Blog

9 Festiwal Krytyków Sztuki Filmowej KAMERA AKCJA już za tydzień w Łodzi!

11.10.2018

W dniach 18 – 21 października w Szkole Filmowej w Łodzi (PWSFTviT) odbędzie się kolejna edycja festiwalu dedykowanego krytykom sztuki filmowej.
Jakoże jesteśmy żywo zainteresowani połączeniem filmu i psychologii w formie psychoedukacji za pomocą wartościowych filmów, to nie mogliśmy opuścić takiego wydarzenia, które będzie mieć miejsce naszym rodzinnym mieście.

Wydarzeń jest bardzo dużo, a to co nas szczególnie interesuje odbędzie się w sobotę 20 października czyli pokaz specjalny filmu „Monument” autorstwa Jagody Szelc, który stanowi zbiorczą pracę studentów i twórców z „filmówki”.
Cenimy sobie to w jaki sposób sztukę filmową postrzega reżyserka, dlatego weźmiemy również udział w spotkaniu Q & A z twórcami.

Filmy, które będą prezentowane na festiwalu są zestawione poniżej:

Z przyjemnością weźmiemy również udział w sobotnim warsztacie: „Styl w krytyce filmowej. Studium przypadków”, prowadzenie Sebastian Smoliński.

Do zobaczenia na festiwalu i w kinie!
Seans Psychologiczny

21 października Seans Psychologiczny z filmem „Nina” w reżyserii Olgi Chajdas.

10.10.2018

21 października zapraszamy do Kino Bodo na nagradzany film NINA film by Olga Chajdas w reżyserii Olga Chajdas , dystrybucja Film It, w ramach psychoedukacji poprzez kino, ktorą realizujemy jako Seans Psychologiczny.
Do zobaczenia w kinie 🙂🎬🌈💣💥
Wszystkie informacje o wydarzeniu znajdziecie tutaj:
https://www.facebook.com/events/1058813340945761/

„Nina”: miłość wypalona, miłość bez granic.

7.10.2018

Nowy film Olgi Chajdas podejmuje tematy ocierające się o społeczne tabu w naszym kraju w natężeniu bliskim granicy wiarygodności psychologii postaci zbudowanych przez autorkę.

W końcu mamy tu parę w długoletnim związku, których tysiące w Polsce.
To co stanowi dramaturgiczną wartość, to starania się o dziecko, które nie przynoszą wyczekiwanego rezultatu.
Proces emocjonalnych trudności i fizycznych wyrzeczeń prowadzi do kryzysu, a może nawet rozpadu więzi między ekranowymi małżonkami.
Film porusza również temat możliwości sprowadzenia na świat oczekiwanego dziecka za pomocą surogatki czyli „wynajęcia” kobiety, która urodzi za bohaterkę.
Proceder jest nielegalny w naszym kraju i konfrontuje się z tradycyjnym światopoglądem na temat metod zajścia w ciążę.
Kolejną warstwą narracyjną opowieści jest rodzące się uczucie pomiędzy dwiema kobietami, niedoszłą matką, cierpiącą z tego powodu żoną, która na skutek przegrywanej walki o macierzyństwo staje się emocjonalną „kostką lodu”, a młodą, pełną energii witalnej kobietą, potencjalną surogatką.
Na uwagę w filmie zasługuje szczególnie (uwielbiana przez nas) Julia Kijowska czyli tytułowa Nina, która w mocny emocjonalne sposób ilustruje postać polskiej trzydziestokilkulatki żyjącej na dobrym materialnym poziomie (choć status ekonomiczny pary w kontekście ich sytuacji zawodowej wydaje się mało realistyczny) w związku, który przechodzi głęboki kryzys, a więź emocjonalna zmierza ku rozpadowi.

Z perspektywy psychologii to temat ważny społecznie, ponieważ dotyczy wielu pacjentek i pacjentów, którzy trafiają do gabinetu psychoterapeutycznego, sygnalizując poczucie nieszczęścia, pustki czy samotności w relacjach, w których żyją.
Gdy egzystencjalnym celem życiowym dla kobiety jest zostanie matką, a nie jest to możliwe, staje się to przyczyną głębokiego procesu traumy, której skutkiem są kryzysy i rozpady związków.
Bardzo często osoby, które przez świat zewnętrzny mogą być postrzegane jako szczęśliwe, spełnione, mające ciekawe i dobre pod względem materialnym życie, w głębi serca przeżywają dojmujący smutek i osobistą tragedię, której nie jest w stanie zastąpić nic innego.
To powoduje, że nawet partnerzy, którzy robią wszystko, aby tworzyć dobrą relację i związek są bezsilni.
Niedoszłe matki na skutek emocjonalnego poranienia często stają się obojętne wobec partnerów czy obarczają siebie (nie mogę dać Ci dziecka) lub partnera (nie możesz dać mi dziecka) odpowiedzialnością za osobistą tragedię.
Ciężar tych emocji bywa nie do udźwignięcia dla pary.
Widzimy to w pracy psychoterapeutycznej z pacjentami znajdującymi się w podobnych sytuacjach, jak pokazana w filmie.
Tytułową Ninę można potraktować jako symboliczną ilustrację takich problemów. Pełne materialne życie, a w środku pustka emocjonalna na skutek walki o macierzyństwo w postaci mechanicznego seksu, kolejnych prokreacyjnych porażek, mozolnego poszukiwania skutecznych metod na zajście w ciążę.
Taki proces potrafi wyniszczyć wiele par, ponieważ głęboka relacja z najważniejszą osobą potrafi zamienić się w synonim cierpienia.

