Gra o wszystko: w pogoni za życiową równowagą.

17.01.2018

Jessica Chastain w ostatnich latach przyzwyczaiła nas do wyrazistych ról samodzielnych kobiet, prowadzących walkę w jakiejś sprawie (Sama przeciw wszystkim, Azyl, Wróg numr jeden, Dług, Służące).
W nowym filmie Aarona Sorkina również prowadzi batalię.
Niech Was nie zwiedzie pierwszoplanowy bohater filmu czyli świat prywatnych klubów pokerowych.
Oczywiście jest to film opisujący barwną historię uzależniającej rozrywki karcianej, tym ciekawszej, jeśli uwzględnimy o jak wysokie stawki toczy się gra i jak ważni ludzie siedzą za stołem.
Te detale ociekające luksusem i dające poczucie, że choć na chwilę zaglądamy przez dziurkę od klucza do sfer niedostępnych dla przeciętnego człowieka, to tylko pewien teatr w którym uczestniczy Molly Bloom.
Inscenizacja droga, ryzykowna i pociągająca za sobą istotne dla głównej bohaterki osobiste konsekwencje.

Dlaczego inscenizacja?
To zależy jak wejdziecie w ten film.
Jeśli skoncentrujecie się na historii pokerowego świata, to budowana akcja, emocje i napięcie najprawdopodobniej spowodują, że potraktujecie filmową ekranizację intensywnego życia Pani Bloom jako dobrą porcję prawdziwej rozrywki.
Jeśli jednak cenicie w kinie opowieści o ludziach, ich motywacjach tych świadomych i nieświadomych oraz to jak wpływają na ich życiowe wybory oraz w jaki sposób determinują ich losy, to „Grę o wszystko” ogląda się zupełnie inaczej.
Pod luksusowymi dekoracjami kryje się poruszająca historia życia kobiety od czasów dzieciństwa, relacji z rodzicami, szczególnie z wymagającym ojcem, kariery sportowej przerwanej przez wypadek, aż po decyzje o wejściu w świat gry hazardowej.

Losy Molly Bloom spina klamrą psychologia i sytuacja rodzinna.
Aby pozostawić Wam przyjemność w odkrywaniu tego co „nieświadome” w postępowaniu organizatorki ekskluzywnych spotkań pokerowych, więcej już o samej fabule nie napiszemy.
Pozornie „Gra o wszystko” może przypominać „Wilka z Wall Street” w wersji kobiecej.
Podobieństwa między filmami opieramy o zasady, które rządzą światem pokazanym w obu filmach: zwycięstwo za wszelką cenę, blef na granicy oszustwa, poczucie mocy i władzy, którą dają pieniądze i wygrana, aż po narkotyczne uzależnienie od emocji, które wywołuje giełda i gry hazardowe.
To łączy oba filmy.
Co jednak różni „Grę o wszystko” od filmu Martina Scorsese?
Właśnie tło psychologiczne i nieuświadomione procesy związane z rodziną Molly Bloom, które wpływają na jej życiowe decyzje.

W obszarze psychodukacji polecamy zwrócić uwagę przyglądając się historii głównej bohaterki na psychologiczne procesy związane z:

  • Modelami wychowania i ich wpływie na dorosłe życie dzieci
  • Kryzysami w małżeństwie i rozwodami oraz ich wpływie na emocjonalne dojrzewanie dzieci z rodzin doświadczających rozpadu więzi między rodzicami
  • Wpływem tworzenia warunków w wychowaniu do budowania autonomii dziecka, dokonywania własnych wyborów, popełniania błędów i uczenia się konsekwencji stanowiących całościowo kapitał na późniejsze dorosłe życie
  • Konsekwencjami autorytarnego wychowania
  • Etapami mechanizmu uzależnienia pokazanych w filmie na przykładach graczy w pokera
  • Iluzji poczucia kontroli uzależnienia na przykładach graczy i głównej bohaterki.

„Gra o wszystko” to atrakcyjny wizualnie film, ponieważ pokazuje ryzykowne sytuacje z perspektywy bezpiecznie oglądającego je widza.
Psychologicznie to interesujące kino, ponieważ przedstawia jednostkę wikłającą się w niebezpieczny świat, wybierającą taką drogę, na skutek nieuświadomionych emocji i procesów związanych z relacjami rodzinnymi.
Warto wybrać się do kina i dla inteligentnej rozrywki i dla odrobiny refleksji nad tym co się dzieje w relacjach rodzice – dzieci.

W obszarze psychoedukacji związanej z tematyką przedstawianą w filmie polecamy artykuł:

Seans Psychologiczny

Do zobaczenia w kinie.

Kliknij, polub, udostępnij.

 

Miss Sloane: brutalny instruktaż polityki

27.11.2017

W ramach weekendowego nadrabiania zaległości filmowych sięgnęliśmy po film, który przeleciał przez polskie kina jak meteoryt w okresie wakacyjnym 2017.

To historia waszyngtońskiej lobbystki, tytułowej Miss Sloane (kolejna rola Jessicy Chastain, wobec której jurorzy Akademii Filmowej przyznającej Oscary nie powinni przejść w tym roku obojętnie), projektującej strategie wpływu na kongresmenów w celu forsowania konkretnych ustaw.
Pozornie temat ograny, dotyczący niejednoznacznych relacji między sponsorami, biznesem, organizacjami pozarządowymi, kancelariami prawniczymi, a światem polityki, który nie powinien dziwić, ponieważ, wybaczcie banał:
wszyscy wiedzą, że polityka to nie jest czysta gra, a idee często przegrywają z interesem konkretnych grup i stref wpływów.
Jednakże to co wydaję się tak oczywiste z perspektywy przeciętnego obywatela jest pokazane od środka dzięki towarzyszeniu działaniom tytułowej Miss Sloane.
O fabule to tyle, aby nie spoilerować za mocno.

To na co warto zwrócić uwagę od strony konstrukcji filmu, to przede wszystkim siła scenariusza (w zasadzie każde zdanie to błyskotliwa polemika, cięty komentarz, mistrzowska retoryka) oraz sposób prowadzenia narracji (dwie linie czasu, pomieszana chronologia), które powodują, że nie można oderwać się od tego filmu ani na sekundę od pierwszej do ostatniej sceny.
Doceniamy kunszt twórców w obszarze precyzji w opowiadaniu tej historii i szacunku wobec widza, ponieważ każdy wątek, scena, detal znajdują swoje uzasadnienie i są w puencie potrzebne.
Z przyjemnością ogląda się kino, w którym autorzy wykonali tytaniczną pracę nad konstrukcją opowiadanej opowieści, gdzie historia pozbawiona jest uproszczeń logicznych i wszystko znajduje swoje uzasadnienie.
Brawo.

Jeśli chodzi o emocje i psychologię, ponieważ to jest dla nas w kinie najważniejsze, to polecamy Miss Sloane wszystkim, którzy interesują się polityką oraz jej wpływem na nasze codzienne życie oraz tym, którzy mają poczucie, że ten świat ich nie dotyczy, ponieważ:

“To że nie interesujesz się polityką nie oznacza, że polityka nie zainteresuje się tobą.”

                                                                  Perykles

Poświęcić siebie czyli sukces to jedyny priorytet.

Główna bohaterka to postać, która intryguje.
Wybitnie inteligentna, błyskotliwa, przewidująca, przygotowana, projektująca strategie postępowania z politycznym oponentem kilka kroków do przodu, zawsze mając plan B, nie dzieląc się pełną wiedzą ze wszystkimi.
Pracuje po 16 godzin na dobę, ze względu na wysoki poziom napięcia i stresu, w którym żyje cierpi na bezsenność, wspomaga się farmakologicznie, jej życie osobiste nie istnieje, a relacje z ludźmi, jak sama mówi, sprowadza do „wąskiego kręgu sojuszników” i użytecznych zasobów wykorzystywanych do różnych celów.
Postać Miss Sloane może przypominać wiele osób, które żyją tylko i wyłącznie pracą, mając iluzoryczne poczucie tego, że aktywność zawodowa to jedyna wartość w życiu.
Często nie zdają sobie oni sprawy z tego jak duże koszty emocjonalne ponoszą i jakiej erozji doświadcza ich życie osobiste.

