„Paryż może poczekać / Paris can wait”: z życiem czekać nie ma co.

24.07.2017

„Paryż może poczekać” to kino zmysłowe.
Jest takie jakie powinno być życie: doświadczane, emocjonalne, energetyczne, odrutynizowane, przyspieszające tętno i pobudzające do bycia w egzystencjalnym ruchu.

Psychologia filmu (mimo jego lekkiej formy i braku aspiracji na bycie arcydziełem) to kopalnia refleksji na temat człowieka i relacji, które próbuje budować:

Rutyna i pułapka codzienności.

Żyjesz w stałym związku i masz poczucie, że dopadła Cię codzienność? Każdy dzień jest taki sam? Wstajesz rano, idziesz do pracy, wracasz, spożywasz posiłek, rozmawiasz o dniu, idziesz spać.
To oczywiście skrót i uproszczenie, ale kto nie doświadcza podobnych sytuacji?
Film Eleonory Coppoli pokazuje jak w codzienności można zgubić pochwałę życia i w miejsce jego przeżywania odgrywać codziennie te same automatyczne zachowania.
Nie dajmy się w tę pułapkę złapać.

Moc odmiany.

Film to podróż przez francuską prowincję, niespieszne smakowanie krajobrazów i potraw w towarzystwie człowieka, który wytrąca główną bohaterkę Annę (Diane Lane) z rutyny codzienności. Zmiana otoczenia, nowe doświadczenia pozwalają spojrzeć na życie z innej perspektywy, a przy odrobinie szczęścia uruchomić twórczą dla związku zmianę (małżeństwo z Michaelem – Alec Baldwin).
Każdy z nas co jakiś czas potrzebuje zmienić coś w swoim życiu, aby przejść ożywiający proces tworzenia czegoś na nowo lub od początku. Podróż z francuskim dżentelmenem Jacquesem (Arnaud Viard) to metafora takiej odmiany.

Reaktywacja zmysłowości.

Żyć znaczy odczuwać.
Smaki, zapachy, kolory, otaczające dźwięki, dotyk, ruch – w filmie mamy tego aż nadto, po to aby towarzysząc głównej bohaterce móc poczuć na czym polega doświadczanie.
Na zatrzymaniu, zmysłowaniu, czerpaniu garściami z życia, pozwalaniu sobie na korzystanie z jego możliwości.
Wiele osób boi się doświadczać, uważając że pozwolić sobie na emocje to coś złego.
Odkładają oni życie ciągle na później.
A później może być już za późno.
Później może nie być.
Jak powiedział ks. Jan Kaczkowski:
„Trzeba natychmiast żyć. Jest później, niż się wydaje.”
Główna bohaterka Anne na nowo „uzmysławia się” dzięki wspólnej podroży z Jacquesem.
To co równocześnie ważne w tworzącej się między tym dwojgiem relacji, podczas podróży, w której są tylko ze sobą, to uważność, którą zapewnia Annie towarzysz.
Interakcja pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów pokazuje co się dzieje między ludźmi, gdy ktoś jest zaniedbany emocjonalnie tak jak Anne przez swojego męża Michaela.
Okazuje się, że potrzeba bycia widzianą i słuchaną, którą realizuje Jacques ożywia na nowo zmysłowość kobiety.
Dlatego warto skorzystać z jej doświadczenia i zacząć wprowadzać pewne innowacje do relacji z ludźmi, których kochamy, aby „nie przespać” czasu, który został nam dany.

Pochwała prostego życia.

„Paryż może poczekać” pokazuje wiele prostych czynności o których jakościowym przeżywaniu na co dzień coraz częściej zapominamy, ponieważ się spieszymy i przestajemy być uważni.
Wspólne spożywanie posiłków, dobra muzyka, uważna rozmowa, kontakt z przyrodą, bycie ze sobą tu i teraz, uważne patrzenie sobie w oczy, słuchanie drugiego człowieka, dobry kontakt ze swoimi emocjami. Bycie. To wszystko znajdziemy w tym filmie w opozycji do spieszącego się świata, jedzenia na czas, zdawkowych rozmów czy spędzania długich godzin w zamkniętych pomieszczeniach przy sztucznym świetle.
Historia pokazana na ekranie to zaproszenie do powrotu do prostego życia, pozwalającego złapać oddech.
Zatrzymać się.
Doświadczyć.
Być.

Dawanie i czerpanie czyli siła spotkania.