Film dotyka takich procesów stawiając między wierszami pytania:

Co prowadzi do kryzysów w relacji?

Jak kryzysy wpływają na osłabienie więzi  i prowadzą do rozpadu relacji między partnerami?

Jak trauma niepłodności odkłada się na związku i partnerach?

Filmowi małżonkowie Nina i Wojtek (Andrzej Konopka) znajdują się w tego typu sytuacji, próbując znaleźć wyjście z impasu tak jak tylko potrafią.
Tak jak w filmie, tak często w życiu występują opisane wcześniej procesy, które najpierw prowadzą do kryzysu, a potem rozpadu związku.
To co stanowi zwrot w filmie, to pojawienie się Magdy (Eliza Rycembel), będącej żywym synonimem wszystkiego co świeże, witalne, energetyzujące.
Zderzenie poranionych wzajemnych emocji małżonków z pulsującą hardością dziewczyny stwarza nowe dramatyczne okoliczności, które widzimy w filmie, ale nie chcemy zdradzać zbyt wiele, więc tu stawiamy kropkę.

Olga Chajdas próbuje pokazać jak istotne w naszym życiu są żywe emocje, które świadczą o tym, że oddychamy, a nie tylko staramy się wegetować emocjonalnie z dnia na dzień.
Relacja Niny i Magdy to odpowiedź na kryzys w relacji małżonków.
Tam gdzie nie ma poczucia szczęścia, pojawia się impuls, świeżość, odskocznia od problemów, możliwość oczyszczenia głowy z traum, których doświadcza tytułowa bohaterka.
Trudno oceniać motywy i wybory Niny, jeśli uwzględni się procesy, przez które przechodzi.
Nie jest łatwo oceniać emocjonalne reakcje jej męża dokładnie z tego samego powodu.
Bardzo często okazuje się w życiu, czerpiąc inspiracje z tej filmowej historii, że nowe uczucie, zakochanie nie jest logiczne, racjonalne i nie można przewidzieć w co się rozwinie.
Film pokazuje scenariusz, w którym głęboki kryzys stwarza okoliczności dla pojawienia się nowych uczuć.
Nie chcemy oceniać i jednoznacznie kategoryzować, choć psychologicznie ten wątek filmu można by poddać pod dyskusję.
Twórczyni filmu – o czym mówi w wywiadach – nie chce, aby „Ninę” traktować jako film z gatunku LGBT, a jako opowieść o miłości, która może pojawić się zawsze i nieoczekiwanie pomiędzy dwojgiem ludzi, niezależnie od płci.
Proces budzenia się takich emocji widzimy na ekranie.

Z perspektywy psychologicznej to co ciekawe w „Ninie” to, m.in.:

  • Jak rodzi się kryzys w związku
  • Jak radzimy i nie radzimy sobie z kryzysem
  • Czy człowiek szczęśliwy w związku może zakochać się w kimś innym
  • Jakie trudności emocjonalne napotykają pary bezskutecznie starające się o dziecko
  • Czy dziecko jest rozwiązaniem na rozpad więzi
  • Czy orientacja seksualna ma znaczenie w procesie zakochania

Film Olgi Chajdas na pewno wzbudzi emocje i kontrowersje, ponieważ osadza powyższe tezy w konflikcie światopoglądowym, gdzieś na kontinuum pomiędzy konserwatywnymi wartościami i tradycyjnym wychowaniem, a skrajnie liberalnym podejściem do świata i związków.
Dlatego zachęcamy każdego widza, aby zmierzył się ze swoją perspektywą na historię przedstawioną na ekranie, wybierając się do kina.
Od strony realizacyjnej i scenariuszowej „Nina” nie jest filmem idealnym, ponieważ wizja artystyczna autorki to również długie statyczne sceny, granie ciszą, a zasygnalizowana psychologia postaci i sytuacja zaaranżowana w filmie jest mało prawdopodobna i po prostu trudno w nią uwierzyć. Przynajmniej nam, psychologom.
Jedocześnie tematy, które podejmuje film są współczesne, ważne psychologicznie i na pewno warto co najmniej dla tych powodów obejrzeć ten film.

Zwiastun:

W celach psychoedukacyjnych i kontekście tematyki poruszanej przez film polecamy artykuł:

http://psychologwlodzi.pl/kryzys-w-zwiazku/

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

70 – lecie PWSFTviT w Łodzi czyli świętujemy jubileusz słynnej „filmówki”

6.10.2018

70 urodziny PWSFTviT w Łodzi/ Łódzka Szkoła Filmowa świętowaliśmy spacerując, rozmawiając i biorąc udział w wydarzeniach organizowanych jubileuszowo.
Szczególne podziękowania kierujemy do prof. Piotra Mikuckiego Dziekana Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej, który poprowadził mające wiele wspólnego z psychologią w filmie zajęcia pokazowe „Podstawy pracy z aktorem”.

