53 wojny: żyć lub umrzeć razem z Tobą.

24.10.2018

„53 wojny” to kameralny dramat psychologiczny bogaty w mechanizmy, o których chcemy Wam opowiedzieć.

Mamy tu reportera Witka (Michał Żurawski), który pracuje relacjonując konflikty zbrojne i ryzykuje swoim życiem, aby przekazać informacje do bezpieczniejszych rejonów świata.

Jest żona, Anna – główna bohaterka (piękna fotograficznie i przejmująca Magdalena Popławska), która kocha i jest kochana. W relacji małżonków jest namiętność, bliskość i ciepło, a paradoksalnie za dużo miłości (i to miłości neurotycznej) w takich okolicznościach może okazać się zbyt trudne do udźwignięcia dla kobiety, która samotnie czeka, rozmyśla i boi się o los ukochanego.

Są dzieci, które potrzebują swojego permanentnie nieobecnego ojca i patrzą na pogrążającą się w lęku matkę.
Jest matka głównej bohaterki i babcia jednocześnie (Dorota Kolak), która przejmuje role opiekuńcze w rodzinie i próbując pomóc tak jak tylko potrafi wywiera jednocześnie presję psychologiczną na zapadającą się w obsesjach córkę, żonę dziennikarza.
Jest inny korespondent (Krzysztof Stroiński), będący przyjacielem męża głównej bohaterki, który towarzyszy Witkowi na wojnach i z perspektywy Anny wydaje się być bliżej męża, niż ona sama.

Taka mieszanka emocji i postaci to gotowy temat na film.
„53 wojny” staje się więc próbą pokazania emocji  towarzyszących osobom pracującym na pograniczu życia i śmierci oraz ich bliskich, nieradzących sobie z napięciem, które wywołuje trwanie w ciągłej obawie o życie ukochanych osób.
Opowieść jest inspirowana historią Grażyny Jagielskiej, żony korespondenta wojennego Wojciecha Jagielskiego, którą opisała w książce „Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym”.

O fabularnej stronie filmu tyle.

Więcej chcemy napisać o mechanizmach psychologicznych, które trafnie zobrazowała reżyserka i autorka scenariusza Ewa Bukowska.

Miłość symbiotyczna.

Relacja małżonków w filmie to przykład klasycznej relacji symbiotycznej, w której partnerzy są „sklejeni” ze sobą.
W takich związkach nie ma wyodrębnionej części „ja” każdego z małżonków lub jedno żyje życiem drugiego, zostając jakby „wchłoniętym”.
Tak rzecz ma się w przypadku filmowej Anny, która mówi do męża w kryzysowej chwili: „albo rzucasz to, albo ćpamy razem”, odnosząc się do pracy męża w zapalnych rejonach świata.
W jednym z wywiadów Ewa Bukowska stwierdziła, że dla Anny: „w tym związku nie ma ja, jest tylko my, zawsze”.
Psychiczna więź symbiotyczna w ujęciu psychoanalitycznym Ericha Fromma, to relacja dwóch osób, które żyją kosztem siebie.
Emocjonalna więź, która wytwarza się między partnerami tworzy swoiste zjednoczenie, pomieszanie tożsamości. Wtedy pozostałe relacje schodzą na dalszy plan.
Więź z dziećmi, innymi członkami rodziny, przyjaciółmi przestaje się liczyć.
Taki proces możemy dostrzec u głównej bohaterki.

Z podobnymi problemami pojawiają się pacjenci w gabinecie, a momentem kryzysowym jest najczęściej zdrada partnera, odejście, choroba czy śmierć.
Osoby żyjące w relacji symbiotycznej mają ogromne trudności z budowaniem dojrzałych relacji i potrzebują często długoterminowego wsparcia psychoterapeutycznego.

Zespół stresu pourazowego (PTSD – posttraumatic stress disorder).

PTSD doświadczają osoby, które doznały głębokiej traumy związanej z bezpośrednim zagrożeniem zdrowia i życia własnego lub osób bliskich.
Taką sytuację oglądamy na ekranie z dwóch perspektyw.