I na koniec to co w komediach okołoromantycznych jest najważniejsze czyli spotkanie dwojga ludzi w jakimś momencie życia, które wyzwala nowe emocje.
Jacques mówi do Anny: „Poruszyłaś coś we mnie”.
Historia Anne i Jacquesa to przykład pokazujący siłę wymiany, którą mogą podarować sobie ludzie.
Możemy dawać i czerpać, wymienić się emocjami, energią, po to aby była dla nas wzbogacająca.
Potrzeba dzielenia się jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka.
Warto o niej pamiętać.

Polecamy „Paryż może poczekać” jako filmowy test i trening pobudzenia zmysłowości, zastanowienia się nad tym ile rutyny jest w naszym życiu i jak wpływa na jakość naszych związków.

Warto po seansie zadać sobie pytania:

Jak dbam o jakość w relacji?

Czy potrafię słuchać drugiej strony?

Czy potrafię wyrażać swoje potrzeby?

Jaki mam kontakt ze swoimi emocjami i potrzebami?

Ile jest rutyny w moim życiu?

Co mogę zmienić?

Co mi sprawia przyjemność?

Ile mam na to miejsca w swoim życiu?

Jako uzupełnienie filmu o elementy psychoedukacyjne polecamy artykuły:

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie!

Kliknij, polub, udostępnij.

Dokument na Transatlantyk 2017 „Whitney: być sobą?”: czy wszystko jest na sprzedaż?

21.07.2017

Po obejrzeniu dokumentu „Whitney: być sobą?”, po raz drugi mamy poczucie kaca moralnego.

Podobne odczucia towarzyszyły nam po obejrzeniu filmu dokumentalnego „Amy” o Amy Winehouse, a wywołane są wątpliwościami na temat formy, którą podąża dokument o nieżyjących już ikonach popkultury. W tym przypadku gwiazd muzyki.

To co łączy oba filmy, to chęć zrozumienia bohaterek i ich tragicznych losów oraz opowiedzenia prawdy za pomocą zmontowanych filmów z prywatnych spotkań, imprez, rozmów z najbliższą rodziną i otoczeniem, aby – mamy takie przekonanie – w odczuciu autorów pokazać piosenkarki jako osoby z krwi i kości. Popełniające błędy i ponoszące konsekwencje, żyjące pełną piersią i ociekające emocjami przed, w trakcie i po występach, z których je znamy.

Gdy oglądamy te wszystkie prywatne zdjęcia pojawia się pytanie:

Co powiedziałaby Whitney Houston czy Amy Winehouse, gdyby zapytano je o możliwość pokazywania nagrań rejestrowanych dla najbliższych?

Czy dałyby przyzwolenie na ekspozycję siebie do całego świata, w sytuacjach, gdy czuły się bezpiecznie, otoczone przez rodzinę i przyjaciół?

Jak zareagowałyby, wiedząc, że będąc nagrywane w prywatnym świecie, staną się później obiektem oglądanym publicznie nawet po śmierci?

Są to oczywiście pytania czysto hipotetyczne, bo odpowiedzi nigdy nie poznamy, ale kierujemy je do Was, aby sprawdzić co odpowie na nie Wasza wrażliwość..

Oglądając dokument o Whitney Houston z każdym kadrem z sytuacji prywatnych pojawiały się w nas emocje współczucia dla niej, ale nie tylko z powodu uzależnień, które znamy z przekazów medialnych, czy w związku z jej kłopotami małżeńskimi. Emocje współczucia dotyczą też świadomości tego, że film dokumentalny o niej odkrywa ją światu w całości. Nie pozostawia żadnej tajemnicy, łączy prywatność z publicznym dostępem bez wyjątków i nawet po jej śmierci staje się miejscem, gdzie nie może się ukryć przed nikim.

Jeśli forma dokumentu może choć trochę mówić o nas jako o społeczeństwie, oddawać normy kulturowe i być testem dla wrażliwości człowieka, to znaczy, że nie jest z nami najlepiej.

Czy aby opowiedzieć autentyczną historię człowieka, trzeba odzierać go z intymności? Nie pozostawiając nic prywatnego? Czy w taką stronę zmierza kultura masowa? Wszystko na sprzedaż?

To pytania retoryczne. Wystarczy włączyć instagrama, czy fejsbuka, kolorowego brukowca lub telewizyjny program plotkarski o gwiazdach i zobaczymy to co widzieliśmy w filmie.

Każdy moment życia kogoś innego wyświetla się na naszych tablicach.

Trzeba pokazać niemal wszystko, aby zainteresować odbiorcę. Wygrać wyścig z konkurencją, przebić się w zalewie informacji, która nas otacza.