Takie wizyty zawsze obfitują w nowe doświadczenia i tu chcemy wyróżnić jedną z etiud autorstwa absolwentki Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej, którą mieliśmy przyjemność oglądać w sekcji „NOW” – „Konstelacje” (2013) w reżyserii Anieli Astrid Gabryel.
Film, w którym sesja ustawień Hellingerowskich, to tło dla historii o tożsamości, nieświadomości i energii międzypokoleniowej oraz trudnych emocjach czekających na spokój i oczyszczenie.
Dodatkowo wizyta w „filmówce” to podróż sentymentalna, ponieważ męska część seansu spędziła spory kawałek dzieciństwa mieszkająć tuż obok słynnej szkoły 

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny

Kler: filmowa psychoterapia grzechów kościoła.

1.10.2018

To jak silne emocje wywołuje premiera filmu „Kler”,  od zaprzeczania zjawiskom negatywnym w kościele, przez opór przed obejrzeniem filmu, do agresji w stosunku do twórców oraz widzów potwierdza tylko to, że temat podjęty przez Wojciecha Smarzowskiego jest społecznie ważny.
My widzieliśmy film w sobotę i z pełną świadomością daliśmy sobie trochę czasu na to, aby przemyśleć i przetrawić artystyczną wizję reżysera.
„Kler” to dobrze skonstruowana i opowiedziana historia, z wyrazistymi kreacjami aktorskimi.
Smarzowski ma swój styl narracyjny i wizualny, który widzowie doskonale znają,  a najnowszy film tylko to potwierdza.
Kto widział wcześniejsze produkcje tego reżysera, nie powinien się dziwić, ani być zaskoczonym zagęszczeniem trudnych emocji  oraz ilustracji negatywnych zjawisk i słabości ludzkich.
Taką wrażliwość artystyczną ma wspomniany twórca i takie jego prawo do sposobu opowiadania historii, które bierze na warsztat.
W naszym odbiorze to kawał dobrze zrobionego kina, ponieważ nie zobaczyliśmy w nim ataku na wiarę, a w miejsce takich potencjalnych zarzutów krytyków, próbę filmowego podjęcia dyskusji o ciemnej stronie instytucji i osób ją tworzących.
Jak mówi przecież jeden z księży w filmie: „Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni”.
I o te oblicza grzechu wypieranego ze świadomości członków społeczności katolickiej, negowanego przez hierarchów oraz skrywanego przed opinią publiczną pomimo świadectw ofiar się w filmie rozchodzi.

Smarzowski prowadzi widza poprzez historie trzech głównych bohaterów księży: Kukuły (Jakubik), Trybusa (Więckiewicz) i Lisowskiego (Braciak) w brawurowym towarzystwie postaci arcybiskupa Mordowicza (Gajos).
Wszyscy głowni bohaterowie są artystycznym uosobieniem patologii, które nie zostały przez kościół w Polsce dotąd jawnie nazwane i rozliczone.
Jak to u Smarzowskiego, suma grzechów jest skumulowana na przestrzeni ponad 2 godzin filmu w taki sposób, aby zachęcić widza do refleksji, wywołać emocje i wręcz reakcje fizjologiczne, ze skurczem żołądka i uciskiem w klatce piersiowej na czele.
Warto wspomnieć o tym, że na naszej projekcji, spora część widzów jak to ma w zwyczaju udała się do kina z kubłami poprcornu i hektolitrami coli. Jednak wraz z rozwojem opowieści na ekranie, dźwięki konsumpcji powyższych produktów były coraz cichsze i rzadsze, aż ustały całkowicie.
Seans kończyła intensywna cisza, a wiele osób siedziało w skupieniu jeszcze kilka minut, w trakcie wyświetlania napisów końcowych.
Takie reakcje potwierdzają tylko, że film opowiada o sprawach ważnych i realnych, które powodują, że trudno odwrócić głowę obojętnie. Film Smarzowskiego ma tę siłę oddziaływania.

Z naszej psychologicznej perspektywy chcemy odnieść się do źródeł i przykładów patologii zobrazowanych przez film „Kler”, które dla krytyków filmu, zwłaszcza tych, którzy filmu jeszcze nie widzieli są trudne do zaakceptowania, ponieważ burzą idealistyczny obraz zbiorowości, której są członkami.

Z oczywistych powodów rozumianych jako ograniczenia słowa pisanego i skróty myślowe z tym związane, zrobimy to w sposób syntetyczny, zachęcając czytelników do pogłębiania wiedzy w przedstawionych aspektach poprzez literaturę fachową, a jeśli zostaliście doświadczeni traumą zachowań o znamionach przemocy fizycznej, emocjonalnej czy seksualnej, do których też będziemy się odnosić, to zachęcamy do udania się po profesjonalną pomoc psychologiczną, psychoterapeutyczną w uprawnionych do tego celu instytucjach (ośrodki wspierające ofiary przemocy, telefony zaufania, gabinety psychoterapeutyczne, policja).