1. Witka, który doświadcza wojny wielokrotnie i musi się do niej przyzwyczaić, aby przetrwać (nie przypadkowo tytuł filmu to bardzo trafne zestawienie słów: 53 wojny, gdzie przecież już jedna wojna to trauma, a przetrwanie jej kilkadziesiąt razy to wręcz chroniczne doświadczenie i trauma przewlekła).

2. Anny, żony dziennikarza, która za każdym razem żegnając męża robi to ze świadomością, że być może widzą się po raz ostatni.
Po czym ogląda zdjęcia z wojen w serwisach newsowych i czeka w napięciu na to, czy telefon zadzwoni. A jeśli tak, to z jaką informacją? Żyje? Zginął?

Bardzo trudno jest wyobrazić sobie z jak ogromnym napięciem muszą radzić sobie główni bohaterowie, dla których życie zawieszone jest na cienkiej linii pomiędzy śmiercią, a przetrwaniem.
Najczęściej traumatycznemu doświadczeniu oczekiwania towarzyszy strach o życie najbliższych, bezsilność wynikająca z braku wpływu na sytuację i przerażenie, gdy doświadczenie śmierci jest tak namacalne jak przykłady pokazane w filmie.

Na ekranie widzimy dwa oblicza PTSD.

Z perspektywy Witka reakcją obronną na PTSD jest dysocjacja (odcięcie reakcji emocjonalnych, aby móc przetrwać – więcej o tym mechanizmie pisaliśmy przy okazji filmu „Pierwszy Człowiek”), a wzmacnia ten efekt jeszcze mocniej uwikłanie w relację symbiotyczną.
Dziennikarzowi towarzyszy tzw. myślenie magiczne, w którym w jego odczuciu posiadanie rodziny, do której może wrócić zapewnia mu magicznie „bezpieczny immunitet” podczas wojny.
Jest przekonany, że nie może zginąć, dopóki, dopóty ma do kogo wracać.
To niebezpieczna halucynacja i przekonanie, które z jednej strony jest psychologicznie chroniące, ale z drugiej strony tworzy szantaż emocjonalny stosowany wobec partnerki i dzieci – przecież tato żyje dzięki temu, że ma nas.
Czerpiąc obserwacje z filmu warto napisać, że taki szantaż w życiu często powoduje, że żony np. żołnierzy  – podobnie jak filmowa Anna – nie mogą odejść, ponieważ ulegając manipulacji, boją się o życie partnera.
To stanowi ogromne obciążenie psychiczne dla nich i rodzin. Taka sytuacja zarysowana jest w filmie.

Perspektywa Anny, czekającej w napięciu na męża, jednocześnie tkwiącej w opisanej wcześniej miłości symbiotycznej to inny wymiar PTSD.
Tak jak na ekranie, tak często w życiu, stresu pourazowego doświadczają osoby bliskie.
Choć nie są w sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu, to strach o najbliższych wywołuje skrajne napięcie.
Dlatego wsparciem psychoterapeutycznym powinny być objęte również rodziny m.in. żołnierzy, policjantów czy osób, które doświadczyły traumy zagrożenia życia.
Filmowa Anna znajduje się w takiej właśnie sytuacji.

Zachowanie głównej bohaterki to ilustracja 3 grup objawów PTSD:

  1. Ponowne doświadczanie traumatycznego przeżycia poprzez wspomnienia czy powracające koszmary senne
  2. Unikanie miejsc, osób i innych rzeczy przypominających o traumatycznym wydarzeniu
  3. Przewlekłe objawy fizyczne, w tym: nadpobudliwości, problemy ze snem, koncentracją, trudności z zapamiętywaniem, drażliwość, złość, omdlenia, nadmierna czujność.

Co więcej film pokazuje również, że przy sytuacyjnym splocie kilku czynników takich jak: predyspozycje osobowościowe, przewlekłość stresu pourazowego, brak wsparcia farmakologicznego i psychoterapeutycznego oraz długim czasie trwania takiego stanu u osoby z PTSD może wystąpić depresja czy jak w przypadku głównej bohaterki zaburzenia psychotyczne na skutek stresu właśnie.
Anna ma urojenia, przestaje funkcjonować społecznie, zaniedbuje dzieci i siebie, a miłość symbiotyczna prowadzi wręcz do zachowań takich jak oszukiwanie męża czy podtruwanie go, aby tylko został w domu.

