Kler: filmowa psychoterapia grzechów kościoła.

1.10.2018

To jak silne emocje wywołuje premiera filmu „Kler”,  od zaprzeczania zjawiskom negatywnym w kościele, przez opór przed obejrzeniem filmu, do agresji w stosunku do twórców oraz widzów potwierdza tylko to, że temat podjęty przez Wojciecha Smarzowskiego jest społecznie ważny.
My widzieliśmy film w sobotę i z pełną świadomością daliśmy sobie trochę czasu na to, aby przemyśleć i przetrawić artystyczną wizję reżysera.
„Kler” to dobrze skonstruowana i opowiedziana historia, z wyrazistymi kreacjami aktorskimi.
Smarzowski ma swój styl narracyjny i wizualny, który widzowie doskonale znają,  a najnowszy film tylko to potwierdza.
Kto widział wcześniejsze produkcje tego reżysera, nie powinien się dziwić, ani być zaskoczonym zagęszczeniem trudnych emocji  oraz ilustracji negatywnych zjawisk i słabości ludzkich.
Taką wrażliwość artystyczną ma wspomniany twórca i takie jego prawo do sposobu opowiadania historii, które bierze na warsztat.
W naszym odbiorze to kawał dobrze zrobionego kina, ponieważ nie zobaczyliśmy w nim ataku na wiarę, a w miejsce takich potencjalnych zarzutów krytyków, próbę filmowego podjęcia dyskusji o ciemnej stronie instytucji i osób ją tworzących.
Jak mówi przecież jeden z księży w filmie: „Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni”.
I o te oblicza grzechu wypieranego ze świadomości członków społeczności katolickiej, negowanego przez hierarchów oraz skrywanego przed opinią publiczną pomimo świadectw ofiar się w filmie rozchodzi.

Smarzowski prowadzi widza poprzez historie trzech głównych bohaterów księży: Kukuły (Jakubik), Trybusa (Więckiewicz) i Lisowskiego (Braciak) w brawurowym towarzystwie postaci arcybiskupa Mordowicza (Gajos).
Wszyscy głowni bohaterowie są artystycznym uosobieniem patologii, które nie zostały przez kościół w Polsce dotąd jawnie nazwane i rozliczone.
Jak to u Smarzowskiego, suma grzechów jest skumulowana na przestrzeni ponad 2 godzin filmu w taki sposób, aby zachęcić widza do refleksji, wywołać emocje i wręcz reakcje fizjologiczne, ze skurczem żołądka i uciskiem w klatce piersiowej na czele.
Warto wspomnieć o tym, że na naszej projekcji, spora część widzów jak to ma w zwyczaju udała się do kina z kubłami poprcornu i hektolitrami coli. Jednak wraz z rozwojem opowieści na ekranie, dźwięki konsumpcji powyższych produktów były coraz cichsze i rzadsze, aż ustały całkowicie.
Seans kończyła intensywna cisza, a wiele osób siedziało w skupieniu jeszcze kilka minut, w trakcie wyświetlania napisów końcowych.
Takie reakcje potwierdzają tylko, że film opowiada o sprawach ważnych i realnych, które powodują, że trudno odwrócić głowę obojętnie. Film Smarzowskiego ma tę siłę oddziaływania.

Z naszej psychologicznej perspektywy chcemy odnieść się do źródeł i przykładów patologii zobrazowanych przez film „Kler”, które dla krytyków filmu, zwłaszcza tych, którzy filmu jeszcze nie widzieli są trudne do zaakceptowania, ponieważ burzą idealistyczny obraz zbiorowości, której są członkami.

Z oczywistych powodów rozumianych jako ograniczenia słowa pisanego i skróty myślowe z tym związane, zrobimy to w sposób syntetyczny, zachęcając czytelników do pogłębiania wiedzy w przedstawionych aspektach poprzez literaturę fachową, a jeśli zostaliście doświadczeni traumą zachowań o znamionach przemocy fizycznej, emocjonalnej czy seksualnej, do których też będziemy się odnosić, to zachęcamy do udania się po profesjonalną pomoc psychologiczną, psychoterapeutyczną w uprawnionych do tego celu instytucjach (ośrodki wspierające ofiary przemocy, telefony zaufania, gabinety psychoterapeutyczne, policja).