Czym zatem jest dla nas film o Whitney Houston – być sobą?

Czy być sobą oznacza sprzedać wszystko, odsłonić się w pełni, zdjąć każdy mechanizm ochronny, pokazać się całemu światu, tak jakby było się w zamkniętym pokoju z jednym człowiekiem po drugiej stronie?

Film dokumentalny ma przecież opowiadać prawdę.
Fakt.
Jednocześnie może warto wysilić artystyczną wrażliwość i umiejętności opowiadania za pomocą obrazu, aby opowiedzieć historię człowieka, zostawiając przestrzeń na człowieczeństwo? Intymność? Godność? Aby zachować świat osobisty i emocje przynależące do tego świata? Nie udostępniając ich wszystkim?

Pewnie odpowiedzi na te pytania wiążą się z tym jakie wyznajemy zasady, gdzie ustawiamy granicę tego co etyczne, co można pokazać.

Dla nas o wątpliwościach z tym związanych jest ten film.

W jaką stronę zmierza wrażliwość? Gdzie jest granica?

Szkoda tylko, że dzieje się to kosztem „dance macabre” na grobie ikony muzyki..

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie 🙂
Kliknij, polub, udostępnij.

„Wspomnienie lata” na Transatlantyk 2017: tragedie antyczne w rodzinnej codzienności.

19.07.2017

*analiza psychologiczna filmu zawiera elementy fabuły*

Nowy film Adama Guzińskiego to kameralne kino opowiadające o intensywności emocji za pomocą symbolicznych scen, oszczędnych zachowań, grania ciszą i wszystkim tym co niewypowiedziane w kontakcie między ludźmi.

Twórcy jako temat obrali relacje w polskiej rodzinie osadzone w realiach prowincjonalnego miasteczka z czasów PRL – u, tworząc sentymentalny mikroklimat dla tych wszystkich, którzy doświadczyli życia w minionej epoce.

Atmosferę tego okresu buduje także świetna praca kostiumograficzna i scenograficzna, które warto docenić.

Jednocześnie jest to film wart obejrzenia również dla wszystkich pozostałych widzów, ze względu na uniwersalny przekaz opowiedzianej historii o tym co może zdarzyć się w każdej rodzinie.

Na ekranie widzimy zmysłową matkę Wisię, w której postać wciela się Urszula Grabowska, spędzającą czas głównie z nastoletnim synem Piotrkiem – ciekawa rola debiutującego Maxa Jastrzębskiego.

Relacja tej dwójki, to główna oś filmu.
Ojciec jest nieobecny, pracuje gdzieś daleko.
Dlatego w życie młodej kobiety wkrada się samotność.
To stanowi punkt wyjścia do uruchomienia się wielu emocji i potrzeb prowadzących do kryzysu w rodzinnych relacjach, a w konsekwencji do finału, w którym wszyscy cierpią, choć nikt nie jest jednoznacznie winny.
Słów w filmie nie ma wiele, ale w życiu często silne emocje rozgrywają się w ciszy, wybrzmiewają poprzez zachowania nie słowa.
Podobnie jest we „Wspomnieniu lata”, którego oszczędną formę symbolicznie oddaje peerelowska makatka ścienna, która wisi w kuchni rodziny, a na niej widzimy napis: „ nie mów nikomu, co się dzieje w domu”. Wiele trudnych historii w relacjach rodzinnych odbywa się właśnie za zamkniętymi drzwiami mieszkania.
Tak jest też w filmie Adama Guzińskiego.

O psychologii tej wartej obejrzenia historii z tragedią antyczną w tle chcemy opowiedzieć.

Więź symbiotyczna i rys rodziny dysfunkcyjnej.