Patologiczne i przestępcze zachowania oraz złamania obowiązujących duchownych zasad moralnych, które widzimy w filmie „Kler” takie jak: uzależnienie od alkoholu, przemoc seksualna i pedofilia, złamanie celibatu i związki z kobietami, związki homoseksualne, tuszowanie przestępstw, obarczanie odpowiedzialnością ofiar i wtłaczanie w poczucie winy wobec katów, ukrywanie agresorów w ośrodkach odosobnienia, zastraszanie i bicie małoletnich, przyjmowanie korzyści majątkowych, ustawianie przetargów , łamanie prawa podatkowego i procedur zamówień, przepych („złote, a skromne” w wykonaniu Gajosa wejdzie chyba do języka potocznego) to suma przewin, które wymienia Smarzowski.

Jaka jest geneza?

Jeśli spojrzeć na przykłady pokazane w filmie, to możemy podzielić od strony psychologicznej to, co widzimy na ekranie na dwa aspekty:

  1. Frustracja popędów biologicznych

Wiara czyni cuda, czy jak mówi jeden z księży do Kukuły: „omodlisz to” – fraza zaklęcie, która mówi nie mniej, nie więcej, że żarliwa modlitwa to panaceum na wszystkie problemy ducha i ciała.

Jeśli jednak zostawimy ideał misji i powołania, to trzeba pamiętać, że księża i zakonnice, to dorośli mężczyźni i kobiety, których fizjologia, układ hormonalny i popędy biologiczne działają tak samo, jak u wszystkich innych śmiertelników.

Co to oznacza?

Popęd seksualny sfrustrowany czyli pozbawiony możliwości redukcji napięcia w postaci aktywności seksualnej, to nic innego jak niezaspokojona potrzeba fizjologiczna i emocjonalna.

Dlatego trzeba zdać sobie sprawę, że żyjący w odosobnieniu księża i zakonnice konfrontują się z problemami takimi samymi jak my wszyscy (jak mówi Smarzowski w wywiadach „nie róbmy z nich świętych, to są również ludzie”): popędy seksualne, potrzeba bliskości, reagowanie na atrakcyjność fizyczną drugiego człowieka.
Oczywiście dla dojrzałego emocjonalne duchownego, który realizuje swoje powołanie, zachowania patologiczne takie jak: przemoc seksualna i pedofilia są niemożliwe. Tu przydaje się inny mechanizm psychologiczny – sublimacja czyli skanalizowanie energii w tym przypadku seksualnej do innej aktywności zastępczej. Taką formą jest żarliwa modlitwa, realizowanie pasji, wysiłek fizyczny, głębokie więzi emocjonalne ze wspólnotą kościoła, pomaganie innym.  Prawdopodobnie większość duchownych tak sobie z frustracją popędów właśnie radzi, nie raniąc tym samym innych ludzi. Robiąc dobro.

Trzeba jednak pamiętać o tym co w filmie „Kler” jest punktem wyjścia do całej opowieści, czyli, że ludzie są grzeszni, nieidealni i nie wszyscy potrafią nieść powołanie w dojrzały i zdrowy sposób.
Frustracja popędów powoduje, że sublimacja ma również wymiar patologiczny.
Poczucie samotności w izolacji, potrzeba bliskości, popęd seksualny mogą skanalizować się w uzależnienia takie jak: alkohol, hazard czy narkotyki, a przy uwzględnieniu tego, że osoby duchowne to również ludzie o jakiejś indywidualnej konstrukcji psychologicznej, to trzeba zaakceptować, fakt iż statystycznie mogą w tej populacji występować też osoby niedojrzałe, zaburzone czy chore psychicznie.
To co Smarzowski podejmuje filmem, to zaproszenie do dyskusji o oczyszczeniu kościoła właśnie z takich jednostek, których ukrywana, czy negowana działalność rodzi przemoc i ofiary w postaci pedofilskich gwałtów.
Pytanie brzmi: czy kościół potrafi stanąć w prawdzie i skonfrontować się z realnością tego, że takie jednostki funkcjonują również w tej instytucji?

  1. Wykorzystanie autorytetu instytucji i zaufania społecznego do koloratki, sutanny i habitu.

Głos oburzenia krytyków filmu tak silny jeszcze na długo przed jego premierą to objaw kolejnego mechanizmu, który w kontekście filmu chcemy nazwać – dysonans poznawczy czyli stan emocjonalnego napięcia, gdy występują dwa sądy czy przekonania niezgodne ze sobą.
W przypadku krytyki filmu i fali agresji chodzi o to, że osoby wierzące idealizują reprezentantów duchowieństwa, pielęgnując w sobie obraz księdza, który jest mądry, prawy, reprezentuje Boga na ziemi, jest źródłem pokrzepienia i rozgrzeszenia, uczy i prowadzi swoich wiernych, opiekuje się społecznością, jest dobry dla dzieci i gdyby tylko nie był księdzem, to być może byłby idealnym kandydatem na syna, męża czy zięcia…
To co wywołuje dysonans poznawczy to zderzenie tej wizji z kimś, kto pije, gwałci, kradnie, oszukuje, degeneruje siebie, kala świętość, którą w idealnym świecie uosabia.
Zderzenie tak idealnej wizji, z tak upiornym wyobrażeniem najczęściej wywołuje u ludzi silne emocje i stany takie jak: zaprzeczanie, negowanie, agresję i budowanie teorii spiskowych.