Patologiczne i przestępcze zachowania oraz złamania obowiązujących duchownych zasad moralnych, które widzimy w filmie „Kler” takie jak: uzależnienie od alkoholu, przemoc seksualna i pedofilia, złamanie celibatu i związki z kobietami, związki homoseksualne, tuszowanie przestępstw, obarczanie odpowiedzialnością ofiar i wtłaczanie w poczucie winy wobec katów, ukrywanie agresorów w ośrodkach odosobnienia, zastraszanie i bicie małoletnich, przyjmowanie korzyści majątkowych, ustawianie przetargów , łamanie prawa podatkowego i procedur zamówień, przepych („złote, a skromne” w wykonaniu Gajosa wejdzie chyba do języka potocznego) to suma przewin, które wymienia Smarzowski.

Jaka jest geneza?

Jeśli spojrzeć na przykłady pokazane w filmie, to możemy podzielić od strony psychologicznej to, co widzimy na ekranie na dwa aspekty:

  1. Frustracja popędów biologicznych

Wiara czyni cuda, czy jak mówi jeden z księży do Kukuły: „omodlisz to” – fraza zaklęcie, która mówi nie mniej, nie więcej, że żarliwa modlitwa to panaceum na wszystkie problemy ducha i ciała.

Jeśli jednak zostawimy ideał misji i powołania, to trzeba pamiętać, że księża i zakonnice, to dorośli mężczyźni i kobiety, których fizjologia, układ hormonalny i popędy biologiczne działają tak samo, jak u wszystkich innych śmiertelników.

Co to oznacza?

Popęd seksualny sfrustrowany czyli pozbawiony możliwości redukcji napięcia w postaci aktywności seksualnej, to nic innego jak niezaspokojona potrzeba fizjologiczna i emocjonalna.

Dlatego trzeba zdać sobie sprawę, że żyjący w odosobnieniu księża i zakonnice konfrontują się z problemami takimi samymi jak my wszyscy (jak mówi Smarzowski w wywiadach „nie róbmy z nich świętych, to są również ludzie”): popędy seksualne, potrzeba bliskości, reagowanie na atrakcyjność fizyczną drugiego człowieka.
Oczywiście dla dojrzałego emocjonalne duchownego, który realizuje swoje powołanie, zachowania patologiczne takie jak: przemoc seksualna i pedofilia są niemożliwe. Tu przydaje się inny mechanizm psychologiczny – sublimacja czyli skanalizowanie energii w tym przypadku seksualnej do innej aktywności zastępczej. Taką formą jest żarliwa modlitwa, realizowanie pasji, wysiłek fizyczny, głębokie więzi emocjonalne ze wspólnotą kościoła, pomaganie innym.  Prawdopodobnie większość duchownych tak sobie z frustracją popędów właśnie radzi, nie raniąc tym samym innych ludzi. Robiąc dobro.

Trzeba jednak pamiętać o tym co w filmie „Kler” jest punktem wyjścia do całej opowieści, czyli, że ludzie są grzeszni, nieidealni i nie wszyscy potrafią nieść powołanie w dojrzały i zdrowy sposób.
Frustracja popędów powoduje, że sublimacja ma również wymiar patologiczny.
Poczucie samotności w izolacji, potrzeba bliskości, popęd seksualny mogą skanalizować się w uzależnienia takie jak: alkohol, hazard czy narkotyki, a przy uwzględnieniu tego, że osoby duchowne to również ludzie o jakiejś indywidualnej konstrukcji psychologicznej, to trzeba zaakceptować, fakt iż statystycznie mogą w tej populacji występować też osoby niedojrzałe, zaburzone czy chore psychicznie.
To co Smarzowski podejmuje filmem, to zaproszenie do dyskusji o oczyszczeniu kościoła właśnie z takich jednostek, których ukrywana, czy negowana działalność rodzi przemoc i ofiary w postaci pedofilskich gwałtów.
Pytanie brzmi: czy kościół potrafi stanąć w prawdzie i skonfrontować się z realnością tego, że takie jednostki funkcjonują również w tej instytucji?

