdy wcześniej się nie podjął.
Dlatego oglądanie filmu z perspektywy głównego bohatera jest tak interesujące psychologicznie, bo przecież astronauci skonfrontowani ze skalą wyzwania, to metafora walki Dawida z Goliatem.
Kruchości ludzkiej zderzonej z ogromem sił natury.
W tym przypadku doprowadzenia do możliwości opuszczenia Ziemi i spojrzenia na nią z perspektywy Księżyca.
Sam pomysł może wydawać się absurdalny, a jednak człowiek tego dokonał i jak mówi bohater: „to zmienia perspektywę i nadaje temu celowi głębszy, egzystencjalny sens.”

Mamy więc postać, która podlega presji emocjonalnej, fizycznej, technologicznej i interpersonalnej większej, niż możemy sobie my – przeciętniacy – wyobrazić.

A teraz coś więcej o psychologii w filmie:

Zjawiska transowe.

Psychologia „Pierwszego Człowieka” daje nam filmowe przykłady występowania tzw. zjawisk transowych, opisanych w ramach ericksonowskiego podejścia w psychologii, którego twórcą był amerykański psychiatra i psycholog Milton Erickson.

Zjawiska transowe najprościej rzecz ujmując to objaw tego, jak nasza nieświadomość wpływa na nasze funkcjonowanie i m.in. pozwala nam przeżyć w różnych trudnych sytuacjach, w których stosujemy nieświadome mechanizmy obronne, by móc przetrwać.

Postać głównego bohatera charakteryzują przede wszystkim dwa zjawiska transowe:

  • Dysocjacja – to stan, w którym oddzielamy nasze emocje, nie czujemy ich, nie mamy z nimi kontaktu, nie potrafimy ich nazwać, ani umiejscowić w ciele.
    Jest to nieświadomy stan, który często staje się mechanizmem obronnym w sytuacjach trudnych, w których emocje mogą utrudniać funkcjonowanie, a nawet paraliżować.
    W skrajnie traumatycznych doświadczeniach dysocjacja jest po prostu sposobem na przetrwanie.
    Odnosząc się do filmu warto podkreślić, że postać Armstronga to astronauta w czasach pionierskich, kiedy każdy lot stanowił niewiadomą i balansował na granicy życia i śmierci.
    Wielu jego kolegów zginęło przecież w fazie testów.
    Taki ciężar emocjonalny jest niemal niemożliwy do udźwignięcia i dysocjacja staje się sposobem na przetrwanie, gdy silny stres utrudnia działanie.
    Podobnego stanu doświadczają m.in. żołnierze, kontrolerzy lotu, neurochirurdzy, których praca to ciągły i skrajny stres, zagrożenie oraz odpowiedzialność za czyjeś życie, ale również zwykli ludzie doświadczają skrajnie silnego napięcia na przestrzeni wielu lat życia (traumy z dzieciństwa, przemoc fizyczna i psychiczna, utrata bliskiej osoby) i dysocjacja staje się wtedy nieświadomym sposobem na przetrwanie.

Postać Armstronga w sugestywny sposób to pokazuje.

  • Znieczulenie – to kolejny stan manifestacji nieświadomości, który u głównego bohatera widzimy w relacjach z żoną (Claire Foy – bardzo dobra rola, równie minimalistyczna jak w przypadku Ryana Goslinga), dziećmi, w relacjach z innymi astronautami.
    Kruchość życia, której bezpośrednio doświadcza, podobnie jak żołnierze na polu walki niemalże wymusza wystąpienie takiej reakcji obronnej.
    Niestety pociąga za sobą skutki uboczne w postaci wycofania z głębokich relacji emocjonalnych.
    Jeśli nie okazuje się emocji, to więzi z bliskimi w naturalny sposób na tym cierpią. Nieświadomość mimo, negatywnej strony w postaci opisanych skutków jest mądra.
    Chroni nas przed zranieniem, rozpadem, niemożnością funkcjonowania.
    Taki mechanizm obserwujemy w procesie zmiany głównego bohatera na przestrzeni filmu.

Żałoba i nadanie sensu po stracie.

To co widzimy na ekranie to również proces żałoby na skutek utraty bliskiej osoby, kochanej najmocniej na świecie.
Nie będziemy podawać więcej szczegółów, aby nie spoilerować, ale historia osobista Neila Armstronga to wyrazisty przykład procesu przechodzenia przez żałobę, który występuje, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy ponad wszystko.
I jeśli byłoby to możliwe, to oddalibyśmy własne życie, za zdrowie tej osoby.
Opisane powyżej zjawiska transowe, to również mechanizmy chroniące przed tzw. psychologicznym rozpadem.
Bohater przecież odcina emocje, „zamraża” swoją wrażliwość znajduje nowy cel, angażuje w niego swoje wszystkie zasoby (wiedza, umiejętności, energia, czas, nawet poświęca na swój sposób rodzinę), po to, aby nadać swojemu życiu nowy sens, a w konsekwencji przeżyć stratę po swojemu i ją symbolicznie pożegnać (jedna z ostatnich scen filmu).
Finalnie okazuje się, że tak ogromne przedsięwzięcie jak loty w kosmos mogą stać się intymnym i osobistym sposobem na przeżycie straty i domknięcie procesu żałoby.

Kroki, które zostały przedstawione na przykładzie historii astronauty spotykają każdego człowieka. Stratę trzeba zanegować, przeżyć protest wobec tego co nas spotyka, opłakać ją, a potem zacząć na nowo żyć..
Każdy z nas przeżywa ten proces indywidualnie, w swoim czasie, nie zawsze radząc sobie z tak dojmującą stratą jak śmierć najbliższych.
Czasem – jak w przypadku Armstronga – potrzebne jest postawienie pierwszego kroku na powierzchni Księżyca, aby stało się on jednocześnie domknięciem osobistej tragedii.
Ta symbolika pokazuje jak wielkie historycznie wydarzenia składają się z indywidualnych historii konkretnych ludzi.

Rozwojowa funkcja kryzysu.

Ostatni duży kawałek psychologii w filmie to klasyka zapracowanych pasjonatów czyli zepchnięcie rodziny na dalszy plan i kryzys w związku.

„Kariery w nocy w łóżku nie przytulisz” – lubimy to powiedzenie, które w prosty sposób oddaje rozstrojenie kluczowych wartości i priorytetów w życiu.

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, dlaczego lubimy tak bardzo być głaskani przez osoby bliskie?
I dlaczego dotyk drugiego człowieka, choć fizycznie taki sam jak to, gdy głaszczemy się sami, jest odczuwany inaczej?

Ponieważ bliski fizyczny i emocjonalny kontakt z drugim człowiekiem, to jedna z najważniejszych i naturalnych potrzeb człowieka.

Historia Neila Armstronga to również przykład spustoszenia w świecie relacji z bliskimi, które niesie za sobą zatracenie w pracy oraz definiowanie się poprzez zawodowe sukcesy.
Jak wielkie i spektakularne by one nie były.
To co mówi większość pacjentów w naszych gabinetach przechodzących przez kryzysy rodzinne, partnerskie i małżeńskie, to potrzeba zmiany swojego życia, jeśli mogliby cofnąć czas i odbudować relacje. Nie zawsze jest to możliwe. Czasem opamiętanie przychodzi za późno. Niekiedy nie ma już do czego wracać.
Ale zdarza się również tak, że kryzys – podobnie jak u bohatera filmu – to szansa na wejście związku na wyższy poziom, większą bliskość, bardziej scementowaną wieź emocjonalną między partnerami.

To co widzimy na ekranie, to taki właśnie proces, w którym trudne momenty, przy ogromie miłości, wzajemnej przychylności oraz chęci do pracy, stanowią szansę na restaurację związku.
W przypadku Neila Armstronga i jego żony, czynnikiem kryzysowym jest jeszcze utrata najbliższej osoby, trauma i żałoba.
Już poza filmem, a w życiu pary różnie sobie z tym radzą.
Nie wszystkie są na tyle silne co główni bohaterowie, żeby z kryzysu wyjść mocniejszym w związku.
Z pełną świadomością nie zdradzamy więcej szczegółów czego kryzys dotyczy, aby widz mógł doświadczać filmu po swojemu.

Podsumowując „Pierwszy człowiek” to bardzo ciekawe psychologicznie studium przypadku tego, jak nasza nieświadomość objawia się w życiu oraz jak nas chroni w trudnych sytuacjach, co się nami dzieje w żałobie, jakie kryzysy wywołuje pasja, gdy staje się zawodem i przede wszystkim jak ważna jest w życiu miłość, której pomiędzy Ziemią, a Księżycem jest więcej, niż nam się wydaje.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.

Kliknij, polub, udostępnij.

„Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”: Pani żałoba, Pani zemsta.

2.02.2018

Osoba Frances McDormand jest dla nas zawsze gwarantem ciekawych produkcji artystycznych.

Nie inaczej jest w przypadku „Trzech billboardów…”.
Naturalistyczna uroda aktorki, głębokie spojrzenie przepełnione życiowym doświadczeniem i siła ukryta pod minimalistyczną ekspresją emocji to cechy, które skupiają uwagę na głównej bohaterce i jej działaniach w tym oszczędnym w środkach wyrazu dramacie społecznym.

Kino w stylu, który serwuje nam Martin McDonagh, reżyser „7 psychopatów” i „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” to atrakcja dla widza, który ceni realizm przełamany absurdem, przy jednoczesnym uchwyceniu dramatu i satyry w opowiadaniu historii o ludziach i mechanizmach społecznych.
W końcu życie potrafi być przepełnione tragizmem i humorem jednocześnie.
Tak jest w tej produkcji.
Dramat dotyczy braku postępów w dochodzeniu w sprawie o gwałt i morderstwo na córce głównej bohaterki.
Humor ukryty jest w mikroreakcjach ludzi, monologach Mildred Hayes i rozmowach pozostałych postaci filmu.

„Trzy billboardy…” to propozycja, która zainteresuje widzów filmów w stylu nagradzanego ostatnio „Aż do piekła / hell or high water”, „Wind river” czy „To nie jest kraj dla starych ludzi” czyli produkcji  opowiadających w sposób realistyczny, wręcz naturalistyczny o ważnych społecznie sprawach.
Poza oscarową nominacją dla Frances McDormand trzeba wyróżnić również role męskie.
Sam Rockwell, kreujący postać emocjonalnie niedojrzałego policjanta będzie walczył w zasłużony sposób o Oscara.
Podobnie jak Woody Harrelson w w roli szeryfa, którym miotają etyczno – moralne dylematy.

W filmie opowiadającym o batalii poranionej tragedią rodzinną jednostki z bezwładnym systemem znajdziecie ilustrację następujących mechanizmów psychologiczno – społecznych:

  • Przykład zemsty jako sposobu na wyrównanie krzywd i poradzenia sobie z traumą po stracie dziecka
  • Proces przechodzenia przez żałobę i szczególnie ważny temat uznania doznanych krzywd ze strony sprawców
  • Studium patologii niekontrolowanej i „zasiedzianej” władzy lokalnej, powodującej bezwładność i pasywność w realizacji celów, do których została powołana
  • Studium próby obywatelskiego nieposłuszeństwa jako formy sprzeciwu wobec patologii systemu, chęci samodzielnego, non – konformistycznego myślenia i działania stojącego w konfrontacji wobec władzy
  • Przykłady mechanizmów rządzących konformizmem społecznym, wywierania presji na jednostkę, mającą na celu utrzymanie dotychczasowego status quo, oporu wobec zmian, „nie wyciągania brudów” i „zamiatania pod dywan” problemów, aby nie mącić pozornego spokoju członków lokalnej społeczności
  • Przykład moralnych wątpliwości i narastających wyrzutów sumienia jednego z głównych bohaterów, miotającego się między wyborem pomiędzy tym co etyczne, a tym co niemoralne, choć konformistycznie wygodne.

„Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” to kino stawiające pytania na temat fundamentalnych wartości i tego czy warto stanąć w walce w ich obronie.
Warto postawić i sobie takie pytania po seansie.

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

Kliknij, polub, udostępnij.