Dlaczego?
Ponieważ łatwiej znaleźć przyczynę takiego zła w świecie zewnętrznym (ataki ze strony twórców filmu na kościół, uderzenie w kościół, świadoma prowokacja, spisek), niż uznać, że w tym idealnym świecie sacrum jest jakieś profanum, które jak rak toczy tę duchową instytucję od środka.

Z takim mechanizmem spotykamy się widząc i czytając w mediach, jak silne reakcje emocjonalne wywołuje sam tytuł „Kler”, nie mówiąc o tym, że ktoś kto doświadcza opisanego dysonansu poznawczego mógłby w ogóle o obejrzeniu filmu pomyśleć…
Pójście do kina dla osób silne reagujących dysonansem poznawczym może być utożsamiane wręcz ze zdradą kościoła, czy grzechem przeciwko idealnemu obrazowi tej instytucji, która przecież doświadcza patologii, jak każde inne zbiorowisko ludzi.

To co tworzy grunt podatny dla patologii to również instytucjonalne poczucie stania ponad prawem świeckim i uzasadnione w Polsce historycznie wysokie zaufanie społeczne do habitu oraz instytucji kościoła.
Zwyczajowo istnieje w Polsce przyzwolenie na to, że instytucji kościoła można pozwolić na więcej, niż instytucjom świeckim, wobec których prawo jest w pełni egzekwowane.
W przypadku kościoła w Polsce nie są publicznie transparentne zasady finansowania, a temat opodatkowania wywołuje silne reakcje emocjonalne wśród duchownych i członków społeczności katolickiej.
Tak utrwalony przekaz w świadomości społecznej „my jesteśmy ponad, nas prawo nie obowiązuje na tych samych zasadach co innych ludzi świeckich” to kaloryczna pożywka dla wzrostu zachowań patologicznych, ponieważ to oznacza, że ksiądz może pozwolić sobie na więcej niż np. robotnik.
Jak również, że osobom duchownym nie wypada zwracać uwagi na zachowania wykraczające poza normy oczywiste dla pozostałych członków społeczności obywatelskiej.
W filmie widzimy zachowania reprezentantów biznesu, firm budowlanych i policji, przymykających oko na jawne omijanie prawa i wręcz uznanie, że kościoła oraz jego hierarchów takie normy nie obowiązują – postać Mordowicza i Lisowskiego.
Przekładając w odpowiednich proporcjach film na życie ze świadomością różnic pomiędzy wizją artystyczną, a światem rzeczywistym są jednak znane świadectwa takich patologii, o których donoszą media (wpływowi hierarchowie na skrzyżowaniach polityki, edukacji i biznesu, ukrywanie przez kościół afer pedofilskich, wykreślenie z listy przestępców seksualnych skazanych księży, sprawa ośrodka wychowawczego sióstr Boromeuszek w Zabrzu opisana w książce Justyny Kopińskiej „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?”).
Zjawiska, zdarzenia i osoby najczęściej podlegają próbie wyciszenia, zbagatelizowania czy wręcz przerzucenia odpowiedzialności na ofiary (przykłady wypowiedzi księży o tym, że dzieci prowokują ich swoim zachowaniem – ks. Sikorski: „Dzieci, które w domu nie zaznają miłości, nie są dopieszczone, szukają tego u innych. Jeśli ktoś jest w tej sferze nadwrażliwy, to mogą go nieświadomie sprowokować”).

Film Smarzowskiego za pomocą kilku scen epizodycznych podejmuje również te aspekty problemu czyli społecznego przekonania, że osoba duchowna może więcej, że jest ponad prawem świeckim.

To co wzmaga ryzyko wystąpienia opisywanych w filmie zachowań patologicznych, to paradoksalnie kulturowo i historycznie uzasadnione w naszym kraju zaufanie społeczne do koloratki, sutanny i habitu.
Podobnie jak w innych zawodach kojarzonych z pomaganiem i uniformem, np. jak u strażaków czy pielęgniarek, którym Polacy szczególnie ufają,  poczucie bezpieczeństwa powoduje, że osoby wierzące mogą tracić trzeźwy ogląd na zachowania wykraczające poza normy u reprezentantów duchowieństwa.
Historycznie kościół w Polsce począwszy od II wojny światowej, a potem w czasach komunizmu utożsamiany był z miejscem schronienia, pomocy, ochrony polskości i we większości przypadków na pewno nadal tak jest.
Jednocześnie takie kulturowe poczucie zaufania i bezpieczeństwa z jednej strony sprawia, że jako wierni możemy stracić czujność na sygnały niepokojące. Po prostu zakładamy idealistycznie, że każdy ksiądz to dobry człowiek. A przecież nie każdy człowiek postępuje dobrze. Niezależnie od profesji i powołania.
Z drugiej strony tak wysokie zaufanie u patologicznych jednostek (z powodów opisanych w pkt. 1 i pierwszej części pkt 2.) tworzy dobre środowisko do nadużyć, a w skrajnych przypadkach do łamania norm moralnych uznawanych przez kościół z cichym przyzwoleniem i wiedzą najbliższego otoczenia, aktów agresji, przemocy seksualnej i pedofilii.