  1. Wykorzystanie autorytetu instytucji i zaufania społecznego do koloratki, sutanny i habitu.

Głos oburzenia krytyków filmu tak silny jeszcze na długo przed jego premierą to objaw kolejnego mechanizmu, który w kontekście filmu chcemy nazwać – dysonans poznawczy czyli stan emocjonalnego napięcia, gdy występują dwa sądy czy przekonania niezgodne ze sobą.
W przypadku krytyki filmu i fali agresji chodzi o to, że osoby wierzące idealizują reprezentantów duchowieństwa, pielęgnując w sobie obraz księdza, który jest mądry, prawy, reprezentuje Boga na ziemi, jest źródłem pokrzepienia i rozgrzeszenia, uczy i prowadzi swoich wiernych, opiekuje się społecznością, jest dobry dla dzieci i gdyby tylko nie był księdzem, to być może byłby idealnym kandydatem na syna, męża czy zięcia…
To co wywołuje dysonans poznawczy to zderzenie tej wizji z kimś, kto pije, gwałci, kradnie, oszukuje, degeneruje siebie, kala świętość, którą w idealnym świecie uosabia.
Zderzenie tak idealnej wizji, z tak upiornym wyobrażeniem najczęściej wywołuje u ludzi silne emocje i stany takie jak: zaprzeczanie, negowanie, agresję i budowanie teorii spiskowych.

Dlaczego?
Ponieważ łatwiej znaleźć przyczynę takiego zła w świecie zewnętrznym (ataki ze strony twórców filmu na kościół, uderzenie w kościół, świadoma prowokacja, spisek), niż uznać, że w tym idealnym świecie sacrum jest jakieś profanum, które jak rak toczy tę duchową instytucję od środka.

Z takim mechanizmem spotykamy się widząc i czytając w mediach, jak silne reakcje emocjonalne wywołuje sam tytuł „Kler”, nie mówiąc o tym, że ktoś kto doświadcza opisanego dysonansu poznawczego mógłby w ogóle o obejrzeniu filmu pomyśleć…
Pójście do kina dla osób silne reagujących dysonansem poznawczym może być utożsamiane wręcz ze zdradą kościoła, czy grzechem przeciwko idealnemu obrazowi tej instytucji, która przecież doświadcza patologii, jak każde inne zbiorowisko ludzi.

To co tworzy grunt podatny dla patologii to również instytucjonalne poczucie stania ponad prawem świeckim i uzasadnione w Polsce historycznie wysokie zaufanie społeczne do habitu oraz instytucji kościoła.
Zwyczajowo istnieje w Polsce przyzwolenie na to, że instytucji kościoła można pozwolić na więcej, niż instytucjom świeckim, wobec których prawo jest w pełni egzekwowane.
W przypadku kościoła w Polsce nie są publicznie transparentne zasady finansowania, a temat opodatkowania wywołuje silne reakcje emocjonalne wśród duchownych i członków społeczności katolickiej.
Tak utrwalony przekaz w świadomości społecznej „my jesteśmy ponad, nas prawo nie obowiązuje na tych samych zasadach co innych ludzi świeckich” to kaloryczna pożywka dla wzrostu zachowań patologicznych, ponieważ to oznacza, że ksiądz może pozwolić sobie na więcej niż np. robotnik.
Jak również, że osobom duchownym nie wypada zwracać uwagi na zachowania wykraczające poza normy oczywiste dla pozostałych członków społeczności obywatelskiej.
W filmie widzimy zachowania reprezentantów biznesu, firm budowlanych i policji, przymykających oko na jawne omijanie prawa i wręcz uznanie, że kościoła oraz jego hierarchów takie normy nie obowiązują – postać Mordowicza i Lisowskiego.
Przekładając w odpowiednich proporcjach film na życie ze świadomością różnic pomiędzy wizją artystyczną, a światem rzeczywistym są jednak znane świadectwa takich patologii, o których donoszą media (wpływowi hierarchowie na skrzyżowaniach polityki, edukacji i biznesu, ukrywanie przez kościół afer pedofilskich, wykreślenie z listy przestępców seksualnych skazanych księży, sprawa ośrodka wychowawczego sióstr Boromeuszek w Zabrzu opisana w książce Justyny Kopińskiej „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?”).
Zjawiska, zdarzenia i osoby najczęściej podlegają próbie wyciszenia, zbagatelizowania czy wręcz przerzucenia odpowiedzialności na ofiary (przykłady wypowiedzi księży o tym, że dzieci prowokują ich swoim zachowaniem – ks. Sikorski: „Dzieci, które w domu nie zaznają miłości, nie są dopieszczone, szukają tego u innych. Jeśli ktoś jest w tej sferze nadwrażliwy, to mogą go nieświadomie sprowokować”).

