11.01.2018
Nareszcie polskie kino stworzyło komedię, która ma lekkość, inteligentny humor i puszczanie oka do widza.
„Exterminator” stoi w opozycji do większości komedii romantycznych produkowanych w Polsce na amerykańską modłę, próbujących naśladować perypetie bohaterów wielkich miast uwikłanych w związkowe perypetie a’la „Love actually” czy „Bridget Jones”.
Dla odświeżającej odmiany „Exterminator” jest mocno osadzony w krajowych małomiasteczkowych realiach, tworząc prześmieszną satyrę na uroki małych miasteczek, blokowisk i prowincjonalnych festynów.
Pośród takiej kolorystyki twórcy fundują nam muzyczny rollercoaster i przyjemną opowieść o męskiej przyjaźni, potrzebie zachowania swojego kawałka wolności i uwalniającej endorfiny funkcji muzyki.
Nawet jeśli to filmowa rozrywka mające na celu uruchomić przez prawie dwie godziny w kinie pokłady śmiechu i odrobiny wzruszeń, to „Exterminator” ilustruje kilka ważnych w życiu trzydziestokilkulatków mechanizmów psychologicznych.
Muzyczna czwórka głównych bohaterów to przyjaciele z dzieciństwa, którzy już dziećmi nie są, a życie wymaga od nich dorosłego opowiedzenia się w ważnych sprawach: wejścia w rolę ojców, mężów, partnerów.
Okazuje się, że nie jest to łatwe i na swój sposób próbują bronić się przed tym, czego tak mocno się boją, jak i jednocześnie bardzo tego chcą: zaangażowania, podjęcia ważnych decyzji, bycia z drugą osobą na 100%.
Charaktery muzycznej czwórki są skrajnie różne, dzięki czemu mamy okazję zaobserwować kilka strategii radzenia sobie z procesem wchodzenia w dorosłość: kolekcjonowanie elektronicznych gadżetów sprzed dekad czy schronienie się w szpitalu psychiatrycznym.
To co przełomowe dla nich to powrót do pasji grania, która nadaje wartość, przynosi energię i pokazuje jak ważna jest również męska przyjaźń i okazywanie sobie wsparcia.
W zasadzie to film o facetach i o tym, jak ważny jest w życiu „swój kawałek podłogi” w postaci pasji, zainteresowań poza życiem rodzinnym i rutyną dnia codziennego.
Warto, aby „Exterminatora” obejrzały wszystkie Panie, kurczowo trzymające swoich mężów i partnerów przy sobie, odcinając ich od zainteresowań, które uznają za dziecinne czy niepotrzebne.
Dzięki losom ekranowych muzyków mogą dostrzec jak ważna jest ta męska osobna część, w postaci odrębnych od rodziny i związku zainteresowań, dająca energię, poczucie siły i przekładająca się także na jakość relacji, służąc obojgu partnerom.
Przede wszystkim film to przednia zabawa z przeglądem polskiej muzyki rozrywkowej, błyskotliwymi dialogami i bardzo dobrą grą komediową wszystkich aktorów.
„Exterminator” pokazuje kierunek w jakim może podążać polska komedia, kreując swój styl i w oryginalny sposób odnosząc się do naszej obyczajowości i kultury
Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.
Kliknij, polub, udostępnij 🙂