Wrażliwy widz w relacji matka – syn dostrzeże elementy relacji symbiotycznej z elementami uwodzenia.
W pierwszej części filmu obserwujemy jak Wisia nieświadomie przenosi na syna niemal wszystkie emocje, które powinny być skierowane na dorosłego mężczyznę.
Brak męża, samotność, którą to wywołuje, potrzeba bliskości, powodują, że przelewa te emocje i energię na syna, stawiając go w roli „małego mężczyzny”, który ma jej zastąpić emocjonalnie partnera.
Taki psychologiczny mechanizm ma miejsce w wielu rodzinach niepełnych, w których brak mężczyzny w domu powoduje, że najczęściej najstarszy syn (jeśli jest więcej dzieci) nieświadomie przejmuje rolę dorosłego.
Jest to dla dziecka emocjonalnie bardzo obciążające doświadczenie, ponieważ najczęściej czuje się odpowiedzialne za matkę i całą rodzinę, nie mogąc tym samym przeżywać w pełni etapu dzieciństwa i dojrzewania. Podobny wątek widzimy w filmie w relacji Wisia – Piotrek.
W rolę „opiekuna” matki wtłacza syna także jego ojciec.
Prawdopodobnie zupełnie nie mając świadomości emocjonalnych konsekwencji dla Piotrka.
W filmie obserwujemy także elementy szantażu emocjonalnego stosowanego przez matkę wobec syna, wtłaczanie nastolatka w poczucie winy i konflikt lojalności pomiędzy rodzicami, obciążenie tajemnicą świata dorosłych (romans Wisi), zaniedbywanie chłopca (pozostawianie na długi czas samemu sobie bez opieki, zmuszonego zajmować się samemu sobą bez wsparcia ze strony matki, a przypomnijmy ojca w domu nie ma), aż do przemocy fizycznej (uderzenie chłopca w twarz prawdopodobnie z bezsilności – co oczywiście żadnego dorosłego nie tłumaczy) w sytuacji, w której Piotrek próbuje ochronić rodzinę zabraniając matce spotkań z kochankiem.

Wszystkie wymienione zachowania to z jednej strony cechy występujące w tzw. rodzinach dysfunkcyjnych, w których rodzice nie pełnią należycie swoich ról, dzieci przejmują role dorosłych, są zmuszone zajmować się same sobą, gdzie dochodzi do przemocy emocjonalnej i fizycznej.
Z drugiej jednak, wszystkie one prawdopodobnie incydentalnie pojawiają się w każdej rodzinie.
Właśnie ta subtelność w rysowanie rodzinnej historii i zachowań każdego z jej członków jest ogromną wartością filmu.

Samotność jako wyzwalacz.

Wisia jest kobietą w kwiecie wieku, emanującą seksualnością, pełną życia i potrzeb, które są jego naturalną częścią.
Brak męża to przecież brak bliskości, całego świata fizycznego kontaktu, ale również możliwości dzielenia się emocjami i utrzymywania więzi. Niektórzy w takiej sytuacji radzą sobie tak, iż nawiązują relację pozamałżeńską.
Trudno jednoznacznie oceniać czyjeś decyzje, ale warto zwrócić uwagę na filmowym przykładzie jak wiele kryzysów w rodzinach i związkach ma swoje miejsce w poczuciu samotności.
W dobie kapitalizmu, możliwości zarobkowania za granicą, licznych związkach i rodzinach żyjących na odległość, erze tzw. „eurosierot” temat wydaje się szczególnie aktualny.

Emocje w kryzysie.

Wisia nie radzi sobie z samotnością.
Wikła się w romans.
Nie chcąc (syn się domyśla, nie dowiaduje się tego bezpośrednio od matki) obciążać tym syna, stosuje elementy emocjonalnej i fizycznej przemocy.

Piotrek odczuwa silną złość do matki i oddaje te emocje w sposób biernej agresji (chęć zalania obrusa) oraz w relacjach rówieśniczych wylewając nagromadzone uczucia ku matce na koleżankę z podwórka.
Jest to tzw. nieświadoma reakcja przeniesieniowa, w której silne emocje skierowane są na inną osobę, niż ich właściwy adresat, po to aby mogły znaleźć ujście i zmniejszyć napięcie emocjonalne.

Żona kochanka Wisi w poczuciu zranienia, złości i bezsilności kieruje swoje emocje w stronę matki chłopca, ją czyniąc odpowiedzialną za kryzys we własnym związku. Nieintencjonalnie jest kolejną osobą, która obciąża chłopca sprawami dorosłych i kolejną, o którą Piotrek w pewien sposób się troszczy.
Również jej sposób na poradzenie sobie z sytuacją (poinformowanie męża o zdradzie żony) może budzić ambiwalentne uczucia.

Mąż Wisi i ojciec Piotrka – Robert Więckiewicz wywiera presję na synu, aby ten przyznał mu co się stało pod jego nieobecność, wikłając syna w konflikt lojalności jeszcze bardziej.
Gdy dowiaduje się o zdradzie żony – odchodzi, pozostawiając chłopca w poczuciu winy z jednej strony za ukrywanie sekretu matki (poczucie winy wobec ojca), z drugiej za niedotrzymanie jej tajemnicy (poczucie winy wobec matki).

Powyższe przykłady pokazują po pierwsze jak silne emocje towarzyszą nam w kryzysach, gdy mamy poczucie, że świat usuwa nam się spod nóg i tracimy poczucie bezpieczeństwa.
Po drugie stanowią opis sytuacji, w której z poczucia bezsilności nie wiemy jak się zachować. I też żadna z reakcji nie wydaje się dostatecznie dobra.

Tragedia antyczna czyli nikt nie jest jednoznacznie winny, a konsekwencje ponoszą wszyscy.

„Wspomnienie lata” pokazuje jak tworzy się, przebiega i jaki może mieć finał kryzys w związku.
Kryzys właściwie niezawiniony.
Jest mąż, którego nie ma, bo pracuje, by jego rodzinie żyło się lepiej. Jest żona, która to docenia.
Jednocześnie czuje się samotna i wdaje się w romans.
Jest syn, który walczy   o utrzymanie rodziny.
Wszyscy mają swoje potrzeby i emocje.
Wszyscy chcą dobrze.
Wszyscy ponoszą negatywne konsekwencje.
Wszyscy czują się zranieni.
I wszyscy mają rację..

Dla nas właśnie na tym polega siła dobrze opowiedzianej historii w filmie. Jeśli nic nie jest czarno – białe i możemy dzięki temu uruchomić własne przemyślenia i emocje, to dokładnie tego szukamy w kinie.
Nie jest to łatwe emocjonalnie kino, bo łatwiej jest osądzać.
Postawić wyrok.

Tu jest to bardzo trudne i dlatego zachęcamy do uruchomienia własnych przemyśleń na temat jakości własnych związków, zadając sobie po seansie filmowym następujące pytania:

Czy czuję, że moje potrzeby w związku są zadbane?

Czy potrafię je komunikować partnerowi / partnerce bez złości?

Czy dostrzegam potrzeby partnera / partnerki?

Czy jestem otwarty / otwarta na ich realizację?

Jak sobie radzę z tymi, które (okresowo lub też na stałe) nie są zaspokojone?

Jakich mam sposoby na kryzysy w związku?

Czy wypracowuję je wspólnie z partnerem?

Czy rozmawiamy o tym jak nam ze sobą jest?

Czy rozmawiamy o tym czego wzajemnie od siebie potrzebujemy?

Jak sobie radzę z samotnością?

Czy zwracam uwagę na to, by nie wikłać dzieci w sprawy dorosłych w postaci konfliktu lojalności?

Czy pozwalam na to, by dzieci mogły być dziećmi nie wchodząc w role, które przypisane są nam, dorosłym?

oraz artykuł o mechanizmie szantażu emocjonalnego, którego elementy możemy zobaczyć w filmie:

http://psychologwlodzi.pl/szantaz-emocjonalny/

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie 😊

Kliknij, polub, udostępnij.

 

 

50 wiosen Aurory na Transatlantyk 2017: miłość nie słyszała o metryce.

18.07.2017

Francuska komedia obyczajowa w reżyserii Blandine Lenoir to póki co najlepszy film, który obejrzeliśmy. Ocena wynika z lekkości i błyskotliwości opowiedzenia historii o relacjach kobiet w różnym wieku, zmianach zachodzących w ciele, procesie starzenia i przekwitaniu, a także o tym, że kochać można zawsze i niezależnie od wieku.

Tytułowa Aurora i słynna Agnes Jaoui w roli głównej to właściwie samotna matka (były mąż założył nową rodzinę) dwóch dorosłych córek, przyjaciółka i przede wszystkim kobieta, która odkrywa z niepokojem, że menopauza to nie abstrakcja, a fakt, który zaskakuje, zmienia emocje oraz przede wszystkim informuje o nieuchronności przemijania.

Proces zmian w ciele i emocjach.

Na przykładzie głównej bohaterki obserwujemy podane w sposób inteligentny i z humorem problemy kobiet związane z wchodzeniem w wiek „niewidzialności”.
Okres, w którym ciało przechodzi transformację, hormony ulegają procesowi przemian, reakcje fizyczne zaskakują, a emocje wybuchają w najmniej oczekiwanym momencie nieadekwatnie do sytuacji.
Mężczyźni zaczynają traktować Aurorę jak dojrzałą matronę, z dystansem, nie ostrzegając atrakcyjności dojrzałego ciała.
Nawet automatyczne drzwi zdają się nie zauważać jej obecności.

Proces przechodzenia w wiek dojrzały to dla wielu kobiet trudny czas, ponieważ wiąże się z poczuciem utraty atrakcyjności w oczach mężczyzn, odstawieniem na boczny tor, utratą pozycji, którą przejmują młodsze przedstawicielki płci pięknej.
Dlatego tak ważne w tym okresie dla Pań jest wsparcie od innych ważnych kobiet w swoim życiu, jeśli pomaga, to również wsparcie farmakologiczne, aby zmniejszyć koszty emocjonalne i fizyczne związane z menopauzą oraz pomoc psychologiczna związana z pracą nad poczuciem własnej wartości. Przykład Aurory pokazuje jak istotne są więzi przyjacielskie i swoista grupa wsparcia ze strony przyjaciółek i innych kobiet, jak ważne jest dbanie o własną atrakcyjność, aktywność w życiu towarzyskim i poczucie bycia potrzebną (nowa rola babci, aktywność zawodowa, pasje).

Siła kobiet.

„50 wiosen Aurory” to również opowieść o sile kobiet, o mocy wymiany energii, emocji i doświadczeń, które mogą podarować sobie Panie w różnym wieku.
W filmie widzimy relacje: dojrzała matka – dorosłe córki, przyjaciółki, grupę kobiet w seniorskim wieku, które wspierają się żyjąc razem, aby na starość mieć poczucie emocjonalnej wspólnoty i wsparcia.
Okazuje się, że to co jest spoiwem i karmi kobiety w różnych momentach życia, tych radosnych i tych trudnych, to poczucie wspólnoty płci, emocji, biologii, tożsamości.
W filmie jest co najmniej kilka symbolicznych scen pokazujących taką kobiecą więź, o którą warto dbać, bo daje ona siłę, zwłaszcza w kryzysowych momentach.
Historię Aurory powinny zobaczyć Panie w każdym wieku, aby na ekranie poczuć siłę kobiet, a potem dbać o nią we własnym życiu.

Miłość – nowy start.

Tytułowa Aurora chce kochać i stwarza sobie okazje, aby miłość zapukała do jej drzwi.
Jako psycholodzy w swojej pracy dostrzegamy wiele przypadków dojrzałych kobiet, które wzmacniają w sobie negatywne przekonanie, że już je w życiu nic dobrego nie spotka.
To powoduje, że gasną, wycofują się z aktywności towarzyskiej.
Rezygnują ze swojej kobiecości lub na drugim biegunie, próbują rozpaczliwie zatrzymać przemijającą młodość (daleko posunięta medycyna estetyczna czy karykaturalne stylizacje ubioru).
Tymczasem przykład Aurory pokazuje, że przy odpowiednim wsparciu od grupy kobiet, próbie polubienia siebie i odrobinie szczęścia miłość może zapukać do drzwi w każdym wieku i zawsze jest na nią miejsce.
Pięknym przykładem w filmie jest rozmowa głównej bohaterki z jedną ze staruszek w prywatnym domu dla seniorek, która dzieli się swoją historią płomiennej miłości w jesieni życia.
Drogie Panie można! Zawsze!
W każdym wieku jest możliwe, by spotkać się w z kimś w życiu.
Jeśli tylko pielęgnujecie w sobie kobiecość, radość życia i macie swoją grupę wsparcia w postaci przyjaciółek – wiedźm i czarownic (w najlepszym tego słowa znaczeniu), to możecie zdobywać  i łamać serca. Metryka nie ma tu znaczenia 😊

Polecamy „50 wiosen Aurory”, ponieważ to inteligentnie opowiedziana historia o momencie przejścia w życiu ze stanu młodości ciała do młodości ducha, podana ze swadą, błyskotliwym humorem, wieloma scenami – perełkami rozmów kobiet.
To film o kobietach i sile kobiet, o życiu, emocjach i potrzebie miłości.

Warto obejrzeć!

Jako formę psychoedukacji polecamy następujące pytania wszystkim Paniom niezależnie od wieku:

Jak dbam o swoją kobiecość?

Czy potrafię rozmawiać o swoich emocjach z przyjaciółkami?

Czy korzystam z emocjonalnego wsparcia, które mogę od nich otrzymać?

Czy potrafię wymienić atuty swojej atrakcyjności?

Z czego czerpię radość w życiu?

Czy znajduję na to wystarczającą ilość czasu?

Jak dbam i witalność i energię w związku?

oraz artykuł o miłości dojrzałej:

http://psychologwlodzi.pl/kochac-dojrzale/

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie 😊

Kliknij, polub, udostępnij.