„Filmoterapia z Sensem” w Kinotece – dyskusja ekspercka

31.10.2019

30 października z przyjemnością przyjeliśmy zaproszenie Martyny Harland, autorki projektu Filmoterapia.pl biorąc udział w panelu eksperckim wspólnie z psychoterapeutkami: Hanną Samson i Sylwią Wojtysiak po pokazie filmu „Cała przyjemność po stronie kobiet”, organizowanego w ramach Millenium Docs Against Grafity.
Zapraszamy na kolejne pokazy, które odbywają się co miesiąc w Kinotece – szczegóły na www.filmoterapia.pl

McQueen: świat jak domek z kart

18.07.2018

Transatlantyk Festival to również filmy dokumentalne.
My wybraliśmy produkcję opowiadającą historię Alexandra McQueena.
McQueen Movie to dokument o tragicznie zmarłym kreatorze mody „haute couture”, będacym w naszym odczuciu ryzykownym przedsięwzięciem.
Ryzyko dotyczy motywacji twórców.
Jaka intencja im przyświecała? 
Poznać gwiazdę świata mody?
Zrozumieć proces tworzenia i tragiczny koniec?
A może obnażyc słabości?
Znajomi, partnerzy biznesowi i przyjaciele opowiadają swoje wersje wspomnień.
W Seansie Psychologicznym mamy podzielone opinie na temat filmu oraz idei, która mogła przyswiecac jego powstaniu.
Męska połowa SP zastanawia się nad wartościami środowiska pokazanego w filmie, które żyjąc w oderwaniu od problemów codziennego życia czerpie inspiracje m.in. bawiąc się w projektowaniu ubrań motywami odnoszącymi się do ludzkich tragedii (bezdomność, gwałt).
Żeńska połowa SP, zgadza się z jej męską częścią w tej kwestii, jednocześnie docenia artyzm i pasję kreatora „haute couture” i trudnych emocji targajacych głównym bohaterem (ofiara molestowania w dzieciństwie, ekspresja traumy poprzez sztukę).
U męskiej połowy SP film nie wywołał szczególnych emocji, u części żeńskiej owszem.
Na pewno jest to film ciekawy wizualnie.
Wartości przedstawianego w filmie świata i zasady na których jest zbudowany mogą wywoływać pytania.
I warto je stawiać. 

Młynarski. Piosenka finałowa: lekcje z myślenia.

4.11.2017

„Młynarski. Piosenka finałowa” ogląda się z nostalgią i wzruszeniem.
To podróż do czasów, w których inteligencja, błyskotliwość, urok i styl w twórczości literackiej były najważniejsze.

Dla tych widzów, którzy pokoleniowo przeżyli czasy opisywane przez mistrza Wojciecha Młynarskiego oraz wszystkich tych, którym bliska jest jego wrażliwość wyprawa do kina sprawi wyjątkową radość.

Film pełen anegdot, kadrów z prób kabaretowych, wypowiedzi ludzi kultury współpracujących blisko z Wojciechem Młynarskim, opowieści przyjaciół i dzieci twórcy.

Podpisujemy się pod opinią, która pada w jednej z rozmów, że twórczość Młynarskiego to opowieść o współczesnej historii Polski, która powinna być częścią edukacji w szkołach w ramach lekcji języka polskiego, historii i kultury naszego kraju.
Frazy, rytm i treści, którymi autor opisywał otaczającą i zmieniającą się rzeczywistość to najwyższej próby przykłady bogactwa języka polskiego oraz nieograniczonych możliwości bawienia się stylem opowiadania o sprawach błahych i ważnych.

Jak sam mówi: „piosenka, to jest taki drobny twór, który może sprowokować do myślenia, ale niestety nie jest w stanie go zastąpić.”

Młynarski zmusza do myślenia.

Ten film to również próba pokazania artysty jako człowieka, płacącego wysoką cenę za dar, który posiada oraz rodziny ponoszącej ogromne koszty procesu tworzenia.
Opowiadają o tym była żona oraz dorosłe dzieci Wojciecha Młynarskiego. Pięknie i celnie opisuje tą trudną dla samego autora oraz najbliższych część wspólnego życia związanej z chorobą mistrza Gustaw Holoubek. Pośród wielu innych ciekawych wypowiedzi warto zwrócić uwagę właśnie na tę refleksję autorstwa wielkiego aktora.

„Młynarski. Piosenka finałowa” to film przypominający wrażliwość i uważność ukrytą w dorobku Wojciecha Młynarskiego, którą warto pielęgnować również w sobie dzięki kontaktowi z jego twórczością.

To powrót do prawdziwej treści o otaczającym nas świecie, podanej za każdym razem za pomocą intelektu, humoru, ironii, metafory, bawienia się językiem, formy i frazy tak wyjątkowych, że aż trudno uwierzyć, że wyszły spod pióra jednej osoby.

Tym bardziej zachęcamy do obejrzenia filmu, aby potem wrócić do twórczości mistrza lub odkrywać ją przed pokoleniami, dla których jest jeszcze niepoznana.
Wszystko po to, aby przynajmniej spróbować tworzyć przeciwwagę dla postępującej erozji w myśleniu, przekładającej się na ubożenie języka i wypłukiwanie się treści, które można zaobserwować każdego dnia w mediach i komunikacji między ludźmi.

Jak wybrzmiewa jedna z fraz w piosence autorstwa Wojciecha Młynarskiego:

„Ludzie to lubią, ludzie to kupią,
Byle na chama byle głośno byle głupio.”

Warto obejrzeć ten film, aby pielęgnować pamięć o artyście tuż obok dbania o słowo, którym mistrzowsko operował Wojciech Młynarski.

Polecamy.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.

 

Dokument na Transatlantyk 2017 „Whitney: być sobą?”: czy wszystko jest na sprzedaż?

21.07.2017

Po obejrzeniu dokumentu „Whitney: być sobą?”, po raz drugi mamy poczucie kaca moralnego.

Podobne odczucia towarzyszyły nam po obejrzeniu filmu dokumentalnego „Amy” o Amy Winehouse, a wywołane są wątpliwościami na temat formy, którą podąża dokument o nieżyjących już ikonach popkultury. W tym przypadku gwiazd muzyki.

To co łączy oba filmy, to chęć zrozumienia bohaterek i ich tragicznych losów oraz opowiedzenia prawdy za pomocą zmontowanych filmów z prywatnych spotkań, imprez, rozmów z najbliższą rodziną i otoczeniem, aby – mamy takie przekonanie – w odczuciu autorów pokazać piosenkarki jako osoby z krwi i kości. Popełniające błędy i ponoszące konsekwencje, żyjące pełną piersią i ociekające emocjami przed, w trakcie i po występach, z których je znamy.

Gdy oglądamy te wszystkie prywatne zdjęcia pojawia się pytanie:

Co powiedziałaby Whitney Houston czy Amy Winehouse, gdyby zapytano je o możliwość pokazywania nagrań rejestrowanych dla najbliższych?

Czy dałyby przyzwolenie na ekspozycję siebie do całego świata, w sytuacjach, gdy czuły się bezpiecznie, otoczone przez rodzinę i przyjaciół?

Jak zareagowałyby, wiedząc, że będąc nagrywane w prywatnym świecie, staną się później obiektem oglądanym publicznie nawet po śmierci?

Są to oczywiście pytania czysto hipotetyczne, bo odpowiedzi nigdy nie poznamy, ale kierujemy je do Was, aby sprawdzić co odpowie na nie Wasza wrażliwość..

Oglądając dokument o Whitney Houston z każdym kadrem z sytuacji prywatnych pojawiały się w nas emocje współczucia dla niej, ale nie tylko z powodu uzależnień, które znamy z przekazów medialnych, czy w związku z jej kłopotami małżeńskimi. Emocje współczucia dotyczą też świadomości tego, że film dokumentalny o niej odkrywa ją światu w całości. Nie pozostawia żadnej tajemnicy, łączy prywatność z publicznym dostępem bez wyjątków i nawet po jej śmierci staje się miejscem, gdzie nie może się ukryć przed nikim.

Jeśli forma dokumentu może choć trochę mówić o nas jako o społeczeństwie, oddawać normy kulturowe i być testem dla wrażliwości człowieka, to znaczy, że nie jest z nami najlepiej.

Czy aby opowiedzieć autentyczną historię człowieka, trzeba odzierać go z intymności? Nie pozostawiając nic prywatnego? Czy w taką stronę zmierza kultura masowa? Wszystko na sprzedaż?

To pytania retoryczne. Wystarczy włączyć instagrama, czy fejsbuka, kolorowego brukowca lub telewizyjny program plotkarski o gwiazdach i zobaczymy to co widzieliśmy w filmie.

Każdy moment życia kogoś innego wyświetla się na naszych tablicach.

Trzeba pokazać niemal wszystko, aby zainteresować odbiorcę. Wygrać wyścig z konkurencją, przebić się w zalewie informacji, która nas otacza.

Czym zatem jest dla nas film o Whitney Houston – być sobą?

Czy być sobą oznacza sprzedać wszystko, odsłonić się w pełni, zdjąć każdy mechanizm ochronny, pokazać się całemu światu, tak jakby było się w zamkniętym pokoju z jednym człowiekiem po drugiej stronie?

Film dokumentalny ma przecież opowiadać prawdę.
Fakt.
Jednocześnie może warto wysilić artystyczną wrażliwość i umiejętności opowiadania za pomocą obrazu, aby opowiedzieć historię człowieka, zostawiając przestrzeń na człowieczeństwo? Intymność? Godność? Aby zachować świat osobisty i emocje przynależące do tego świata? Nie udostępniając ich wszystkim?

Pewnie odpowiedzi na te pytania wiążą się z tym jakie wyznajemy zasady, gdzie ustawiamy granicę tego co etyczne, co można pokazać.

Dla nas o wątpliwościach z tym związanych jest ten film.

W jaką stronę zmierza wrażliwość? Gdzie jest granica?

Szkoda tylko, że dzieje się to kosztem „dance macabre” na grobie ikony muzyki..

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie 🙂
Kliknij, polub, udostępnij.