„53 wojny” to sugestywny obraz opisywanych zaburzeń, których doświadcza wiele osób w realnym życiu.

Warto napisać również kilka słów o innych relacjach w filmowej rodzinie.
Trauma dotyka także dzieci. Jeszcze nie potrafią jej świadomie nazwać i zrozumieć, ale odczuwają ją naturalnie. Swoimi emocjami.
Widzą matkę, która cierpi i jednocześnie zaprzecza, że tak jest.
Dzieciństwo w takich realiach to emocjonalnie trudne doświadczenie, które najprawdopodobniej wpłynie na ich dorosłe życie.
Osoba matki głównej bohaterki i babci jej dzieci, to również przykład próby radzenia sobie z tak trudną sytuacją.
Z jednej strony babcia stara się pomóc, utrzymać rodzinę w całości, zastępując dorosłą córkę w codziennych obowiązkach, z drugiej strony jest bezsilna, widząc cierpienie i niemoc Anny.
To klasyczna sytuacja bez wyjścia, kiedy nawet najlepsze intencje nie pomagają, jeśli osoby dotknięte PTSD nie zdecydują się na skorzystanie z profesjonalnej pomocy psychoterapeutycznej, połączonej ze wsparciem farmakologicznym.
W filmie takiego scenariusza nie widzimy, a pomoc pojawia się dopiero wtedy, gdy dochodzi do załamania emocjonalnego i pobytu w szpitalu.
Pomoc w życiu może nastąpić wcześniej.
Koniecznie trzeba o nią się zwrócić do wyspecjalizowanych w tym celu placówek.

„53 wojny” to bardzo dobre kino psychologiczne, które bez zbudowania kontekstu dotyczącego mechanizmów, które podejmuje, może być trudne w odbiorze, czy momentami wręcz postrzegane jako pretensjonalne (zachowania Anny).
Jednocześnie, jeśli uwzględni się przez co przechodzą główni bohaterowie i jak żyją w związku, to można im bardziej współczuć, trochę lepiej rozumieć.

Taka jest z resztą idea Seansu Psychologicznego, aby poprzez film rozumieć więcej i trafniej nazywać emocje, które towarzyszą nam podczas oglądania historii na kinowym ekranie.

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

Kliknij, polub, udostępnij.

Nigdy Cię tu nie było: traumie na imię zemsta

16.04.18

To jest sposób opowiadania, który męska część SP bardzo lubi i poszukuje w kinie.

You Were Never Really Here / „Nigdy tu Cię nie było” próbuje ukryć to co głębokie w tym filmie w konwencji thrillera.
Pozornie schematyczne kino jednego bohatera, który wymierza zemstę w sposób brutalny to pierwszy plan filmu.

Jeśli podobał Wam się Drive, to sposób prowadzenia kamery, pozornie puste, bo niewypowiedziane sceny, minimalizm słów i emocje, które ukryte są w działaniach, a nie w dialogach moga budować skojarzenia pomiędzy tymi obrazami.

To co ukryte w konwencji może thrillera, może dramatu to subtelna metafora pokazująca emocje ofiary traumy, świadka przemocy domowej, który nie ma umiejętności i odpowiedniego wsparca w dorosłym życiu, aby poradzić sobie konstruktywnie z piekłem dzieciństwa.

