Donbass: co z nami robi wojna

14.07.2018

Seansem otwarcia Transatlantyk Festival był dla nas film „Donbass” Siergieja Łoźnicy.
To wartościowe kino społeczno – polityczne pokazujące w formie epizodycznych historii mieszający się surrealizm, groteskę i realność wojny, która toczy się bardzo blisko nas…
Duch „homo sovieticus” unosi się w powietrzu tego filmu, co tylko potęguje upiorność wojny toczącej się na wschodzie Europy.
Polecamy film wszystkim widzom, którzy nie odwracają głowy od ważnych spraw dziejących się we współczesnym świecie i trzymamy kciuki za odwagę dystrybutorów.
Wrażliwość twórców, m.in. realizm wizualny osiągnięty dzięki wybitnej kostiumografii autorstwa Dorota Roqueplo oraz estetyka filmu zbudowanego na mieszaniu realizmu i farsy przypomina nam zbiór opowiadań Dmitry Glukhovsky „Witajcie w Rosji”.
Polecamy do poczytania po wizycie w kinie.

Psychologia sportu na Seansie Psychologicznym

9.07.2018

24 czerwca 2018 roku w kinie Bodo odbył się pokaz specjalny filmu „Poszukując Erica” łączącego świat piłki nożnej, psychologii, przełamywania kryzysów i poszukiwania mentorów, którzy pomagają przetrwać trudne chwile.
Po filmie rozmawialiśmy z byłym piłkarzem – Piotrem Kuklisem oraz psychologiem sportu – Pawłem Drużkiem.

Pełen zapis wideo rozmowy można obejrzeć na naszym kanale youtube – link poniżej:

Wszystkim osobom, które przyczyniły się do organizacji tego wydarzenia serdecznie dziękujemy.
Do zobaczenia po przerwie wakacyjnej, we wrześniu na kolejnym pokazie specjalnym Seansu Psychologicznego i dyskusji z gośćmi oraz widzami.
Szczegóły wkrótce.
Zapraszamy 🙂

Aktor Kamil Maćkowiak gościem specjalnym Seansu Psychologicznego w Kinie Bodo

08.06.2018

19 maja 2018 roku w kinie Bodo odbył się pokaz specjalny filmu dokumentalnego „Projet DIVA” opowiadającego o pracach związanych z przygotowaniem monorewii osobowości borderline „DIVA show”.
Po filmie rozmawialiśmy z twórcą spektaklu, aktorem Kamilem Maćkowiakiem.

Pełen zapis wideo rozmowy można obejrzeć na naszym kanale youtube – link poniżej:

Spotkanie zostało zorganizowane przy współpracy Fundacji Kamila Maćkowiaka i Kina Bodo.
Wszystkim osobom, które przyczyniły się do organizacji tego wydarzenia serdecznie dziękujemy.
Do zobaczenia 24 czerwca na kolejnym pokazie specjalnym Seansu Psychologicznego i dyskusją z gośćmi oraz widzami.
Szczegóły wkrótce.
Szukujemy niespodziankę filmowo – psychologiczną związaną ze zbliżającymi się mistrzostwami świata w piłce nożnej.
Zapraszamy 🙂

„Tully”: krew, pot i macierzyńskie łzy.

17.05.2018

Diablo Cody, scenarzystka filmu „Tully” to osoba, której życiorys stanowi gotowy materiał na film.
Być może dlatego potrafi opowiadać o sprawach społecznych z taką łatwością.
W nowym filmie po raz kolejny wspólnie z reżyserem, Jasonem Reitmanem opowiada historię o słodko – gorzkich smakach życia.
Jak to się dobrze ogląda!
„Tully” to film, który nie idealizuje stanu macierzyństwa, nie jest też sądem nad posiadaniem dzieci.

To psychologiczne kino z prostą historią matki walczącej o przetrwanie każdego dnia. Matki (realistycznej metamorfozie i mocnej roli Charlize Theron), która kocha swoje dzieci i jednocześnie jest bliska emocjonalnej ściany, ponieważ cały świat związany z rodzicielstwem leży na jej barkach.
Historia „Tully” utkana jest z wielu obserwacji macierzyństwa w całej jego rozciągłości.
Znajdziecie w tym filmie wszystko to, co stanowi psychologiczne tło mieszanki miłości i bezradności, złości i szczęścia, pełnego słabości i braku uważności wsparcia ze strony najbliższych, pomimo dobrych intencji i szczerych chęci.