Psycholodzy dziecięcy oraz psycholodzy policyjni spotykają się w swojej pracy z ofiarami przemocy seksualnej i pedofilii oraz przypadkami agresji wobec ofiar – dzieci ze strony rodziców, którzy nie wierzą własnym pociechom składającym świadectwo przeciwko pedofilowi – księdzu.
Podobne wykroczenia poza normy dobrego kontaktu z dzieckiem mają się w przypadku zakonnic, prowadzących ośrodki wychowawcze czy domy dziecka.
Przejawy zachowań budzących wątpliwości, czy wręcz jawne akty agresji spotykają się z ludzkim i instytucjonalnym zaprzeczeniem czy bagatelizowaniem, no bo przecież jak osoby duchowne można posądzać o złe, przestępcze zachowania?
Zjawisko opisywanego wpływu wysokiego zaufania społecznego, usypiającego czujność rzetelnie opisuje Justyna Kopińska w przytaczanej wcześniej książce, a w kinematografii głośny kilka lat temu „Spotlight”, który przyczynił się do ujawnienia systemowej akceptacji patologii w kościele amerykańskim, czy „Tajemnica Filomeny” z Judy Dench, opowiadający o zjawisku odbierania dzieci rodzicom w Irlandii oraz udokumentowanych aktach przemocy ze strony zakonnic wobec dzieci, pensjonariuszy domów dziecka i „Gniew” z Orlando Bloomem w roli głównej – historia molestowania inspirowania traumatycznymi doświadczeniami scenarzysty filmu (pisaliśmy o tym filmie w ubiegłym roku.

Podsumowując opisane mechanizmy i przykłady związków pomiędzy filmem „Kler”, a życiem zachęcamy wszystkich widzów, kochających filmy społeczne, które nie boją się stawiać pytań do wizyty w kinach.
Oceniamy film „Kler” bardzo wysoko, jako dobrze opowiedzianą historię, mającą na celu wywołać emocje i dyskusje.
Jesteśmy przekonani jako całkiem wrażliwi i również rozumni ludzie, że nie jest to atak na wiarę, ani żadna prowokacja „zmowy sił nieczystych”, o co w przekazach mediów bliskich instytucji kościoła posądza się twórców.
Jesteśmy spokojni również o to, że mądrzy i myślący członkowie wspólnoty kościoła obejrzą film i nie odwrócą głowy od problemów, które stoją przed kościołem w Polsce.
Prawdopodobnie te osoby, które tak głośno i agresywnie protestują przeciw dystrybucji filmu dalej będą to czynić, ponieważ dysonans poznawczy zabiera spokój emocjonalny, a jungowski „cień” upomina się o swoje…

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny

 

Searching: w poszukiwaniu bliskości w cyfrowym świecie

29.09.2018

Film wchodzi do kin praktycznie bez promocji i to jeszcze w weekend, podczas którego większość uwagi widza będzie zwrócona w stronę „Kleru” Smarzowskiego.
Tym bardziej chcemy zachęcić Was do obejrzenia tego prowokującego do myślenia filmu.

„Searching” to produkcja w rodzaju jakie lubimy, ponieważ w sensacyjnej i rozrywkowej konwencji ma ambicje do opowiadania o sprawach ważnych. Jest to film, na który czekaliśmy, aż ktoś go w końcu zrobi koncentrując się na wykorzystaniu tematu rozwijających się mediów społecznościowych i ich wpływie na relacje międzyludzkie.
To nie jest oczywiście pierwszy film, który podejmuje taki temat, ale ma w sobie coś świeżego w sposobie opowiadania i pomyśle na stronę wizualną.
W zasadzie większość materiału, który oglądamy jest pokazany z perspektywy użytkownika laptopa czy smartfona, widzimy na ekranach przewijające się wątki czatów, streamów i videotransmisji, które znamy z wyświetlaczy swoich urządzeń. Ten cyfrowy świat w konwencji szybkiego montażu i zmieniających się kolorowych obrazków zaprasza nas do udziału w śledztwie dotyczącym zaginięcia nastolatki, w które zaangażowany jest jej ojciec.
I tyle opisu o czym jest film. Całość warto obejrzeć swoimi oczami i przefiltrować to co widzimy przez własne doświadczenia z najnowszą technologią i jej wpływem na komunikację międzyludzką.

To co jest frapujące w tym filmie odbywa się gdzieś pod fasadą technologii i dedukcji przez którą prowadzi nas ojciec głównej bohaterki.
Twórcy filmu z ogromnym wyczuciem potrafią pokazać to, co w Polsce swoim filmem zobrazował Jan Komasa w „Sali samobójców” – jak pozornie bliskie relacje odbiegają od realiów swoim idealizowanym wizerunkiem, który kreujemy w świecie wirtualnym.
„Searching” między cyfrowymi wierszami dotyka wielu aspektów relacji międzyludzkich i w tle próbuje postawić pytania:

  • Czy cyfrowy kontakt na odległość może zastąpić fizyczną obecność?
  • W jakim stopniu technologia buduje iluzoryczne poczucie bliskości?
  • Ile w nas prawdy i autentyczności w wizerunkach, które kreujemy w świecie wirtualnym?
  • Jak szybko oceniamy drugiego człowieka na podstawie tego co widzimy w sieci?
  • Jak dużo informacji wrażliwych na nasz temat publikujemy bez refleksji co się dalej z nimi dzieje?

