Ajka: Ile waży ludzkie życie.

3.12.2018

„Ajka” Sergieja Dvortsevoja to kino tak nasycone realizmem jak naga może być kość obgryziona z każdego włókna otaczającego ją mięsa.
Takie porównanie ciśnie się na usta tuż po seansie.
Jest to film, który uderza widza zmysłowo, ponieważ główną rolę gra tu obraz (świetne zdjęcia Jolanty Dylewskiej) i dźwięk (wszystko co w tle, obok bohaterki, co potęguje atmosferę przytłoczenia).
Słowo nie jest najważniejsze.
Kamera jest tak blisko bohaterki, że towarzyszymy jej niemalże czując fizycznie kontakt.
W schowku na szczotki, za przepierzeniem z koca, w piwnicy, przeładowanym metrze czy na klatce schodowej.
Bliskość fizycznego zmęczenia, wychłodzenia, odwodnienia, zaszczucia jak zwierzęcia zagonionego w zaułek, z którego nie ma ucieczki jest tak odczuwalna, że prawie boli.
Skrajne wyczerpanie emocjonalne, będące skutkiem walki o przetrwanie w mrowisku metropolii, w którym ludzie z różnych kast społecznych żyją w światach równoległych może być trudne do udźwignięcia dla wrażliwego widza.
Jednocześnie to dobrze.
Widz ma stracić komfort, wejść w ten świat i nie zapomnieć.
A najlepiej coś z tym później zrobić, jeśli zdoła obudzić w sobie wrażliwość.
Przekłuć świadomość w działanie.
Nie odwracać głowy. Czy zdoła to zrobić?

Reżyser pokazuje świat Ajki, nielegalnej emigrantki walczącej o lepsze życie w Moskwie bez filtrów.
Konfrontuje nas ukazując rzeczywistość, której być może staramy się nie dostrzegać.
Realność, którą tworzą emigranci próbujący utrzymać się na powierzchni poprzez podejmowanie się wszystkich prac i ponoszący najwyższe koszty przetrwania.
Ajka jest uosobieniem wszystkiego co kryje się za uniformem ciężko pracującej sprzątaczki czy pracownika fizycznego wykonującego najgorsze prace.
Towarzyszymy jej podczas kilku dni zmagania się z wyczerpującą codziennością, w której instynkt przetrwania wydaje się być jej jedyną kartą przetargową.
Ajka traci wszystko.
Dosłownie.
I staje przed decyzją, która wpłynie na jej życie w sposób graniczny.

Dvortsevoj czerpał inspiracje do nakręcenia filmu korzystając z dramatycznych statystyk dotyczących nielegalnych emigrantów żyjących w Moskwie.
Co roku kilkaset matek, nielegalnie żyjących w stolicy Rosji porzuca w szpitalach niemowlęta.
Skala liczb poraża i pokazuje, że istnieje społeczne zjawisko, którego nie można negować.
„Ajka” jest udaną filmową próbą przyjrzenia się dramatom, których doświadczają nielegalne emigrantki w Rosji.
To jest kino dla widza wrażliwego na sprawy społeczne, który nie umie przejść obojętnie wobec problemów pogłębiającego się rozwarstwienia pomiędzy bogatym, a biednym światem funkcjonującym obok siebie.
Imię Ajka w kilku językach wschodnich oznacza często „kwiat”.
Filmowa Ajka jest takim kwiatem, który wyrwano z korzeniami i złamano mu łodygę jakby przetrącono kręgosłup.
Podobne życiorysy są prawdziwie dla tysięcy emigrantów, którzy na skutek ultrabiedy zmuszeni są porzucić rodziny, żyjąc z dnia na dzień i bez perspektyw w obcym świecie, w którym dla „legalnych obywateli” są niewidzialni.
Film czyni ich widzialnymi.

Polecamy.

Seans Psychologiczny