Film pokazuje ekosystem, który tworzą rodzicie, dzieci, dorosłe rodzeństwo bohaterki,  szkoła, normy funkcjonowania społecznego, własne ograniczenia i emocje i dynamicznie zmieniająca się sytuacja. Słowem chaos pośród którego matka dwójki, a zaraz trójki dzieci musi się jakoś odnaleźć.

Twórcy filmu wykazali się ogromną wrażliwością i umiejętnością opowiadania o wszystkich emocjach składających się na macierzyństwo. Film jest złożony z wielu małych epizodów, zdań kluczy, emocji nie wypowiedzianych, a pokazanych w sposób oszczędny i przez to dobitnie docierający do wrażliwego widza.

„Tully” to przykład tego czego potrzebuje matka, która próbuje utrzymać się na powierzchni sztormowego oceanu rodzicielstwa.

Film pokazuje psychologiczne procesy dotyczące:

  • Zmian w ciele matki i jakie emocje to wywołuje
  • Spadku postrzegania siebie jako kobiety atrakcyjnej dla siebie samej i otoczenia
  • Zaniedbania innych ról i funkcji związku podczas macierzyństwa (seks, atrakcyjność, jakościowy czas pary)
  • Wagi posiadania minimalnego czasu dla siebie i wsparcia w wymienności ról w związku (mąż / partner / ojciec, który jest w pełnie zaangażowanym rodzicem)
  • Kryzysów w związku, gdy macierzyństwo i rodzicielstwo staje się jedyną wartością w związku, a pozostałe przestają działać (bliskość, intymność, komunikacja, wsparcie)

Jest wiele innych aspektów macierzyństwa i rodzicielstwa, które pokazuje „Tully”, ale nie chcemy zdradzić wszystkich niuansów, które powodują, że ten film tak dobrze się ogląda.

Polecamy wszystkim rodzicom i przyszłym rodzicom oraz wrażliwym na emocje w kinie widzom 😊

W obszarze psychoedukacji związanej z tematyką poruszaną w filmie „Tully” polecamy artykuł dotyczący wczesnego macierzyństwa:

http://psychologwlodzi.pl/wczesne-rodzicielstwo/

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny

Piłka nożna i psychologia w filmie na majówkę

02.05.2018

Długi weekend majowy poza spędzaniem czasu na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi na świeżym powietrzu, to też dobry moment na niespieszne nadrobienie filmowych zaległości. Trudno obejrzeć dużo. Dlatego warto świadomie wybrać. Tym razem kryterium stanowiło połączenie psychologii, sportu i filmu dokumentalnego.
Chcemy wszystkim miłośnikom takiej mieszanki polecić szczególnie dwa tytuły:

  1. „Historia Zlatana” – reż. Fredrik Gertten i Magnus Gertten

Dokumentalna opowieść o początkach, korzeniach i problemach dzisiejszej supergwiazdy piłki nożnej Zlatana Ibrahimovica.
Zawodnik będący dziś zjawiskiem popkultury, posiadający kontrowersyjny wizerunek „złego chłopca” o ogromnym talencie, trudnym charakterze i bezkompromisowej postawie do sportu i życia pokazany jest w początkach wielkiej kariery, w kontekście społecznym i rodzinnym.
Film może być ciekawą propozycją dla wszystkich fanów fubolu, ale od strony połączenia psychologii i sportu chcemy szczególnie polecić go wszystkim nauczycielom i wychowawcom pracującym z młodzieżą z problemami.

Główny bohater filmu i jego osobista historia może być wartościowym przykładem dla młodzieży, jak wykorzystać swój potencjał pomimo trudnych warunków życia i przekłuć go w wartość.
Dostrzegamy ogrome walory edukacyjne tej produkcji w obszarze psychologii wychowawczej, socjoterapii, resocjalizacji i pracy z młodzieżą na jej naturalnych, emocjonalnych autorytetach. Piłkarz, który osiągnął wiele, a zaczynał jak większość dzieciaków pośród blokowisk, w niełatwych warunkach rodzinnych może stanowić ważny model do pracy z młodzieżą na wartościach i przykładach, które mogą przemówić do emocji, serc i umysłów nastolatków.

  1. „Les Bleus – historia Francji inaczej, 1996-2016” – reż. David Dietz

Dokument, którego głównymi bohaterami są reprezentacje piłki nożnej Francji na przestrzeni dwóch dekad tylko na pierwszym planie dotyczy futbolu.
To co najważniejsze to przyglądanie się francuskiemu społeczeństwu przez pryzmat wielokulturowości tego kraju, której odbicie znajdujemy w reprezentacji narodowej.
Piłka nożna w kraju nad Sekwaną ma status niemalże bliski religii, co oznacza, że uruchamia silne emocje.
Dzięki temu złożoności najnowszej historii Francji w obszarze zmian demograficznych możemy zobaczyć jak piłka nożna staje się soczewką emocji, nastrojów i napięć funkcjonujących w społeczeństwie francuskim.

To film godny polecenia wszystkim, którzy uważają, że piłka nożna to tylko i wyłącznie sport w którym 22 ludzi goni za piłką przez 90 minut. Film pokazuje, że futbol to również papierek lakmusowy na to co dzieje się w społeczeństwie.
Dokument spokojnie możemy zaliczyć do ważnych produkcji z pogranicza psychologii społecznej i socjologii.
Bardzo ciekawa produkcja potwierdzająca, że sport ma również funkcje edukacyjną, społeczną i polityczną. Warto.

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny

 

Wieża. Jasny dzień: świadome i nieświadome w nas

19.04.2018

Dość długo zbieraliśmy się do podzielenia refleksjami o tym filmie.

Intuicyjnie czekaliśmy na niego z niecierpliwością, czytając pierwsze opinie, od negatywnych pt.„ale co to jest?”, po emocjonalne peany na cześć twórczyni: „bezkompromisowy głos nowej gwiazdy polskiego kina”.

Jeśli chce się ten film zrozumieć, ubrać w logiczne ramy, poszukać liniowej narracji i ciągu przyczynowo – skutkowego, to nie tędy droga.
Jagoda Szelc zabiera nas w świat kina, które nastrojone jest na odczuwanie, odbiór wrażeń zmysłowo i wsłuchiwania się w atmosferę, którą wywołują w nas poszczególne sceny, zmienna kolorystyka i kadrowanie, niepokojące nuty muzyki i silnie wybrzmiewające dźwięki przyrody.

„Wieża. Jasny dzień” nastraja już od pierwszego zdania otwierającego film: „w oparciu o przyszłe wydarzenia” wciągając świadomość i rozum w paradoks logiczny, konfuzję i niepokój. No bo jak można zacząć opowiadać o czymś co się jeszcze nie wydarzyło?

Prawdopodobnie trudno będzie Wam czytającym zrozumieć również to w jaki sposób próbujemy oddać nastrój filmu, nie chcąc jednocześnie opowiadać zbyt wiele o samej historii. Stanowi ona dla nas jedynie ramę do zadania sobie pytań: „Co wywołuje we mnie ten film?” „Jakie emocje odczuwam?”, „Gdzie w ciele są umiejscowione”, „Co na ekranie tak na mnie działa?”, „Co mi to mówi o mnie samym / samej?”.

Zachęcamy do stawiania takich pytań, ponieważ pełnometrażowy debiut Jagody Szelc jest dla nas zaproszeniem do wzięcia udziału w kinowym transie, obrazowej metaforze wypełnionej wieloma symbolami i archetypami kulturowymi. Jest symbolika rodziny i społeczeństwa, kryzysu zakrzywienia metafizycznego (kościół), zagłuszania intuicji (intensywny udział przyrody w filmie), walki pomiędzy potrzebą kontroli a jej oddaniem (postaci sióstr). Jest rodzinna tajemnica, są zwierzęta, oddziaływanie żywiołów a wszystko to ma swój niewypowiedziany wprost udział w budowaniu gęstniejącej atmosfery filmu, którą łamie scena finałowa, pozostawiając widza z.. no właśnie. Na to pytanie prosimy, aby odpowiedzieć sobie już indywidualnie.

„Wieża. Jasny dzień” to artystyczna wizja ujęta w konwencji filmowej, która w naszym odczuciu odwołuje się do nieświadomej mocy archetypów, wręcz pierwotnego, plemiennego mistycyzmu przyrody stojącej w opozycji w stosunku do racjonalnej i uporządkowanej kultury.
Na pewno jest to film dla zdecydowanie bardziej wrażliwego widza, który ceni w kinie mnogość interpretacji i jest w stanie poddać się nastrojowi, który kreuje twórczyni.
Jeśli kochany czytelniku lub czytelniczko masz w sobie duży pierwiastek kontroli i potrzeby rozumienia tego co widzisz, a mniej oddajesz się emocjom, wrażeniom i nie dopuszczasz do siebie tego, że nie wszystko da się objąć racjonalnym rozumem, a czasem po prostu trzeba emocjonalnie doświadczyć, to „Wieża. Jasny dzień” będzie dla Ciebie prawdopodobnie kinowym wyzwaniem.

Aby poczuć klimat filmu warto poszukać odniesień do kina Larsa von Triera, Davida Lyncha, Wima Wendersa, czy Toma Tykwera.
To artyści kina. Film Jagody Szelc wpisuje się w taką wrażliwość i jest to dla autorki w pełni szczery komplement z naszej strony.
Obejrzyjcie, doświadczcie i sami odpowiedzcie sobie na to co wywołuje w Was ten film.

Polecamy takie doświadczenie i wyprawę do kina.

Seans Psychologiczny
Do zobaczenia w kinie.

Nigdy Cię tu nie było: traumie na imię zemsta

16.04.18

To jest sposób opowiadania, który męska część SP bardzo lubi i poszukuje w kinie.

You Were Never Really Here / „Nigdy tu Cię nie było” próbuje ukryć to co głębokie w tym filmie w konwencji thrillera.
Pozornie schematyczne kino jednego bohatera, który wymierza zemstę w sposób brutalny to pierwszy plan filmu.

Jeśli podobał Wam się Drive, to sposób prowadzenia kamery, pozornie puste, bo niewypowiedziane sceny, minimalizm słów i emocje, które ukryte są w działaniach, a nie w dialogach moga budować skojarzenia pomiędzy tymi obrazami.

To co ukryte w konwencji może thrillera, może dramatu to subtelna metafora pokazująca emocje ofiary traumy, świadka przemocy domowej, który nie ma umiejętności i odpowiedniego wsparca w dorosłym życiu, aby poradzić sobie konstruktywnie z piekłem dzieciństwa.

Joe czyli głowny bohater stworzony przez świetnego i charakterystycznego aktora Joaquina Phoenixa żyje, ponieważ odtwarza swoje traumy i znajduje dla nich ujście w życiu z przemocy, zadawania bólu i zemsty na zlecenie.
Odczuwa ból i nieprzepracowane trudne emocje, zadaje ból, po to, aby poradzić sobie z tym co przeżył.
Powiela zachowania kata ze swojego dzieciństwa, próbując z agresji zrobić swoją moc.
To wszystko nie daje ukojenia, ból nie ustępuje…

„Nigdy Cię tu nie było” to metaforyczne kino, pełne mikroscen, emocji zagranych ciszą, a agresja ma swoją rolę w opowiedzieniu tej historii.
Jest to film, który komunikuje więcej niż tylko przemoc i zemstę.
Opowiada o tym jak trudno poradzić sobie z traumami przeszłości.
Oszczędnie, symbolicznie, za pomoca konwencji gatunkowej.
Polecamy wrażliwym na metaforykę w kinie widzom.
Seans Psychologiczny
Doo zobaczenia w kinie
 

„Pitbull. Ostatni pies”: stylowy powrót do korzeni.

20.03.2018

Są tacy, którzy uważają, że w kinie wszystko już było i nie da się dobrze opowiedzieć tej samej historii dwa razy.
Ponowne spotkanie Pitbulla i Władysława Pasikowskiego robi jednak tej historii bardzo dobrze.
Kto pamięta pierwszy film, w którym poznaliśmy Despero, Metyla i Nielata, ten powinien odnaleźć w nowym Pittbulu atmosferę pierwowzoru.
Jest to zupełnie inne kino, niż produkcje a la Vega o tym samym tytule.
Filmy Patryka Vegi są efekciarskie, pełne technicznego rozmachu i scenariuszowego kolorytu, lubianych przez widzów w postaci tekstów, które wpadają w ucho jak refreny polskiej gali chodnikowej.
Pasikowski to przeciwległy biegun stylu i treści opowiadania, który do nas zdecydowanie bardziej przemawia.

Pittbull. Ostatni Pies to powrót do gatunku sensacji z ambicjami kina opowiadającego o wartościach, zasadach i tym, że każde rzemiosło, to policyjne i to kryminalne powinno mieć swój honor.
W nowym filmie Pasikowskiego wyraźnie wyczuwalna jest nostalgia za czasami, w których zasady były bardziej wyraziste i jak mówią bohaterzy Pitbulla sprzed lat, „trzeba wiedzieć gdzie jest barykada i po której stronie się stoi”.
Postaci Pitbulla A.D. 2018 niezależnie od tego po której stronie przestępczej wojny się znajdują, wiedzą jaka jest topografia honorowego terenu.
Film jest pełen mikroscen i dialogów potwierdzających tęsknotę za kodeksem zasad i fundamentalnymi wartościami takimi jak: lojalność, zaufanie, braterstwo broni, poświecenie. Te motywy w emocjonalnym wydźwięku filmu stawiają nową produkcję Pasikowskiego tuż obok klasyków reżysera takich jak „Kroll” czy „Psy”.

Jest to kino męskie, ale pokazujące mężczyzn – „żółwi”, psychologicznie rzecz ujmując: „Dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki”. To oczywiście pewna metafora mówiąca, że w każdym twardym na pozór facecie, ukryty jest tzw. „miękki brzuch” czyli potrzeba bliskości, emocje, wrażliwość, które są głęboko schowane przed brutalnym światem, obudowane mechanizmami obronnymi pozwalającymi w miarę normalnie funkcjonować w świecie, w którym główną wartością jest siła.

Widzimy na ekranie przykłady takiej męskiej wrażliwości w osobie „Hycla” – policjanta pod przykrywką infiltrującego środowisko przestępczości zorganizowanej (Dorociński) i Metyla (świetny jak zawsze Stroiński) – niereformowalnego alkoholika, gliniarza „starej szkoły”, który walczy o wyrównanie rachunków za śmierć kolegi policjanta.

Film Pasikowskiego pełen jest alegorii i archetypów charakterystycznych dla klasycznych westernów, ale pokazujących też wartości, które warto w życiu pielęgnować. Nawet jeśli pociągają za sobą koszty emocjonalne i fizyczne, to pozwalają z szacunkiem spojrzeć sobie rano w twarz przed lustrem.

Warto dodać też i pochwalić kreację Miry w wykonaniu Pani Doroty Rabczewskiej. Brawurowa rola, charyzma i wiarygodność postaci zasługują na wyróżnienie.

Jeśli cenisz sobie odrobinę emocji i refleksji na temat dobra i zła w stylowej formie kina gatunkowego, to nowy film Władysława Pasikowskiego dostarczy Ci wielu wrażeń.

Warto wybrać się do kina.

Seans Psychologiczny

Kto wygra Oscary 2018? Typy Seansu Psychologicznego.

4.03.2018

Dziś w nocy rozdanie Oscarów A.D. 2018.
Wszystkie mądre głowy filmowe wyraziły już swoje opinie i typy.
Skromny Seans Psychologiczny też więc podzieli się z Wami swoimi wskazaniami, ponieważ w tym roku mieliśmy okazję widzieć wszystkie nominowane tytuły. A co! 😊

  1. Najlepszy film.
    Dla nas to „Trzy billboardy za Ebbing. Missouri” za autorski klimat, społecznie ważne tematy, oszczędność formy, czarny tragikomiczny humor i natężenie dobrych ról na metr taśmy filmowej.

    „Czas mroku” to filmowy teatr jednego aktora (wybitna rola Garego Oldmana) i dlatego dla nas to za mało na najlepszy film.
    ”Czwarta władza” Spielberga to kolejny solidny film na koncie tego reżysera i duet Streep – Hanks gwarantuje dobre kino, ale.. brakuje nam tu błysku, świeżości, pomimo jakże aktualnego tematu wolności prasy i roli, którą zajmuje w systemie demokratycznego sprawowania władzy.
    „Dunkierka” Nolana to mistrzostwo i precyzja formy. Dlatego to mocny kandydat do technicznych Oscarów (zdjęcia, montaż, dźwięk, efekty specjalne).
    „Kształt wody” del Toro z naszej perspektywy to kompletne rozczarowanie dotyczące treści i historii, którą opowiada.
    Piękne zdjęcia, kostiumy i stylowość epoki nie przysłonią tego, że ten film to scenariuszowa wydmuszka.
    Piękna bajka i nic więcej.
    „Lady bird” uwielbianej przez nas Grety Gerwig za „Frances Ha” to także rozczarowanie.
    Tu stoimy w kontrze do większości krytyków i recenzentów, którzy wychwalają ten film za inteligentny scenariusz i umiejętność opowiadania historii głównej bohaterki.
    Trudno to wyjaśnić, ale w naszym odczuciu ten film jest po prostu nudny, przegadany i jego moc głównie dotyczy nazwiska autorki, reżyserki i scenarzystki w jednym.
    Czasem mamy takie poczucie, że nowe propozycje filmowe uznanych albo modnych twórców uzyskują status „dobrych filmów” dzięki magii nazwiska i właśnie legenda autora buduje ich pozytywny odbiór wśród recenzentów i krytyków. Widzów już nie zawsze i niekoniecznie
    „Lady bird” dla nas należy właśnie do grupy takich filmów.
    Przy całym uznaniu i sympatii dla wcześniejszych dokonań Pani Grety G.

    „Nić widmo” Andersona to formalna i artystyczna perła.
    Powolność akcji i dialogów, siła scen granych ciszą, świetny jak zawsze Daniel Day Lewis, zdjęcia, muzyka, odtworzenie epoki i styl.
    Wszystko to, co w formie jest najwyższą półką filmową.
    Treść?
    Tu mamy podobne znaki zapytania, jak przy „Kształcie wody”.
    „Tamte dni, tamte noce” to w zasadzie jedyny tytuł rozpatrywany jako konkurent dla „Trzech billboardów…” – wciągająca opowieść, siła scenariusza, klimat wizualny, muzyka i puenta. Jednocześnie pamiętamy zeszłorocznego zwycięzcę gali czyli „Moonlight” i podobną tematykę. Dlatego zakładamy, że Akademia w tym roku pójdzie w inną stronę swoim werdyktem.
    Ostatnia propozycja to „Uciekaj!”.
    Dla nas to kompletna pomyłka, jeśli chodzi o potencjał nominacji oscarowej.
    Jest to solidny horror na pograniczu thrillera, konstrukcja opowiedzenia akcji jest zaskakująca, temat stanowiący tło filmu społeczny, ale… to wciąż tylko gatunek z pogranicza horroru i rozrywki.
    Nawet jeśli z ambicjami to za mało na Oscara.

  2. Najlepszy aktor pierwszoplanowy.

    Gary Oldman. Gary Oldman i po trzykroć Gary Oldman.
    W tym roku nie ma konkurencji, ponieważ kreacja Winstona Churchilla to majstersztyk warsztatowy. Praca z głosem, ekspresja, to ja się nosi w tej epoce Pan O. to pełnia aktorstwa.
    Ewentualną konkurencją mógłby być Daniel Day Lewis, ponieważ jego artysta krawiectwa, to również sugestywnie wykreowany świat w jednej roli, ale.. swoje Oscary już ma, a Pan Gary wciąż czeka.
    Reszta peletonu Panów aktorów daleko w tyle, choć warto wyróżnić młodziutkiego Timotee Chalamet za „Tamte dni, tamte noce”, ale on wciąż ma całe życie aktorskie przed sobą. Pewnie tym razem jeszcze więc poczeka.

  3. Najlepsza aktorka pierwszoplanowa.

Frances McDormand w minimalistycznej ekspresji i powściągliwym wydaniu to nasz typ, podobnie jak „Trzy billboardy za Ebbing. Missouri”, który aktorsko uznajemy za najlepszy film w tym roku.
Rozważaliśmy również Margot Robbie i „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”, ze względu na dramatyczny wymiar jej aktorstwa, ale Pani Frances jest magnetyczna w swojej roli, pełna emocji i to przeważyło na jej korzyść 😊

  1. Najlepszy aktor drugoplanowy.

Gorąco kibicujemy Samowi Rockwellowi i ponownie „Trzy billboardy za Ebbing. Missouri”.
To jest aktor o ogromnym potencjale dramatycznym, komediowym i tragikomicznym do tej pory nigdy nie nagrodzonym Oscarem. Dlatego czas najwyższy, aby to zmienić 😊
Ciekawe role to Willem Defoe i „Florida Project” oraz Christopher Plummer i „Wszystkie pieniądze świata”.
W przypadku drugiego z wymienionych aktorów mamy jednak nadzieję, że wygra sztuka filmowa, a nie polityka i tym razem dojrzały mistrz i laureat nagrody za „Debiutantów” ustąpi miejsca Samowi Rockwellowi.

5. Najlepsza aktora drugoplanowa.

Zdecydowanie Allison Janney i jej kreacja matki w „Jestem najlepsza. Ja, Tonya” to przejmujące aktorstwo dramatyczne.
Konkurencją dla tej roli jest Lesley Manville i postać siostry głównego bohatera w „Nić widmo”. Jakkolwiek rozpatrywaliśmy tę kandydaturę, to Pani Allison Janney stworzyła psychologicznie i dramaturgicznie niezwykle ciekawą postać i stąd nasz wybór.

  1. Najlepszy reżyser.

Mamy nadzieję, że Christopher Nolan i jego „Dunkierka” zwycięży w tej kategorii, ponieważ warsztatowo to z naszej perspektywy było największe wyzwanie dla twórcy i pokaz jak opowiadać historie zmiennym tempem filmu, różnymi liniami czasowymi, epicko oddawać ogrom wojny poprzez pokazywanie jednostki  na tle wielkiej historii i jeszcze utrzymać w tym wszystkim realizatorską harmonię.
Brawo za warsztat i realizację.

Pozostałe nominowane filmy dotrzymują kroku naszemu faworytowi pod względem formy, ale nie mają takiej siły opowiadania jak ostatni film Nolana.

  1. Najlepszy film nieanglojęzyczny.

Faworyt jest tylko jeden. „Niemiłość” Zwiagincewa to kino kompletne formalnie, aktorsko i scenariuszowo. Opowiada o sprawach społecznie ważnych, ma przesłanie i jest pełne tego co nas najbardziej interesuje czyli psychoedukacji filmowej.

  1. Najlepszy długometrażowy film animowany.

Patriotycznie i dumnie kibicujemy naszym czyli „Twój Vincent”.
Konkurencja jest silna. Zwłaszcza „Coco” stawiany jest w roli murowanego faworyta, ale kto wie? Może kolejna statuetka niebawem zagości w naszym kraju?

W pozostałych tak zwanych kategoriach technicznych kibicujemy przede wszystkim „Dunkierce”, ponieważ jak to u Nolana – realizacja, forma i technika to kino najwyższej próby.

Ostatnia kategoria, którą chcemy opisać, to „najlepsza muzyka oryginalna”.
Tutaj konkurencja też jest silna.
Jak zwykle Hans Zimmer i oszczędne tło muzyczne w „Dunkierce” to mocny kandydat, ale zwłaszcza męska część Seansu Psychologicznego kibicuje jednemu z ulubionych kompozytorów czyli Alexandre Desplat i „Kształt wody”, którego usłyszymy w tym roku na Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie.

Zatem trzymamy kciuki i zarywamy noc 😊

Do zobaczenia w kinie.

Seans Psychologiczny

 

„W ułamku sekundy / Aus dem Nichts”: nic nie jest dane raz na zawsze.

2.03.2018

To jest kino, które należy do naszych ulubionych gatunków, ponieważ za pomocą prostej formy opowiada o sprawach w życiu fundamentalnie ważnych.

O fabule powiemy krótko, aby pozostawić widzom możliwość odkrywania filmowej opowieści.
Zarysujemy tylko, że w niemiecko – kurdyjskiej rodzinie dochodzi do granicznego życiowo doświadczenia traumy w postaci utraty najbliższych członków rodziny.

Dalej pozostawiamy Was w niedopowiedzeniu, aby zachęcić koniecznie do obejrzenia tego bardzo dobrze skonstruowanego filmu.
Nas historia Katji, Nuriego i Rocco porwała w całości.

To kino tego rodzaju, w którym każda scena filmu coraz mocniej wciska Cię w fotel, a emocje głównej bohaterki są tak prawdziwie dojmujące, że niemalże odczuwalne.

Trzeba dodać, że pokaz filmu w łódzkim Cinema City w godzinach szczytu rozpoczynał się na sali kinowej pośród szeptów, śmiechów, szelestu chipsów i popcornu, ale z każdą minutą emocje towarzyszące zdarzeniom na ekranie udzielały się widowni w postaci coraz bardziej zalegającej ciszy. Dla nas to jedna z najbardziej naturalnych reakcji widzów, potwierdzająca to, że film uruchamia emocje.

„W ułamku sekundy” to mocne kino na pograniczu dramatu psychologicznego i rasowego thrillera.
Warto nadmienić, że polskie tłumaczenie tytułu jak to często bywa nie oddaje dobrze przesłania oryginału…

Psychologia filmu Fatiha Akina to całe spektrum doświadczania traumy, procesu radzenia i nie radzenia sobie z faktem utraty rodziny.
Na ekranie widzimy ten pierwszy najbardziej surrealistyczny etap, w którym zaprzeczenie jest naturalną obroną organizmu i bardzo trudno przewidzieć reakcję ofiary na tak trudne doświadczenia.
To co obserwujemy i czemu towarzyszymy, widząc główną bohaterkę, to w konsekwencji próba odcięcia emocji, osłabienia dojmującego bólu, który nie mija.
To etap, w którym w życiu częstym rozwiązaniem jest wsparcie farmakologiczne, a w przypadku filmu znieczulenie się poprzez wpływ narkotyków.
Widzimy również jak istotne jest wsparcie bliskich, które i tak nie przynosi ulgi, a bywa wręcz destrukcyjne (nieradzenie sobie ze stratą ze strony rodziców Nuriego i obwinianie Katji za śmierć wnuka).
Film ukazuje również jak wszelkiego rodzaju bodźce (wszechobecne w domu zabawki syna, zdjęcia rodzinne, a nawet obecność przyjaciółki z nowonarodzonym dzieckiem) uaktywniają wtórne przeżywanie traumy. Również uczestnictwo w procesie sądowym, który odtwarza przebieg zdarzeń i opisuje zimnym, technicznym językiem obrażenia ofiar jeszcze mocniej doświadcza i traumatyzuje główną bohaterkę.

„W ułamku sekundy” to realistycznie zobrazowany proces emocji ofiary traumy, ofiary doświadczonej przez wydarzenia, które odmieniają całe życie, kasują dotychczasowy świat i zmuszają do podjęcia nieodwracalnych decyzji..
Jest to również film, który pokazuje siłę miłości i cały wachlarz emocji, które towarzyszą nam od momentów codziennego szczęścia ukrytego w prostych sytuacjach bycia z ludźmi, których kochamy, aż do chwil wszechogarniającej pustki i braku sensu, gdy już ich brak.

To co w warstwie społecznej opowiada „W ułamku sekundy” to także wizja konsekwencji postępującego nacjonalizmu i radykalizmów światopoglądowych.
A od strony funkcjonowania społeczeństwa to również słabość systemu demokratycznego zilustrowanego poprzez przebieg rozprawy sądowej i końcowego werdyktu.

„W ułamku sekundy” chwyta za serce i zmusza do myślenia.
To kino kompletne formalnie,  gatunkowe i posiadające przesłanie.
Oklaski dla Diane Kruger, która kreuje wstrząsającą postać i potwierdza po raz kolejny ogromny potencjał aktorski.
Brawo.

Do zobaczenia w kinie.
Seans Psychologiczny