Joe czyli głowny bohater stworzony przez świetnego i charakterystycznego aktora Joaquina Phoenixa żyje, ponieważ odtwarza swoje traumy i znajduje dla nich ujście w życiu z przemocy, zadawania bólu i zemsty na zlecenie.
Odczuwa ból i nieprzepracowane trudne emocje, zadaje ból, po to, aby poradzić sobie z tym co przeżył.
Powiela zachowania kata ze swojego dzieciństwa, próbując z agresji zrobić swoją moc.
To wszystko nie daje ukojenia, ból nie ustępuje…

„Nigdy Cię tu nie było” to metaforyczne kino, pełne mikroscen, emocji zagranych ciszą, a agresja ma swoją rolę w opowiedzieniu tej historii.
Jest to film, który komunikuje więcej niż tylko przemoc i zemstę.
Opowiada o tym jak trudno poradzić sobie z traumami przeszłości.
Oszczędnie, symbolicznie, za pomoca konwencji gatunkowej.
Polecamy wrażliwym na metaforykę w kinie widzom.
Seans Psychologiczny
Doo zobaczenia w kinie
 

„W ułamku sekundy / Aus dem Nichts”: nic nie jest dane raz na zawsze.

2.03.2018

To jest kino, które należy do naszych ulubionych gatunków, ponieważ za pomocą prostej formy opowiada o sprawach w życiu fundamentalnie ważnych.

O fabule powiemy krótko, aby pozostawić widzom możliwość odkrywania filmowej opowieści.
Zarysujemy tylko, że w niemiecko – kurdyjskiej rodzinie dochodzi do granicznego życiowo doświadczenia traumy w postaci utraty najbliższych członków rodziny.

Dalej pozostawiamy Was w niedopowiedzeniu, aby zachęcić koniecznie do obejrzenia tego bardzo dobrze skonstruowanego filmu.
Nas historia Katji, Nuriego i Rocco porwała w całości.

To kino tego rodzaju, w którym każda scena filmu coraz mocniej wciska Cię w fotel, a emocje głównej bohaterki są tak prawdziwie dojmujące, że niemalże odczuwalne.

Trzeba dodać, że pokaz filmu w łódzkim Cinema City w godzinach szczytu rozpoczynał się na sali kinowej pośród szeptów, śmiechów, szelestu chipsów i popcornu, ale z każdą minutą emocje towarzyszące zdarzeniom na ekranie udzielały się widowni w postaci coraz bardziej zalegającej ciszy. Dla nas to jedna z najbardziej naturalnych reakcji widzów, potwierdzająca to, że film uruchamia emocje.

„W ułamku sekundy” to mocne kino na pograniczu dramatu psychologicznego i rasowego thrillera.
Warto nadmienić, że polskie tłumaczenie tytułu jak to często bywa nie oddaje dobrze przesłania oryginału…

Psychologia filmu Fatiha Akina to całe spektrum doświadczania traumy, procesu radzenia i nie radzenia sobie z faktem utraty rodziny.
Na ekranie widzimy ten pierwszy najbardziej surrealistyczny etap, w którym zaprzeczenie jest naturalną obroną organizmu i bardzo trudno przewidzieć reakcję ofiary na tak trudne doświadczenia.
To co obserwujemy i czemu towarzyszymy, widząc główną bohaterkę, to w konsekwencji próba odcięcia emocji, osłabienia dojmującego bólu, który nie mija.
To etap, w którym w życiu częstym rozwiązaniem jest wsparcie farmakologiczne, a w przypadku filmu znieczulenie się poprzez wpływ narkotyków.
Widzimy również jak istotne jest wsparcie bliskich, które i tak nie przynosi ulgi, a bywa wręcz destrukcyjne (nieradzenie sobie ze stratą ze strony rodziców Nuriego i obwinianie Katji za śmierć wnuka).
Film ukazuje również jak wszelkiego rodzaju bodźce (wszechobecne w domu zabawki syna, zdjęcia rodzinne, a nawet obecność przyjaciółki z nowonarodzonym dzieckiem) uaktywniają wtórne przeżywanie traumy. Również uczestnictwo w procesie sądowym, który odtwarza przebieg zdarzeń i opisuje zimnym, technicznym językiem obrażenia ofiar jeszcze mocniej doświadcza i traumatyzuje główną bohaterkę.

„W ułamku sekundy” to realistycznie zobrazowany proces emocji ofiary traumy, ofiary doświadczonej przez wydarzenia, które odmieniają całe życie, kasują dotychczasowy świat i zmuszają do podjęcia nieodwracalnych decyzji..
Jest to również film, który pokazuje siłę miłości i cały wachlarz emocji, które towarzyszą nam od momentów codziennego szczęścia ukrytego w prostych sytuacjach bycia z ludźmi, których kochamy, aż do chwil wszechogarniającej pustki i braku sensu, gdy już ich brak.

To co w warstwie społecznej opowiada „W ułamku sekundy” to także wizja konsekwencji postępującego nacjonalizmu i radykalizmów światopoglądowych.
A od strony funkcjonowania społeczeństwa to również słabość systemu demokratycznego zilustrowanego poprzez przebieg rozprawy sądowej i końcowego werdyktu.

„W ułamku sekundy” chwyta za serce i zmusza do myślenia.
To kino kompletne formalnie,  gatunkowe i posiadające przesłanie.
Oklaski dla Diane Kruger, która kreuje wstrząsającą postać i potwierdza po raz kolejny ogromny potencjał aktorski.
Brawo.

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny

Gniew: przejmujące studium traumy.

12.01.2017

Od dziś w kinach film „Gniew” / „Romans” (niech Was tytuł oryginalny nie zmyli, ma on swoje filmowe uzasadnienie i dlatego wymienienie go uznajemy za ważne), który w naszym kraju wywoła prawodobodobnie niezasłużone kontrowersje ze względu na temat trudny, ponieważ bezpośrednio dotyczący pedofilii w kościele katolickim.
Kontrowersje niezasłużone dlatego, że jest to produkcja koncentrująca się na pokazaniu procesu traumy, którą przeżywa dorosła ofiara gwałtu popełnionego w dzieciństwie.
Inerptretowanie tego obrazu jako potencjalnego ataku na kościół będzie próbą odebrania filmowi jego przesłania czyli zilustrowania bólu osób poranionych i trudności w życiu dorosłym, z którymi się zmagają.
Twórcy filmu w bardzo wiarygodny sposób oddali tło psychologiczne tego, jakie problemy pojawiają się w życiu osób, które doświadczają tak głębokiej traumy.

Jest to kawał dobrego kina, ale też dobrze wykonanej pracy w obszarze przedstawienia studium przypadku traumy po gwałcie, problemów ofiar w życiu dorosłym i sposobów jakimi nieumiejętnie próbują radzić sobie z przemocą, której doświadczyli jako dzieci.
„Gniew” nie jest atakiem na kościół, ale próbą pokazania tego jakie szkody wyrządza przemoc seksualna wobec dziecka w sferze psychiki, emocji, jak długofalowe konsekwencje w późniejszych latach wywołuje i jak trudno odbudować się, gdy nie ma odpowiedniego wsparcia z różnych źródeł (rodzina, społeczność), wtedy gdy jest najbardziej potrzebne.

Jest to film, który powinien dotrzeć do jak największej rzeszy widzów, przedstawicieli instytucji państwowych systemowo odpowiadających za pomaganie ofiarom przemocy seksualnej oraz pracowników organizacji pozarządowych wspierających psychologicznie i psychoterapeutycznie ofiary gwałtu.  Historia opowiedziana przez „Gniew” dotyczy zarówno dzieci, na krótko po traumatycznym doświadczeniu, jak również dorosłe ofiary, które przez lata zmagają się z konsekwencjami traumatycznych doświadczeń sprzed lat.

W warstwie filmowej na uznanie zasługuje Orlando Bloom, wybitnie wcielający się Malky’ego – głównego bohatera filmu.
Warto podkreślić, że „Gniew” jest inspirowany osobistymi przeżyciami autora scenariusza Geoffa Thompsona.

Dla ofiar i rodzin ofiar traumy oraz wszystkich osób, które doznały krzywd, które powodują trudności w emocjonalnym funkcjonowaniu w życiu dorosłym polecamy następujące ksążki:

„Pułapka niewybaczonej krzywdy” – Jerzy Mellibruda 

„Uleczyć traumę. 12 – stopniowy program wychodzenia z traumy”  – Peter A. Levine

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny.

Kliknij, polub, udostępnij.