Film ilustruje szereg wyzwań dla relacji, które powstały dzięki wpływowi technologii na komunikację międzyludzką:

  • Narastająca kontrola rodzicielska dzięki technologii i spadek zaufania do dorastających dzieci
  • Proces zmian w komunikacji z bezpośredniej (obecność fizyczna) na wirtualną
  • Rozluźnienie emocjonalnych więzi międzyludzkich, zastępowanych płytkim kontaktem za pomocą mediów elektronicznych
  • Samotność w sieci pośród innych samotnych w sieci budujących pozorne relacje w mediach społecznościowych (np. mam 1 000 znajomych na facebook, ale nie mam z kim wypić kubka herbaty wieczorem w domu)
  • Spadek empatii i tzw. uczuciowości wyższej na skutek spowszednienia ogólnie dostępnych w sieci treści zawierających przemoc
  • Narażenie na cyberprzemoc na skutek łatwego dostępu do wielu informacji wrażliwych, które publikujemy w sieci.

„Searching” to przy tym ciekawie poprowadzony thriller, co powoduje, że opisywane tematy, są jeszcze żywsze w odbiorze.

Polecamy film jako nie tylko rozrywkę dobrej klasy, ale również jako źródło przemyśleń na temat własnych relacji i bliskości z drugim człowiekiem, której nie zastąpi urządzenie z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem.

Jako rozwinięcie tematu wpływu technologii na nasze życie polecamy również serial „Black Mirror” i artykuł autorstwa Agaty, który odnosi się do tego serialu:

Serial Black Mirror: co widzimy w Czarnym Lustrze?

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny

„Człowiek Delfin”, dokumentalna historia o legendarnym Jacquesie Mayolu na Seansie Psychologicznym

23.09.2018

16 września 2018 przygotowaliśmy dla widzów kina Bodo specjalny Seans Psychologiczny z filmem dokumentalnym „Człowiek Delfin”, opowiadającym historię legendarnego mistrza swobodnego nurkowania – Jacquesa Mayola.
Szerszej publiczności postać znana jest na pewno z wybitnego filmu Luca Bessona „Wielki Błękit” z piękną muzyką Erica Serry.
W rozmowie po filmie wzięła udział Agata Bogusz, rekordzistka Polski 3 kategorii we freedivingu czyli swobodnym nurkowaniu na bezdechu.
W spotkaniu poruszylimy tematy dotyczące pasji, psychologii tego sportu ekstremalnego, jak również tego czego uczy swobodne nurkowanie czyli: pracy z oddechem, relaksacji, kontaktu z ciałem i osiągania stanu psychofizycznej równowagi.

Materiał ze spotkania można obejrzeć na naszym kanale YouTube.
Jeśli intetesują Państwa spotkania wartościowego kina i psychologii, to zapraszamy do subskrypcji.

Do zobaczenia na kolejnym Seansie Psychologicznym 21 października w kinie Bodo 🙂

Climax: kulminacja pustki w kinie.

14.09.2018

Wolność w sztuce jest wartością, ale czasem niestety gubi cel i sens, czyniąc sztukę bezwartościową, a „Climax” jest tego flagowym (z barwami Francji na froncie) przykładem.
To pierwsza myśl, po wyjściu z kina po seansie prasowym.
Pierwsze pytanie, które wyświetlił mózg brzmiało: „Po co?”.
Emocje, które podsunęło ciało to chaos, pogubienie, odraza i smutek.
Chaos, ze względu na konstrukcję filmu (montaż, achronologia, narracja) i, aby nie spoilerować tu będzie kropka.
Pogubienie, ponieważ człowiek zbiorowy pokazany w filmie, to przykład pogubienia w życiu. Metaforę stanowią tu wszystkie postaci „Climax”.
Odraza, gdyż pokazany świat jest ucieczką od rzeczywistości, pełną braku egzystencjalnego sensu istnienia.
Smutek, jeśli „Climax” potraktujemy jako alegorię świata dążącego do ciągłej stymulacji, kompulsywnego działania i nienasyconej konsumpcji, w myśl idei drukowanej na modnych obecnie T – shirtach: „Eat, Fuck, Sleep… Repeat”.
To silne emocje, tak sam jak uderzające są obrazy, dźwięki, dialogi i zdarzenia przedstawione w nowym filmie Gaspara Noe.

Sztuka ma zmuszać do myślenia i prowokować, wzbudzać silne emocje i burzyć spokój.
To prawda. Jednocześnie warto zadać sobie pytanie:

„Do czego twórca mnie prowadzi?”, „Co chce wywołać?”.
Nie ma odpowiedzi, choć chcemy reżyserowi dać szansę.
Oczywiście szukając głębi w tym filmie i bardzo mocno się siląc na jej znalezienie, można postawić na pewne interpretacje, metafory i pytania:
Czym jest człowieczeństwo?
Ile mamy w sobie instynktu oraz impulsu w stosunku do refleksyjnej świadomości?
Czy życie to redukcja napięcia, hedonizm i poszukiwanie stymulacji poprzez ciągłą przyjemność?
Czy możność robienia wszystkiego daje poczucie szczęścia? Czy poczucie, że można wszystko odbiera pewność tego, czego się chce?
Co z granicami tego, co można zrobić sobie i drugiemu człowiekowi, bo się chce i może? Kto ma prawo je wyznaczać?

Można patrzeć na ten film i w ten sposób, gdy pod warstwą przemocy i wulgarności chce się możliwie głęboko pogrzebać.
Taka ocena to i tak szansa dana reżyserowi.
Próba znalezienia w tym filmie przestrzeni dla sztuki.
Jednak taką formę twórczej ekspresji trudno kupić…

„Climax” to ten rodzaj kina, który już był w „Nieodwracalne” u Noe, „Tylko Bóg wybacza” i „Neon Demon” u Refna czyli wizualne epatowanie brutalnością na granicy pretensjonalności, które prowadzi do otępienia wrażliwości u widza bliskiej obojętności na najwyższe formy agresji i przemocy.
Jest to swego rodzaju reżyserski wyścig w zawodach typu: „Kto przesunie granice w tym co jest w stanie przyjąć widz”.
Poza tym kino w takiej konwencji wymaga dużej odporności emocjonalnej i dojrzałości psychologicznej u widza, aby nie zostać „nadużytym” przez reżysera.
To też artystyczna odpowiedzialność, którą twórcy ponoszą, choć nie zawsze zdają sobie z tego sprawę.
Na koniec wciąż stoi pytanie: „Po co powstał ten film?”
W odpowiedzi wieje pustką.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie

303 Bitwa o Anglię: epickie możliwości, zmarnowany potencjał.

19.08.2018

Urlopy za nami, a koniec wakacji w kinach to początek ruchu na afiszach i ciekawe tytuły.

Dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na pierwszą z dwóch produkcji o legendarnym dywizjonie 303.
O brytyjskim „303 Bitwa o Anglie” z Marcinem Dorocińskim w jednej z głównych ról napiszemy krótko i krytycznie – choć rzadko to robimy.
Z filmami o epickim potencjale wielkich, wojennych historii jest tak w naszym odczuciu, że albo trzeba robić je dobrze, z odpowiednio dużym budżetem, dobrym scenariuszem, rozmachem realizacyjnym albo nie powinno się za nie brać.

„303 Bitwa o Anglię” to dobry przykład na to jak ogromne możliwośći tej historii moża utopić w budżetowych ograniczeniach, skutkujących złymi kompromisami w realizacji (efekty specjalne w scenach walk powietrznych, szerokie plany obrony przeciwlotniczej Londynu, skutki bombardowań – gołym okiem widza dostrzec można brak realizmu wizualnego).
Jeśli dodamy słabiutki scenariusz z papierowymi kreacjami historycznych postaci (zwłaszcza filmowy Jan Zumbach), to ogląda się to kino bardzo topornie…

Wielka szkoda, ponieważ w czasach, w których symbole historyczne Polski z czasów II wojny światowej są traktowane coraz częściej bez należytego szacunku (np. cała produkcja dresowo – tekstylna), to w kinie moża oczekiwać wręcz odrobienia lekcji przez twórców w postaci solidnego kina epickiego z indywidualnymi opowieściami o ludziach z wielką historią w tle.
„303 Bitwa o Anglię” to słaby film, w którym brak odpowiednich pieniędzy przekłada się na wszystkie aspekty tej produkcji.

Historia polskich lotników ma dla nas osobiste znaczenie z kilku względów.
Mieliśmy to szczęście być na projekcji z 85 – letnim dziadkiem, który osobiście znał jednego z pilotów walczących w bitwie o Anglię, podporucznika pilota Stanisława Skalskiego i dość krytycznie wypowiedział się na temat wiarygodności opowiedzenia tej historii.
W rodzinie sami mamy też tragiczną kartę bezpośrednio związaną z historią dywizjonu 303 (jeden z pradziadków walczył i zginął w bitwie o Anglię).
Dlatego seans z tym filmem ma również dla nas symboliczny wymiar…

Mimo wszystko na pewno warto obejrzeć i zbudować swoją opinię, choć podtrzymujemy zdanie, że są takie tematy w kinie, które powinno się robić dobrze, albo nie robić ich wcale…

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.
 

O tempie życia i poczuciu upływającego czasu rozmawiamy w Radio Łódź

03.08.2018

Jest podcast po naszej ostatniej wizycie w Radio Łódź.
Tym razem jako psycholodzy odwołując się do swoich doświadczeń pracy z ludźmi rozmawiamy o poczuciu czasu w naszym życiu.
Rozmowę można odsłuchać klikając w link:
https://www.radiolodz.pl/broadcast_posts/46088-w-poszukiwaniu-straconego-czasu-sposob-na-weekend