Rola bezwzględnie skutecznej lobbystki pokazuje również jak profil psychologiczny o rysie socjopatycznym (traktowanie ludzi przedmiotowo, brak szacunku wobec innych ludzi, brak granic w wywieraniu presji na innych ich kosztem, nadrzędna wartość to zwycięstwo i wygrana niemalże za wszelką cenę, stosowanie manipulacji jako narzędzia dążenia do osiągnięcia celu) dobrze odnajduje się w środowisku, dla którego zwycięstwo to cel nadrzędny.
Wszystkie wymienione zachowania to cechy charakterystyczne dla ludzi, którzy skuteczność uznają za kluczową wartość w swoim życiu, a władza i kontrola nad sobą oraz innymi wyznacza ich poczucie wpływu i bezpieczeństwa.

Miss Sloane to doskonale sportretowany zestaw zachowań i postaw występujących w świecie polityki, a także biznesu, jeśli dla kogoś wspomniana skuteczność to kluczowe, a niestety czasem jedyne, istotne kryterium tego co wartościowe.
Taka postawa głównej bohaterki powoduje ogromne koszty emocjonalne, które bagatelizuje i w konsekwencji próbuje wyprzeć, aby móc funkcjonować zawodowo.
Permanentny stres, skrajne zmęczenie fizyczne i psychiczne, bezsenność nie mogą pozostać bez wpływu na kondycję psychofizyczną.
Ludzie funkcjonujący zawodowo w podobny sposób jak filmowa Miss Sloane prędzej czy później ulegają ogromnym kryzysom fizycznym (choroby, spadek odporności), psychologicznym (spadek koncentracji, utrata kontroli nad emocjami, zaburzenia emocjonalne, depresja) i relacyjnym (rozpad związków i rodzin, problemy z budowaniem trwałych relacji z innymi opartymi o szacunek i zaufanie).
Na przykładzie głównej bohaterki możemy zobaczyć jakie ryzyka wiążą się z jej stylem życia oraz jak określony typ osobowości podatny jest na poczucie atrakcyjności takiego życia właśnie.

Polityka czyli liczy się tylko wygrana.

Tematem przewodnim filmu jest brutalna walka dwóch organizacji lobbystycznych o ustawowe regulowanie dostępu do broni.
Jedni chcą go ograniczyć, aby podnieść bezpieczeństwo obywateli, a drudzy chcą powszechnego dostępu do broni, aby to bezpieczeństwo zapewnić.
Sprawna narracja i mocny scenariusz filmu pozwalają uczestniczyć nam jako niemym świadkom w strategicznych naradach i tajnych spotkaniach, poznawać założenia taktyki, argumenty i sztuczki obu stron, mających jedną frakcję przybliżyć do celu, a drugą zdyskredytować.
Wydawać by się mogło, że to wszystko wiemy z bieżącej polityki, ale to co stanowi o sile filmu, to pokazanie mechanizmów i tego jak działa system polityczny w kraju uznawanym za wzór demokracji…
Warto zobaczyć „Miss Sloane”, aby dzięki filmowi bardziej zainteresować się zasadami konstrukcji takiego systemu, wpływowi mediów, a szczególnie współcześnie sile mediów społecznościowych w kreowaniu masowego odbioru i budowaniu ocen społecznych, nie zawsze zgodnych z faktami.
Warto obejrzeć film dla własnej refleksji na temat motywacji i postaw polityków.

Jako wierni miłośnicy talentu Jessicy Chastain życzymy jej kolejnego Oscara, ponieważ rola jest brawurowa, psychologia postaci wiarygodnie przedstawiona, a sam film wciąga.
Jeśli oglądaliście z emocjami serialowy „House of Cards”, to „Miss Sloane” powinien zainteresować Was tym bardziej.
W naszej ocenie film ma jeszcze więcej realizmu, logicznego opowiadania historii i to co w kinie najważniejsze – wielki finał. Warto oglądać do końca 😊

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny