„Nina”: miłość wypalona, miłość bez granic.

7.10.2018

Nowy film Olgi Chajdas podejmuje tematy ocierające się o społeczne tabu w naszym kraju w natężeniu bliskim granicy wiarygodności psychologii postaci zbudowanych przez autorkę.

W końcu mamy tu parę w długoletnim związku, których tysiące w Polsce.
To co stanowi dramaturgiczną wartość, to starania się o dziecko, które nie przynoszą wyczekiwanego rezultatu.
Proces emocjonalnych trudności i fizycznych wyrzeczeń prowadzi do kryzysu, a może nawet rozpadu więzi między ekranowymi małżonkami.
Film porusza również temat możliwości sprowadzenia na świat oczekiwanego dziecka za pomocą surogatki czyli „wynajęcia” kobiety, która urodzi za bohaterkę.
Proceder jest nielegalny w naszym kraju i konfrontuje się z tradycyjnym światopoglądem na temat metod zajścia w ciążę.
Kolejną warstwą narracyjną opowieści jest rodzące się uczucie pomiędzy dwiema kobietami, niedoszłą matką, cierpiącą z tego powodu żoną, która na skutek przegrywanej walki o macierzyństwo staje się emocjonalną „kostką lodu”, a młodą, pełną energii witalnej kobietą, potencjalną surogatką.
Na uwagę w filmie zasługuje szczególnie (uwielbiana przez nas) Julia Kijowska czyli tytułowa Nina, która w mocny emocjonalne sposób ilustruje postać polskiej trzydziestokilkulatki żyjącej na dobrym materialnym poziomie (choć status ekonomiczny pary w kontekście ich sytuacji zawodowej wydaje się mało realistyczny) w związku, który przechodzi głęboki kryzys, a więź emocjonalna zmierza ku rozpadowi.

Z perspektywy psychologii to temat ważny społecznie, ponieważ dotyczy wielu pacjentek i pacjentów, którzy trafiają do gabinetu psychoterapeutycznego, sygnalizując poczucie nieszczęścia, pustki czy samotności w relacjach, w których żyją.
Gdy egzystencjalnym celem życiowym dla kobiety jest zostanie matką, a nie jest to możliwe, staje się to przyczyną głębokiego procesu traumy, której skutkiem są kryzysy i rozpady związków.
Bardzo często osoby, które przez świat zewnętrzny mogą być postrzegane jako szczęśliwe, spełnione, mające ciekawe i dobre pod względem materialnym życie, w głębi serca przeżywają dojmujący smutek i osobistą tragedię, której nie jest w stanie zastąpić nic innego.
To powoduje, że nawet partnerzy, którzy robią wszystko, aby tworzyć dobrą relację i związek są bezsilni.
Niedoszłe matki na skutek emocjonalnego poranienia często stają się obojętne wobec partnerów czy obarczają siebie (nie mogę dać Ci dziecka) lub partnera (nie możesz dać mi dziecka) odpowiedzialnością za osobistą tragedię.
Ciężar tych emocji bywa nie do udźwignięcia dla pary.
Widzimy to w pracy psychoterapeutycznej z pacjentami znajdującymi się w podobnych sytuacjach, jak pokazana w filmie.
Tytułową Ninę można potraktować jako symboliczną ilustrację takich problemów. Pełne materialne życie, a w środku pustka emocjonalna na skutek walki o macierzyństwo w postaci mechanicznego seksu, kolejnych prokreacyjnych porażek, mozolnego poszukiwania skutecznych metod na zajście w ciążę.
Taki proces potrafi wyniszczyć wiele par, ponieważ głęboka relacja z najważniejszą osobą potrafi zamienić się w synonim cierpienia.

Film dotyka takich procesów stawiając między wierszami pytania:

Co prowadzi do kryzysów w relacji?

Jak kryzysy wpływają na osłabienie więzi  i prowadzą do rozpadu relacji między partnerami?

Jak trauma niepłodności odkłada się na związku i partnerach?

Filmowi małżonkowie Nina i Wojtek (Andrzej Konopka) znajdują się w tego typu sytuacji, próbując znaleźć wyjście z impasu tak jak tylko potrafią.
Tak jak w filmie, tak często w życiu występują opisane wcześniej procesy, które najpierw prowadzą do kryzysu, a potem rozpadu związku.
To co stanowi zwrot w filmie, to pojawienie się Magdy (Eliza Rycembel), będącej żywym synonimem wszystkiego co świeże, witalne, energetyzujące.
Zderzenie poranionych wzajemnych emocji małżonków z pulsującą hardością dziewczyny stwarza nowe dramatyczne okoliczności, które widzimy w filmie, ale nie chcemy zdradzać zbyt wiele, więc tu stawiamy kropkę.

Olga Chajdas próbuje pokazać jak istotne w naszym życiu są żywe emocje, które świadczą o tym, że oddychamy, a nie tylko staramy się wegetować emocjonalnie z dnia na dzień.
Relacja Niny i Magdy to odpowiedź na kryzys w relacji małżonków.
Tam gdzie nie ma poczucia szczęścia, pojawia się impuls, świeżość, odskocznia od problemów, możliwość oczyszczenia głowy z traum, których doświadcza tytułowa bohaterka.
Trudno oceniać motywy i wybory Niny, jeśli uwzględni się procesy, przez które przechodzi.
Nie jest łatwo oceniać emocjonalne reakcje jej męża dokładnie z tego samego powodu.
Bardzo często okazuje się w życiu, czerpiąc inspiracje z tej filmowej historii, że nowe uczucie, zakochanie nie jest logiczne, racjonalne i nie można przewidzieć w co się rozwinie.
Film pokazuje scenariusz, w którym głęboki kryzys stwarza okoliczności dla pojawienia się nowych uczuć.
Nie chcemy oceniać i jednoznacznie kategoryzować, choć psychologicznie ten wątek filmu można by poddać pod dyskusję.
Twórczyni filmu – o czym mówi w wywiadach – nie chce, aby „Ninę” traktować jako film z gatunku LGBT, a jako opowieść o miłości, która może pojawić się zawsze i nieoczekiwanie pomiędzy dwojgiem ludzi, niezależnie od płci.
Proces budzenia się takich emocji widzimy na ekranie.

Z perspektywy psychologicznej to co ciekawe w „Ninie” to, m.in.:

  • Jak rodzi się kryzys w związku
  • Jak radzimy i nie radzimy sobie z kryzysem
  • Czy człowiek szczęśliwy w związku może zakochać się w kimś innym
  • Jakie trudności emocjonalne napotykają pary bezskutecznie starające się o dziecko
  • Czy dziecko jest rozwiązaniem na rozpad więzi
  • Czy orientacja seksualna ma znaczenie w procesie zakochania

Film Olgi Chajdas na pewno wzbudzi emocje i kontrowersje, ponieważ osadza powyższe tezy w konflikcie światopoglądowym, gdzieś na kontinuum pomiędzy konserwatywnymi wartościami i tradycyjnym wychowaniem, a skrajnie liberalnym podejściem do świata i związków.
Dlatego zachęcamy każdego widza, aby zmierzył się ze swoją perspektywą na historię przedstawioną na ekranie, wybierając się do kina.
Od strony realizacyjnej i scenariuszowej „Nina” nie jest filmem idealnym, ponieważ wizja artystyczna autorki to również długie statyczne sceny, granie ciszą, a zasygnalizowana psychologia postaci i sytuacja zaaranżowana w filmie jest mało prawdopodobna i po prostu trudno w nią uwierzyć. Przynajmniej nam, psychologom.
Jedocześnie tematy, które podejmuje film są współczesne, ważne psychologicznie i na pewno warto co najmniej dla tych powodów obejrzeć ten film.

Zwiastun:

W celach psychoedukacyjnych i kontekście tematyki poruszanej przez film polecamy artykuł:

http://psychologwlodzi.pl/kryzys-w-zwiazku/

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

Via Carpatia: wrażliwość i obojętność łączy kręta droga.

19.07.2018

Wielki budżet i możliwości produkcyjne nie gwarantują wartościowego kina.
Znak jakości filmowej mogą dawać trudne warunki i oszczędne okoliczności.
Tak jest w przypadku nowego i niezależnego filmu Klary Kochańskiej i Kaspra Bajona „Via Carpatia”, który z ogromnym zainteresowaniem obejrzeliśmy wczoraj podczas Transatlantyk Festiwal 2018.
Twórcy pokazują, że w 75 minut można w kameralny sposób opowiedzieć dużą społeczną historię, będącą zaproszeniem do dyskusji o kondycji emocjonalnej członków bogatych społeczeństw, do których my Polacy też należymy.
Możemy oczywiście o sobie myśleć inaczej porównując się do jeszcze bogatszych zachodnich krajów, niż nasza ojczyzna, ale może warto punkt odniesienia przyłożyć do większości miejsc na świecie, w których ekonomicznym wyznacznikiem statusu jest dostęp do wody i posiadanie własnego stada zwierząt hodowlanych?
Punktem wyjścia do historii, którą opowiada „Via Carpatia” jest kryzys migracyjny z 2016 roku i szlak uchodźczy wiodący przez Bałkany ku lepszemu życiu w Europie Zachodniej.

Aby nie opowiadać zbyt wiele o stronie scenariuszowej i fabularnej powiemy tylko tyle, że główni bohaterowie to para trzydziestokilkulatków Julia (Julia Kijowska, jedna z ulubionych aktorek Seansu Psychologicznego) i Piotr (Piotr Borowski rozpoznawalny ze względu na południową urodę m.in. z ról obcokrajowców w polskim kinie – zwracamy na to uwagę, ponieważ uroda aktora ma znaczenie dla historii, którą opowiada „Via Carpatia”).
W osobach głównych bohaterów obserwujemy polską ,wielkomiejską klasę średnią żyjąca pomiędzy pracą, przyjemnościami wynikającymi z konsumpcji dóbr zachodniego świata z wyczekiwanymi długo wakacjami na czele.
Sielankę dnia powszedniego przerywa potrzeba sprowadzenia do Polski z ogarniętej wojną Syrii, ojca Piotra – Syryjczyka.
I tu rozpoczyna się wielka podróż na południowo – wschodnie pogranicze Unii Europejskiej, w której obserwujemy kontrasty pomiędzy wartościami społeczeństwa dobrobytu, a pozostałą częścią świata, marzącą o tym co dla nas bywa już oczywiste.

„Via Carpatia” to świetnie opowiedziane kino społeczne, którego przesłanie przypomina nam filmy Kena Loacha.
Jaka jest kondycja wartości świata zachodu?
Co z wrażliwością społeczną i empatią?
Ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiego człowieka bezinteresownie?
Czy konsumpcjonizm w którym żyjemy stał się naszą kluczową wartością?
Film jest zbudowany na symbolicznych scenach, czasem opartych na oszczędnych dialogach, czasem gra sam obraz, konkretne kadry, uchwycone momenty, które mówią o nas więcej niż tysiąc słów i stawiają te pytania w niewypowiedziany sposób.
Siłą filmu jest scenariusz i prostota w jakiej twórcy prowadzą widza.
Wiemy, że była inspirowana osobistą  historią jednego z członków rodziny Piotra Borowskiego oraz obserwacjami zebranymi rok przed zdjęciami podczas dokumentalnej podróży twórców szlakiem bałkańskim.

„Via Carpatia” to kino dla wrażliwego widza, ale również kino, które taką wrażliwość uruchamia.
Jako że wierzymy w naturalne, wręcz organiczne zasoby emocji, które tkwią w każdym z nas, to jesteśmy głęboko przekonani, iż film powinien trafić do jak najszerszej dystrybucji.

Dzięki temu może stanowić filmową psychoterapię w celu przejścia od obojętności do wrażliwości, która jest podstawą do zobaczenia drugiego człowieka.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.