Film Smarzowskiego za pomocą kilku scen epizodycznych podejmuje również te aspekty problemu czyli społecznego przekonania, że osoba duchowna może więcej, że jest ponad prawem świeckim.

To co wzmaga ryzyko wystąpienia opisywanych w filmie zachowań patologicznych, to paradoksalnie kulturowo i historycznie uzasadnione w naszym kraju zaufanie społeczne do koloratki, sutanny i habitu.
Podobnie jak w innych zawodach kojarzonych z pomaganiem i uniformem, np. jak u strażaków czy pielęgniarek, którym Polacy szczególnie ufają,  poczucie bezpieczeństwa powoduje, że osoby wierzące mogą tracić trzeźwy ogląd na zachowania wykraczające poza normy u reprezentantów duchowieństwa.
Historycznie kościół w Polsce począwszy od II wojny światowej, a potem w czasach komunizmu utożsamiany był z miejscem schronienia, pomocy, ochrony polskości i we większości przypadków na pewno nadal tak jest.
Jednocześnie takie kulturowe poczucie zaufania i bezpieczeństwa z jednej strony sprawia, że jako wierni możemy stracić czujność na sygnały niepokojące. Po prostu zakładamy idealistycznie, że każdy ksiądz to dobry człowiek. A przecież nie każdy człowiek postępuje dobrze. Niezależnie od profesji i powołania.
Z drugiej strony tak wysokie zaufanie u patologicznych jednostek (z powodów opisanych w pkt. 1 i pierwszej części pkt 2.) tworzy dobre środowisko do nadużyć, a w skrajnych przypadkach do łamania norm moralnych uznawanych przez kościół z cichym przyzwoleniem i wiedzą najbliższego otoczenia, aktów agresji, przemocy seksualnej i pedofilii.

Psycholodzy dziecięcy oraz psycholodzy policyjni spotykają się w swojej pracy z ofiarami przemocy seksualnej i pedofilii oraz przypadkami agresji wobec ofiar – dzieci ze strony rodziców, którzy nie wierzą własnym pociechom składającym świadectwo przeciwko pedofilowi – księdzu.
Podobne wykroczenia poza normy dobrego kontaktu z dzieckiem mają się w przypadku zakonnic, prowadzących ośrodki wychowawcze czy domy dziecka.
Przejawy zachowań budzących wątpliwości, czy wręcz jawne akty agresji spotykają się z ludzkim i instytucjonalnym zaprzeczeniem czy bagatelizowaniem, no bo przecież jak osoby duchowne można posądzać o złe, przestępcze zachowania?
Zjawisko opisywanego wpływu wysokiego zaufania społecznego, usypiającego czujność rzetelnie opisuje Justyna Kopińska w przytaczanej wcześniej książce, a w kinematografii głośny kilka lat temu „Spotlight”, który przyczynił się do ujawnienia systemowej akceptacji patologii w kościele amerykańskim, czy „Tajemnica Filomeny” z Judy Dench, opowiadający o zjawisku odbierania dzieci rodzicom w Irlandii oraz udokumentowanych aktach przemocy ze strony zakonnic wobec dzieci, pensjonariuszy domów dziecka i „Gniew” z Orlando Bloomem w roli głównej – historia molestowania inspirowania traumatycznymi doświadczeniami scenarzysty filmu (pisaliśmy o tym filmie w ubiegłym roku.

Podsumowując opisane mechanizmy i przykłady związków pomiędzy filmem „Kler”, a życiem zachęcamy wszystkich widzów, kochających filmy społeczne, które nie boją się stawiać pytań do wizyty w kinach.
Oceniamy film „Kler” bardzo wysoko, jako dobrze opowiedzianą historię, mającą na celu wywołać emocje i dyskusje.
Jesteśmy przekonani jako całkiem wrażliwi i również rozumni ludzie, że nie jest to atak na wiarę, ani żadna prowokacja „zmowy sił nieczystych”, o co w przekazach mediów bliskich instytucji kościoła posądza się twórców.
Jesteśmy spokojni również o to, że mądrzy i myślący członkowie wspólnoty kościoła obejrzą film i nie odwrócą głowy od problemów, które stoją przed kościołem w Polsce.
Prawdopodobnie te osoby, które tak głośno i agresywnie protestują przeciw dystrybucji filmu dalej będą to czynić, ponieważ dysonans poznawczy zabiera spokój emocjonalny, a jungowski „cień” upomina się o swoje…

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny